Sygnał do Rydzyka. "Władza nie będzie chciała narazić się Kościołowi"
Myślę, że władza chciała dać przekaz: "dobraliśmy się do skóry Rydzykowi", ale sama nie będzie chciała się narazić Kościołowi - mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Arkadiusz Brodziński, lider stowarzyszenia Polska Laicka, które zabiega o rozdział Kościoła od państwa.
29.09.2024 | aktual.: 29.09.2024 19:25
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski: Ojciec Rydzyk udzielił niedawno wywiadu "Naszemu Dziennikowi", gazecie powstałej z jego inicjatywy. Na pytanie dziennikarki o to, czy "obóz walki eskaluje walkę z Kościołem?", redemptorysta odpowiedział, że "szatan działa" i dodał, że to, co się obecnie dzieje, to rewolucja. Czy pańskim zdaniem to rzeczywiście rewolucja, która przewraca relacje państwa z Kościołem?
Arkadiusz Brodziński, jeden z liderów stowarzyszenia Polska Laicka: - Oczywiście pewne zmiany zachodzą, ale moim zdaniem one nie oddzielają państwa od Kościoła. Bardziej pozbawiają Kościół nadzwyczajnych przywilejów, również pana Rydzyka. Jego retoryka mnie nie dziwi, to jest przekaz dla jego zwolenników. Natomiast dla kogoś, kto na to wszystko patrzy z boku, a sam siebie do takich zaliczam, jest jasne, że są to po prostu utyskiwania środowiska, które zostało pozbawione nadzwyczajnych środków ze strony państwa, czy też układu politycznego. To funkcjonowało przez długie lata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Te "dzieła", które powstały przy redemptorystach, powstawały w większości z publicznych środków i pan obserwował to na bieżąco, bo działo się w Toruniu, czyli pańskim mieście. Wierzył pan, że dożyje chwili, że wszystko zacznie być sprawdzane i rozliczane?
Myślę, że to wynika z czystej kalkulacji, ponieważ obecnej władzy nigdy nie było po drodze z panem Rydzykiem. Moim zdaniem "dzieła" nie były potrzebne społeczeństwu, co najwyżej wąskiemu gronu odbiorców Radia Maryja. Zawsze uważałem to za układ wzajemnych korzyści. Obecnie rządzący obóz nie ma żadnych relacji z panem Rydzykiem, jest im więc łatwiej powiedzieć, że pozbawiają tego finansowania.
Natomiast co do samej kontroli, są to moim zdaniem bardziej pozory kontroli.
Wkrótce minie rok od wyborów parlamentarnych i nikomu nic poważnego przez dotacje na "dzieła" się nie stało; nie ma zatrzymań, zarzutów. Jak rozumiem pan nie wierzy, że to zostanie rozliczone?
Myślę, że władza chciała dać przekaz "dobraliśmy się do skóry Rydzykowi", ale sama nie będzie chciała się narazić Kościołowi. Moim zdaniem, obecnie rządzący mają bardzo dobre relacje z hierarchami kościelnymi i nikt nie będzie chciał tego psuć. Nie muszę szukać daleko, bo tu w Toruniu lokalne władze PO mają bardzo dobre relacje z duchowieństwem.
Wracając jednak do "dzieł", to na turystykę to wszystko wielkiego wpływu nie miało, natomiast na wizerunek miasta moim zdaniem miało tylko wpływ negatywny, ponieważ Toruń mniej już się kojarzy z piernikiem, a bardziej z Rydzykiem. Jeśli popatrzymy na to, co powstało, to np. geotermię ciężko uznać za opłacalną, skoro ciepło z niej jest drogie. A jeśli jakaś wycieczka przyjedzie do "muzeum Rydzyka", to ma całą infrastrukturę na miejscu, jest przecież restauracja, więc lokalni przedsiębiorcy ze starówki raczej na tym nie zarobią.
Mało osób wie, że Rydzyk był jednym z ojców wprowadzenia wolnych niedziel w sklepach i zaostrzenia prawa aborcyjnego. Teraz w wywiadzie twierdzi, że dzieci są rozseksualizowane przez lewicę, atakuje też ekologów, głosząc, że przeciw starszym uprawia się propagandę ekologiczną. To wyraźny głos w debacie społecznej, niezwiązany stricte z wiarą. Nowa władza powinna brać pod uwagę takie głosy duchowieństwa?
Władza powinna brać pod uwagę głos całego społeczeństwa, a na nie składają się zarówno ludzie wierzący, jak i niewierzący. Mamy też w Polsce różne religie i różne narodowości, choćby Ukraińców. Nie wyobrażam sobie jednak szkoły bez rozsądnej edukacji seksualnej. To oczywiście problem dla Kościoła, ponieważ on zakazuje np. używania środków antykoncepcyjnych.
Ale staram się być obiektywny i widzieć drugą stronę, gdzie środowiska skrajnie lewicowe mówią o aborcji na pełną skalę, o dobrowolnym przerywaniu ciąży, bez patrzenia na to, ile tygodni czy miesięcy ma płód. Ja sobie tego w ten sposób nie wyobrażam. Wyobrażam sobie natomiast, że trzeba kształcić w tym zakresie młodych ludzi i zapewniać im dostęp do środków antykoncepcyjnych. To przecież pozwala zapobiegać dylematom związanym z usuwaniem ciąży. Jeśli ktoś chce się kierować wiarą w aspekcie jego seksualności, to ma takie prawo, ale państwo ma inną rolę, niż słuchanie w tej kwestii Kościoła.
Wierzy pan, że uda się złagodzić prawo aborcyjne w Polsce?
Obecna władza obiecała to zrobić i nie ma dla niej żadnego wytłumaczenia, że to się nie powiodło. Uważam natomiast, że to jest tylko kwestia czasu, kiedy uda się to zrobić.
Skąd w Kościele taki sprzeciw wobec zmian dotyczących lekcji religii, skoro te lekcje nadal mogą odbywać się w szkołach?
Kościół latami formatował swoich wyznawców przez zakazy i kary. Sam zresztą jest monarchią absolutną i nie jest przyzwyczajony do podporządkowywania się państwu w Polsce. Dostał bardzo duże uprawnienia na mocy konkordatu, który został zapisany w konstytucji. Uważam, że de facto w konstytucji zapisaliśmy prawa należne obcemu państwu. I ja w tym właśnie upatruję wszystkich złych rzeczy, które się dzieją w relacjach państwa z Kościołem.
Kościół przez lata przyzwyczaił się, że dzieci niejako przymuszano, żeby chodziły na religię. Skoro wstawiało się religię między inne lekcje, to często jedyną alternatywą dla ucznia było siedzenie na korytarzu. Teraz uczeń będzie miał większy wybór, jeśli religia będzie na pierwszej czy ostatniej lekcji. Uważam, że cały proces odbywa się naturalnie i nie ma już odwrotu przed tym, by religia ostatecznie zniknęła ze szkół.
Czy to, co się dzieje teraz na linii państwo – Kościół to dopiero początek zmian i jak daleko powinny pójść te zmiany? Czy pańskim zdaniem na końcu tej drogi jest zmiana lub wypowiedzenie konkordatu?
Uważam, że jeśli ktokolwiek będzie chciał agresywnie rozdzielać Kościół od państwa, to polegnie. Te dwa podmioty były za bardzo przez wiele lat połączone. To wszystko musi się dziać naturalnie. Laicyzacja społeczeństwa następuje w ostatnim czasie dynamicznie i niezależnie od polityków.
Myślę, że państwo powinno zrobić wszystko, żeby kiedyś wypowiedzieć konkordat. Obecna forma relacji między państwem a Kościołem jest już anachroniczna i nie przystaje do obecnych czasów.
Wierzy pan, że obecną władzę na to stać?
Moim zdaniem w obecnie rządzącej koalicji nie ma żadnej partii, która będzie chciała doprowadzić do rozdziału państwa od Kościoła. Nawet w Lewicy są osoby, którym zależy na dobrych relacjach z Kościołem, również w ramach wzajemnych interesów. Widać to nieraz na poziomie lokalnej władzy.
Jednak to się prędzej czy później wydarzy, ale nie z tym rządem. Może nawet szybciej, niż się tego spodziewamy. To będzie bardziej proces społeczny, a widzimy przecież, że coraz więcej ludzi podchodzi sceptycznie do tego, co robi Kościół i jak się zachowuje. Może do tego doprowadzić społeczeństwo, a kolejna władza po prostu to zauważy i będzie chciała wykorzystać do własnych celów politycznych.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski