Koniec świata już się wydarzył. Nadszedł dokładnie 92 lata temu
Nowojorska giełda załamała się, z rynku wyparowały miliardy dolarów. To był koniec świata dla tysięcy osób, które straciły majątki swojego życia, wiele z nich popełniło samobójstwo. Wydarzenia z 29 października 1929 roku, określane później mianem "Czarnego wtorku", zapoczątkowały tak zwaną Wielką Depresję w Stanach Zjednoczonych i pośrednio przyspieszyły wybuch II wojny światowej.
Ryczące lata 20. Cisza przed burzą
W ciągu pierwszych kilkunastu miesięcy po zakończeniu I wojny światowej w Stanach Zjednoczonych nastąpił spadek produkcji i wzrost bezrobocia. Kraj nie ucierpiał wskutek światowego konfliktu, jak to miało miejsce w Europie, ale wojsko nie potrzebowało już tylu zamówień. Nie potrzebowało też tylu żołnierzy. Mężczyźni w sile wieku zamienili służbę dla kraju na przymusowe bezrobocie. Okres przejściowy trwał stosunkowo krótko i od około 1921 roku można było zauważyć znaczne ożywienie gospodarki i poprawę sytuacji.
Ukuto termin "ryczące lata 20.". Był to czas niezwykłego wzrostu Stanów Zjednoczonych, jak i państw Europy Zachodniej, a takie miasta jak Nowy Jork, Los Angeles, Chicago, Londyn, Paryż i Berlin rosły w siłę. Produkcja była bardziej masowa, zmechanizowana i wydajna, dzięki czemu klasa średnia mogła sobie pozwolić na towary uważane wcześniej jako luksusowe. Rozwój branży motoryzacyjnej, lotniczej, przemysłowej, rozwój medycyny, a także szeroko rozumianej kultury (radia, telewizji) był w latach 20. gigantyczny.
Nowe, produkowane na masową skalę auta, wymagały przedefiniowania dotychczasowego stylu życia. Powstawały nowe drogi, mosty, autostrady, stacje benzynowe, rozwijał się przemysł turystyczny, gastronomia i hotelarstwo. W metropoliach jak grzyby po deszczu rosły nowe drapacze chmur z nowojorskim Empire State Building na czele. Młodzi ludzie w końcu z optymizmem mogli patrzeć w przyszłość. Przynajmniej tak się wydawało. Sielanka trwała kilka lat, a świat dobrobytu runął jak domek z kart.
Czarny tydzień giełdy w Nowym Jorku
24 października 1929 roku rozpoczął czarną serię na giełdzie w Nowym Jorku. Przyczyn takiej sytuacji było wiele - nadmiar kredytów, spadek produkcji przyczyniający się do ponownego wzrostu bezrobocia i zmniejszenia płac, problemy w sektorze rolnym. Domino ruszyło i już nic nie było w stanie go zatrzymać. Ceny akcji na nowojorskiej giełdzie zaczęły spadać już we wrześniu.
24 października (nazwanym później "Czarnym czwartkiem") wybuchła panika, tego dnia sprzedano niespełna 13 mln akcji. Bankierzy i firmy inwestycyjne zaczęły skupować taniejące akcje, co w piątek pozwoliło ustabilizować rynek. Na krótko. Znane instytucje na czele z Morgan Bank, Chase National Bank i National City Bank of New York, kupując akcje, chciały przywrócić zaufanie do giełdy. Zamiast tego pogłębiły kryzys. Inwestorzy uznali, że banki wpadły w panikę i dlatego musiały interweniować. Spanikowani rzucili się do sprzedaży swoich aktywów.
W poniedziałek giełda zaczęła pikować, a punktem krytycznym okazał się "Czarny wtorek" - 29 października. Ceny akcji się załamały, tego dnia sprzedano ponad 16,4 mln akcji (co było rekordem niepobitym aż do lat 70.). Z giełdy wyparowało 14 miliardów dolarów, co przy uwzględnieniu inflacji odpowiadałoby obecnym około 215 miliardom dolarów.
Pasek informacyjny, który powinien informować o aktualnych cenach akcji, był opóźniony o kilka godzin. Inwestorzy nie mieli pojęcia, ile posiadane przez nich akcje tracą w tym momencie na wartości. Rozpaczliwie próbowali się skontaktować ze swoim brokerami, jeśli nie mieli możliwości dodzwonienia się, wysyłali telegramy. Tego dnia zanotowano kilkusetprocentowy wzrost wysłanych telegramów. Sytuacja robiła się napięta, dochodziło do walk na pięści. Wiele osób zasłabło, gdy dowiedziało się o drastycznym spadku cen akcji i de facto o przegraniu dorobku całego życia. Sytuacja doprowadziła do fali samobójstw, a tak naprawdę była dopiero początkiem finansowego tsunami.
Nowy porządek świata
W ciągu trzech lat akcje większości spółek straciły 80-90 procent wartości. Krach na nowojorskiej giełdzie zniszczył zaufanie społeczeństwa do gospodarki i przyczynił się do Wielkiego Kryzysu. Amerykanie zaczęli masowo wycofywać oszczędności z banków, co spowodowało kolejne reperkusje. Do 1933 roku prawie połowa banków upadła.
Inwestorzy, którzy jeszcze mieli środki, zaczęli lokować swoje fundusze w surowcach, między innymi w złocie, którego wartość poszybowała w górę. Warto przypomnieć, że w tym czasie dolar był oparty na standardzie złota. Rząd zaczął się obawiać, że kruszcu może zabraknąć. Rezerwa federalna zadecydowała o podniesieniu stóp procentowych, ale to z kolei sprawiło, że zmniejszyła się płynność finansowa przedsiębiorstw. W 1933 roku w Stanach Zjednoczonych było aż 15 milionów osób bezrobotnych, co stanowiło około 30 procent wszystkich osób zdolnych do pracy. Kryzys rozlał się na cały świat. Bezrobocie szalało, a wpływy poszczególnych państw z podatków znacząco zmalały.
Stany Zjednoczone i kraje Europy zachodniej różnie radziły sobie ze skutkami finansowego kryzysu. Jako jedne z pierwszych z zapaści zaczęły wydostawać się Niemcy. Adolf Hitler po dojściu do władzy postawił na produkcję, przede wszystkim w sektorze wojskowym. Przywódca Trzeciej Rzeszy miał w głowie wizję nowego porządku świata, a finansowa i społeczna zawierucha, która przetoczyła się przez rozwinięte gospodarczo kraje, sprzyjała jego planom. Niespełna w dziesiątą rocznicę Czarnego Wtorku wybuchła II wojna światowa, a dotychczas znany świat legł w gruzach. Globalny konflikt był zwieńczeniem Wielkiej Depresji i początkiem nowego rozdania na geopolitycznej mapie świata.