Nawet 16 dziewczynek mogło paść ofiarą Grzegorza Z., zakonnika z Kluszkowców. To pierwsze i jak na razie nieoficjalne informacje na temat wszczętego postępowania w sprawie domniemanego molestowania.
Informacja o śledztwie w sprawie Z. bardzo szybko obiegła Podhale. Dla wielu mieszkańców to był to szok i zaskoczenie.
- To jest taki miły i spokojny ksiądz, przecież to niemożliwe, żeby dopuścił się takiego świństwa - mówi mieszkanka Kluszkowców.
- Przecież to jakieś pomówienia, nie wierzymy, że ksiądz Z. to zrobił - słyszymy dalej.
Podczas wywiadu z mieszkańcami okolic parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, w której służy Z., udało nam się spotkać jednego z opiekunów, który opowiedział w jaki sposób rodzice dowiedzieli się o molestowaniu.
- Przez kilka dni dziewczyny rozmawiały ze sobą w tajemnicy. Coś szeptały, nie wiadomo było o co chodzi. Jedna z matek wyciągnęła od córki, że ksiądz miał ją dotykać po plecach. W końcu rodzice zebrali się między sobą i każda z córek przyznała, że Z. miał z nimi kontakt fizyczny - mówi kobieta, prosząc o anonimowość.
Podczas niedzielnego spotkania wszystkich rodziców poszkodowanych dziewczynek, wstępnie ustalono, że zakonnik miał dotykać dziewczynki po piersiach i genitaliach. Żadna nie wspominała o odbytym stosunku seksualnym, ale w relacjach rodziców pojawiły się "inne czynności seksualne". W ostatni poniedziałek zgłosili sprawę do dyrektorki szkoły, ta natychmiast powiadomiła prokuraturę oraz zwolniła Grzegorza Z.
- To będzie długie i skomplikowane śledztwo, ponieważ poszkodowane nieletnie można przesłuchać tylko w sądzie z udziałem biegłego - podsumowuje Józef Palenik, prokurator.
Poszkodowanymi są dziewczynki w wieku od 7 do 13 roku życia z miejscowej podstawówki, w której Z. był katechetą.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .
