Krzysztof Szczucki w WP odpowiada na zarzuty premiera Donalda Tuska. "Stek kłamstw"
- Donald Tusk powiedział nieprawdę, to są fałszywe oskarżenia. Skieruję do prokuratury zawiadomienie o składaniu fałszywych oskarżeń wobec mnie - mówi WP Krzysztof Szczucki. Były prezes Rządowego Centrum Legislacji w czasach rządów PiS odpowiada w ten sposób na zarzuty premiera Donalda Tuska. Urzędnicy KPRM i dziennikarze pokazują jednak, że jako rządowy urzędnik Szczucki prowadził intensywną kampanię wyborczą w okręgu, z którego kandydował w wyborach w 2023 roku.
21.05.2024 | aktual.: 21.05.2024 21:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Donald Tusk podczas konferencji prasowej we wtorek 21 maja przekazał, że poseł PiS Krzysztof Szczucki podczas kampanii do wyborów parlamentarnych w 2023 r. zatrudnił w kierowanym przez siebie Rządowym Centrum Legislacji sześć osób, które "nie świadczyły żadnej pracy". Premier stwierdził, że wynagrodzenie tych osób miało opiewać na 900 tys. zł.
- Nie logowali się nawet w komputerach. Tych sześciu pracowników organizowało kampanię wyborczą panu Szczuckiemu. W ciągu tych kilku miesięcy wypłacono im 900 tys. zł. Skierowaliśmy trzy dni temu wniosek do prokuratury. W kilka miesięcy 900 tys. na kampanię, do tego 120 tys. na gadżety i eventy - wymieniał premier.
Jak stwierdził, pieniądze na gadżety i eventy miały "promować legislację". - Wszystkie miały miejsce w okręgu wyborczym Szczuckiego - dodał szef rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie chce tym zanudzać, ale chciałbym, żebyście mieli świadomość, że praca moich urzędników polega na czyszczeniu brudu po moich poprzednikach - przekonywał Tusk, zwracając się do wyborców i dziennikarzy.
Poprosiliśmy o wyjaśnienia samego zainteresowanego. Jak przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Krzysztof Szczucki, podczas prowadzenia kampanii wyborczej "był na urlopie wypoczynkowym" jako prezes Rządowego Centrum Legislacji.
- Przyjeżdżałem tylko na niektóre posiedzenia Rady Ministrów. Nie kierowałem wtedy RCL-em, zastępowała mnie pani wiceprezes. Po drugie, wszyscy pracownicy RCL-u, których prace nadzorowali naczelnicy i dyrektorzy, pracowali rzetelnie i uczciwie, realizując swoje obowiązki. A po trzecie - nie wiem, skąd te kwoty, o których mówił Tusk. Takich kwot nikt w RCL nie zarabiał. Zarobki regulowało rozporządzenie premiera, które od wielu lat było niezmieniane. Kwota 900 tys. zł, o której mówił Tusk, musiałaby dotyczyć nie kilku, a co najmniej kilkudziesięciu osób - tłumaczy Krzysztof Szczucki.
Odnośnie do "gadżetów na kampanię", o których mówił premier, były szef RCL mówi krótko: - Bzdury wyssane z palca.
- To były gadżety RCL z logiem RCL. To nie były materiały, które promowały mnie. Nieprawdą jest, że cokolwiek było produkowane na użytek kampanii wyborczej - przekonuje poseł Szczucki.
- Podobnie było z eventami: to nie były wydarzenia kampanijne, tylko RCL realizowało zgodnie z ustawą działania w obszarze edukacji legislacyjnej. Organizowaliśmy spotkania, seminaria, warsztaty dla legislatorów, przyszłych legislatorów, studentów. To były działania prowadzone przed kampanią. Również w czasach, gdy pan Maciej Berek [obecnie szef Komitetu Stałego Rady Ministrów - przyp. red.] był szefem RCL - wyjaśnia Krzysztof Szczucki.
Polityk PiS w rozmowie z WP twierdzi, że "Donald Tusk próbuje swoimi wypowiedziami, które są stekiem kłamstw, przykryć swoją nieudolność i to, że niewiele w RCL-u dziś się dzieje". - To jest próba odciągnięcia uwagi od opinii publicznej i serwowanie kolejnych "igrzysk". Tym razem ja stałem się "bohaterem" tych igrzysk, które wymyślił sobie Tusk - twierdzi poseł Szczucki.
W rozmowie z WP polityk PiS przyznaje, że był zaskoczony zarzutami ze strony premiera. - Tym bardziej, że to wszystko wyssane z palca zarzuty - powtarza.
Informacje na temat wydatków w RCL opublikował również na portalu X wspomniany Maciej Berek. A w ubiegłym roku dziennikarz Radia Zet Maciej Bąk ujawnił, jak były szef RCL angażował się jako rządowy legislator w działania kampanijne w okręgu, z którego kandydował.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl