PolskaKontrowersje wokół Europejskiego Centrum Solidarności

Kontrowersje wokół Europejskiego Centrum Solidarności

Dyrektor nie jest Polakiem. Budowla jest brzydka, a połowy z nich nie było w stoczni w sierpniu. Europejskie Centrum Solidarności budzi liczne kontrowersje. Jakie i dlaczego?

28.08.2014 | aktual.: 30.08.2014 11:47

W najbliższą sobotę zostanie zainaugurowana działalność Europejskiego Centrum Solidarności w jego nowej siedzibie w związku, z czym przygotowywana jest wielka uroczystość. Muzeum odwiedzi między innymi Prezydent Bronisław Komorowski, który objął imprezę swoim patronatem. Chociaż pierwsi oficjalni goście przekroczą próg instytucji dopiero w weekend to nieprzychylne ECS głosy można usłyszeć od dawna. Fali krytyki poddane zostało prawie wszystko począwszy od dyrektora placówki, przez bryłę gmachu i jej koszty, a na samej idei powstania muzeum skończywszy.

Muzeum, jako cel stawia sobie, aby ideały ruchu Solidarność - demokracja, społeczeństwo otwarte i solidarne, kultura dialogu - zachowały swoją atrakcyjność i aktualność. Hasła te znajdują odbicie nawet w samej nazwie instytucji, która brzmi cokolwiek pompatycznie. Pytanie, które musi pojawić się w tym miejscu brzmi: Czy istnieje coś takiego jak "solidarność europejska"? Jeśli tak to, w czym się przejawia, a jeśli nie istnieje to dlaczego w nazwie jest przymiotnik "europejskie"?

Ważny jest tutaj charakter polityczny wydarzenia, który wiążę się z konkretnymi korzyściami politycznymi działaczy, którzy w sierpniu 1980 roku byli razem w stoczni, a obecnie stoją po różnych stronach barykady. Nieżyjący Jacek Kaczmarski śpiewał piosenkę "Nasza Klasa 92", która opowiada o rozpadzie grupy idei solidarności. Padały tam słowa, że "etykę im cel uprościł. Zniszczy Zdzicha zanim spocznie". W efekcie partia rządząca organizuje oficjalne obchody Sierpnia ’80 w weekend, a opozycja przypomina o zasługach dla "S" zmarłego prezydenta.

Ostatnia linia podziału ma zgoła estetyczny wymiar i odnosi do samej bryły obiektu. Jackowi Friedrichowi, który jest historykiem sztuki bardzo podoba się bryła i monumentalność gmachu, ponieważ obecnie nie wznosi się budowli z takim rozmachem. Całkowicie odmiennego zdania był Janusz Śniadek, który stwierdził, że budynek przypomina źle przygotowany do produkcji materiał, który rdzewieje. Gmach ECS nazwał rdzawym pudłem, które każdemu stoczniowcowi musi się kojarzyć z porzuconą, zaniedbaną kupą złomu.

Ocena ECS zależna będzie od tego jak postrzega się zmiany przełomu lat 80. i 90., ale niewątpliwie najlepiej samemu odwiedzić muzeum i nie sugerować się opinią innych. Do placówki będzie można wejść przez cały wrzesień całkowicie za darmo.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)