Komenda Główna Policji sprawdzi "listę Wildsteina"
Szef MSWiA Ryszard Kalisz polecił komendantowi głównemu policji Leszkowi Szrederowi sprawdzić, czy na "liście Wildsteina" mogą znajdować się nazwiska osób, które w ramach swoich zadań służbowych na początku lat 90. wykonywały zadania związane ze zwalczaniem przestępczości.
10.02.2005 15:55
Jak poinformował rzecznik MSWiA Jarosław Skowroński, na chwilę obecną ministerstwo nie potwierdza, by na liście znajdowały się nazwiska takich osób.
W środę szef Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI)
gen. Marek Dukaczewski w programie TVP "Prosto w oczy" powiedział, że nie można wykluczyć, iż w aktach przekazanych Instytutowi Pamięci Narodowej przez archiwa MSW są nazwiska osób, które na początku lat 90. wykonywały zadania związane z "penetracją środowiska przestępczego". W rozmowie z PAP zaznaczył jednak, że były to tylko rozważania. Nie mam żadnych na to z mojej strony dowodów - podkreślił.
Instytut otrzymał wszystkie materiały SB, wytworzone do chwili jej formalnego rozwiązania w maju 1990 r, w tym także dotyczące zwalczania przez SB afer gospodarczych.
Na liście inwentarzowej wyniesionej z Instytutu, którą rozpowszechnił Bronisław Wildstein, były już dziennikarz "Rzeczpospolitej", są dziesiątki tysięcy nazwisk tajnych współpracowników i funkcjonariuszy służb specjalnych PRL oraz tych, których wytypowały one do ewentualnej współpracy (na liście są też osoby mogące być dziś pokrzywdzonymi w myśl ustawy o IPN). Listę zwaną "listą Wildsteina" nieznane osoby umieściły w Internecie. IPN nie bierze za to odpowiedzialności i podkreśla, że mogą tam być dopisywane nazwiska.
Tydzień temu kolegium IPN uznało, że umieszczonym na "liście Wildsteina" osobom pokrzywdzonym należy udostępniać ich teczki w trybie przyspieszonym. Trwa wzmożony napływ wniosków w tej sprawie. Rząd przyznał we wtorek IPN 2 mln zł na zatrudnienie dodatkowych 40 archiwistów i stworzenie nowych stanowisk pracy, by nie doszło do paraliżu IPN.
"Trybuna" napisała, że na "liście Wildsteina" są nazwiska oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych. Jednak według szefa WSI gen. Marka Dukaczewskiego, w związku z upublicznieniem "listy Wildsteina" nie ma zagrożenia dla obecnie działających oficerów WSI. Potem stwierdził, że na liście są nazwiska "dwóch czynnych oficerów WSI" (jego i jego zastępcy gen. Janusza Bojarskiego). Sprawę polecił wyjaśnić premier Marek Belka.