PolskaLudwik Dorn: dziennikarze kłamią tak, że słońcu wstyd świecić

Ludwik Dorn: dziennikarze kłamią tak, że słońcu wstyd świecić

(RadioZet)

Posłuchaj Wywiadu

Ludwik Dorn: dziennikarze kłamią tak, że słońcu wstyd świecić
Źródło zdjęć: © Archiwum

15.03.2006 | aktual.: 15.03.2006 17:07

Gościem Radia ZET jest wicepremier Ludwik Dorn, wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry. Obserwował Pan wczorajszą debatę w Sejmie, była ostra potyczka słowna między Jarosławem Kaczyńskim, a Donaldem Tuskiem. Donald Tusk powiedział tak: „Partia, która 15 lat od odzyskania niepodległości wyciąga ręce po uprawnienia Polaków, po ich pieniądze, jest zarażona bakcylem komunizmu”. Ja sądzę, że tego typu stwierdzenia pana Tuska ośmieszają się same. Spór wywołany przez prezesa NBP, pana Balcerowicza, początkowo dotyczył jego zachowania na Komisji Nadzoru Bankowego, zachowania rzeczywiście niesłychanego, kiedy prezes banku jako przewodniczący komisji wbrew prawu i bez żadnej podstawy prawnej wyklucza przedstawiciela rządu. Dodam to, że miał ekspertyzy, że mógł. Ale ja się odwołam tak: w „Zemście” Rejent mówi: „Nie brak świadków na tym świecie", pan Balcerowicz mógłby powiedzieć: Nie brak ekspertów na tym świecie. Tak samo mógł powiedzieć premier Marcinkiewicz i rząd: Nie brak ekspertów na tym świecie. Wyklucza
na wniosek banku włoskiego przedstawicieli rządu polskiego z komisji nadzoru bankowego. Innymi słowy, z takich czy innych powodów prezes Banku Centralnego dokonał bardzo daleko posuniętego aktu agresji przeciwko rządowi państwa. Taka jest, zarówno co do treści, jak i co do formy, takie było jego postępowanie. I w związku z tym Balcerowicza trzeba rozliczyć, trzeba rozliczyć wszystkich prezesów NBP i stworzyć komisję? Następnie w Sejmie doszło do debaty, do informacji rządu, do wypowiedzi prezesa NBP, dyskusji i okazało się, że jest to niesłychanie mocny w obecnej sytuacji punktu sporu, już nie między rządem a prezesem NBP, ale doszło rzeczywiście na tym tle do pewnego przegrupowania sił. Z jednej strony, Platforma Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej, z drugiej strony rząd, Prawo i Sprawiedliwość i, w różnym stopniu, inne partie. I pojawiła się koncepcja, idea, by powołać komisję śledczą mającą zbadać działalność nadzoru bankowego w procesie prywatyzacji banków. Jaki jest związek między tym a sięganiem
po oszczędności Polaków? Związek między jednym a drugim jest żaden. Taki związek widzą ekonomiści. Nie. Ja rozumiem, że widzi ten związek pan Antczak z fundacji CASE… Widzi pewna grupa ekonomistów, inna grupa tego związku nie widzi. Otóż straszenie Polaków tym, że chce im się zabrać oszczędności jest sposobem na uzasadnienie czy też przykrycie decyzji strategicznej, którą podjęła Platforma Obywatelska, to są można powiedzieć dwie powiązane ze sobą… Jaka to jest decyzja strategiczna? O przejściu nie do opozycji, bo Platforma jest w opozycji, tylko o wyborze drogi totalnej opozycji, co oznacza już coś więcej niż funkcjonalny, bo polityczny sojusz z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, z postkomunistami, co przecież było wczoraj ogłoszone w „Gazecie Wyborczej”. Tutaj trochę pan przekręca, panie premierze, bo pan Palikot powiedział o tym, że to, co wyprawia PiS sprowadza go do tego, że coraz bliższe są mu poglądy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, więc to nie jest ogłoszenie sojuszu. Nie, pan Palikot powiedział, że
wspólnie z SLD trzeba będzie bronić demokracji przed Prawem i Sprawiedliwością i ja tutaj nic nie przekręcam. Dobrze, w każdym razie pan razem z PiSem broni nas przed Platformą Obywatelską, razem pan nas broni z Andrzejem Lepperem. Czy według pana to jest obraźliwe? Ja nie bronię przed Platformą Obywatelską, ja razem z Prawem i Sprawiedliwością, jako członek rządu, realizuję jakiś program przebudowy państwa i gospodarki. Ale czy to jest jakaś choroba zaraźliwa - Balcerowicz musi odejść? Nie, to nie jest choroba zaraźliwa. Proszę zauważyć, że problem Leszka Balcerowicza mógł się rozwiązać sam przez zakończenie jego kadencji. Otóż, stanął on, w kwestii niesłychanie ważnej, bo w kwestii fuzji dwóch banków, a z tym jest związany kształt i struktury rynku bankowego i w związku z tym, że prezes NBP dokonał furiackiego aktu agresji na rząd polski, łamiąc przy tym prawo. Czy według pana powinien się obrażać pan Jarosław Kaczyński za to, że wczoraj Donald Tusk go porównał do Andrzeja Leppera? A obraził się? Tak,
obraził się, powiedział, że to takie stalinowskie metody. A kto tak powiedział? Jan Rokita z trybuny powiedział, że Jarosław Kaczyński obraził się za porównanie go do Andrzeja Leppera. No to tak powiedział Jan Rokita. Ale to jest obraźliwe czy nie, według pana? Ale dlaczego ja mam komentować słowa Jana Rokity na temat tego, co się działo, czego pani nie widziała i nie słyszała i ja nie widziałem i nie słyszałem i nie widzieli i nie słyszeli tego radiosłuchacze? Ja widziałem się wczoraj z Jarosławem Kaczyńskim, mieliśmy pewną naradę i w ogóle problem jakiejkolwiek obrazy nie stawał. Sądzę, że pan poseł Rokita cokolwiek minął się z prawdą. Bo z trybuny można powiedzieć co się działo w gronie zamkniętym wszystko i pan poseł Rokita nieraz jakby korzystał z tego prawa. Czyli prawdziwe jest stwierdzenie, że niepotrzebny jest Andrzej Lepper, bo PiS mówi, wykonuje wolę Andrzeja Leppera - Balcerowicz musi odejść. Czy pani w tej chwili przejmuje, nie tyle argumentację, co sposób wypowiadania Donalda Tuska? Proszę
pani, ja odrzucam takie, i sądzę, że każdy człowiek, który posługuje się logiką i zdrowym rozsądkiem, odrzuca takie oto rozumowanie, że oto albo prawdziwe jest, że Jarosław Kaczyński się obraził za porównanie go z Andrzejem Lepperem albo że prawdziwe jest stwierdzenie, że PiS ma twarz Andrzeja Leppera. Znaczy jest w koalicji z Andrzejem Lepperem i to jest na pewno prawdziwe. W swego rodzaju parlamentarnej koalicji, pakcie stabilizacyjnym obecnie jesteśmy, ale z tego nie wynika, że Prawo i Sprawiedliwość ma program, cele tożsame z Samoobroną. Panie premierze, dlaczego pan obraża służbę cywilną, mówiąc, że to są zomowcy i pijacy mający rozległe kontakty towarzyskie? Proszę pani, to znowu jest tak, że pani powołuje się albo na jakiegoś polityka albo na nie do końca prawdziwe doniesienia dziennikarskie. Polska Agencja Prasowa: „zomowiec prowadzący bardzo rozległe życie towarzyskie”. No tak, tylko ja nie powiedziałem, że służba cywilna to zomowcy prowadzący bardzo rozległe życie towarzyskie. Może ja powiem, co
powiedziałem a potem pani zada pytanie. Dobrze, to bardzo proszę. Ja powiedziałem tyle, że stan jaki w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji zastałem, jeśli chodzi o służbę cywilną, symbolizować może pijak lub zomowiec prowadzący bardzo rozległe życie towarzyskie i ja się odnosiłem tutaj do pewnych faktów. I że ci, którzy atakują rządowy projekt zmiany ustawy o służbie cywilnej, de facto, bronią takiego stanu rzeczy w którym ludzi, którzy absolutnie nie nadają się do służby urzędniczej, jest się szalenie trudno pozbyć. Powtarzam, jest mianowany urzędnik, który w jednym z urzędów wojewódzkich ogłosił rokosz, to znaczy został przesunięty ze stanowiska dyrektora generalnego, a to jest zawsze najbliższy współpracownik wojewody, na inne stanowisko, wystosował list do urzędników wzywający do nie uznawania władzy wojewody. Była dyrektor generalna w innym urzędzie wojewódzkim, ją już, ale z wielkim trudem udało się odwołać, która pokasowała dane na twardym dysku. I to jest stan rzeczy, z którymi ten rząd,
jego przedstawiciele w terenie mają do czynienia. Oczywiście, nie wszyscy czy nawet nie większość urzędników… Ale panie premierze, może nie miał pan na myśli, to, co miał pan na myśli, ale obraził pan służbę cywilną. Służba cywilna poczuła się obrażona. Czy pani widziała służbę cywilną, która siadała przy mikrofonie i powiedziała: Jestem obrażona? Wie pan, widziałam lekarzy, którzy siedli przy mikrofonie i powiedzieli, że są obrażeni przez pana i to nie wywarło na panu żadnego wrażenia. Widziałam prawników, którzy siedli przy mikrofonie i mówili, że są obrażani przez Prawo i Sprawiedliwość, to też nie wywarło żadnego wrażenia. Widziałam członków Trybunału Stanu, którzy poczuli się obrażeni i tez nie wywarło to żadnego wrażenia, więc co mamy mówić o służbie cywilnej? Pan tak zasłynął, panie premierze, że nawet „Financial Times” odnotował pana słowa, nie wiem czy pan wie. Tak? Przywołał Ludwika Dorna, który pracowników służby cywilnej nazwał pijakami i zomowcami skłonnymi do korzystania z usług prostytutek.
Widać, że nie tylko PAP nieściśle relacjonuje, ale „Finacial Times” kłamie, bo gdzie ja, po pierwsze, tak określiłem całą służbę cywilną, a, po drugie, mówiłem o usługach prostytutek? Po prostu dziennikarze, także „Finacial Times”, kłamią tak, że słońcu wstyd świecić! Teraz pani powie, że obrażam „Finacial Times”. Ależ skądże. Tylko zapytam pana premiera, co to znaczy „mieć rozległe życie towarzyskie”, bo ja nie wiem co to znaczy „rozległe życie towarzyskie”? Rozległe życie towarzyskie, jakby jego sens w języku politycznym wskazała komisja śledcza ds. Rywina, kiedy mówiło się o salonach, mówiło się o towarzystwie. Czyli zomowcy są z towarzystwa, z salonów Rywina, tak? Są różne salony w Polsce. A jakie są salony zomowców, skoro pan przyrównał salony zomowców do afery Rywina? Nie, ja nie... Rozległe życie towarzyskie, jeżeli jest np. urzędnik służby cywilnej, czy urzędnik w ministerstwie, który -co wiem- w okresie poprzednim utrzymywał bardzo zażyłe kontakty towarzyskie z funkcjonariuszami policji, wobec
których, można mieć różnego rodzaju zastrzeżenia, niekoniecznie natury prawno-karnej, to wtedy to są te fakty, które ja miałem na myśli. Ale policja to jest służba cywilna? Służba cywilna jest mundurowa, czy nie? Jeżeli jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, jeżeli występują w nim dyrektorzy, zastępcy dyrektorów, naczelnicy wydziałów i jeżeli utrzymują oni zażyłe kontakty towarzyskie z pewnym gronem funkcjonariuszy, w różnych sprawach, np. przetargów o zamówienia publiczne... To nie wiem skąd im rzeczywiście przyszło do głowy: usługi prostytutek. A czy prawdę pisze „Finacial Times”, że „na liście atakowanych znalazły się hipermarkety, złe zagraniczne banki, polski bank centralny, prawnicy, sędziowie, prokuratorzy, dziennikarze, a ostatnio urzędnicy służby cywilnej”. Czy mówimy o rzeczywistości, czy mówimy o publikacjach w „Finacial Times”? No naprawdę, artykuł w „Finacial Times”, i często tak bywa... Mówmy o Polsce, o sporze, który dzieje się w Polsce. Ja cytuję, bo panowie mówią, że
dziennikarze w Polsce są nieobiektywni, więc dlatego postanowiłam zacytować zagraniczną prasę. Proszę pani, „Finacial Times”, jak sądzę, napisał artykuł kierując się swoimi sympatiami i antypatiami i dlaczego ja mam dyskutować z artykułem, którego autor skłamał jak bura suka, tzn. stwierdził, że ja powiedziałem, że jakiś urzędnik służby cywilnej korzystał z usług prostytutek, skoro tego nie napisałem. Ja odmawiam tutaj dyskusji z tym artykułem i z tym dziennikarzem. Dlaczego ja mam dyskutować z oczywistym kłamcą? No tak, bo rozmawiał pan ze mną, z Moniką Olejnik, a rozmawiał Ludwik Dorn, wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji. Dziękuję.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)