Kaczyński i Tusk w jednym sądzie, potraktowani inaczej. Sędziowie oburzeni
- Kierownictwo sądu chciało się przypodobać partii rządzącej i pokazać, że jedni politycy są traktowani szczególnie, a inni nie - mówi jedna z sędzi. Dostrzega jednocześnie różnicę podejścia Sądu Okręgowego w Warszawie do Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska.
25.04.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:53
W poniedziałek media przyglądały się przesłuchaniu Donalda Tuska jako świadka w procesie Tomasza Arabskiego. Nie umknął im też niecodzienny zbieg okoliczności. Tego samego dnia, w tym samym sądzie stawił się Jarosław Kaczyński, jednak był przesłuchiwany na innym piętrze. Prezes PiS zeznawał w innej sprawie - znieważenia prezydenta Dudy, prezesa Kaczyńskiego i narodu polskiego przez biznesmena Zbigniewa Stonogę. Nie sposób było też nie zauważyć różnicy w sposobie przyjęcia obu polityków.
Obecność Tuska nie spowodowała żadnych zmian w pracy sądu, poza tym, że pojawiły się media oraz zwolennicy i przeciwnicy polityka. Inaczej było w przypadku Kaczyńskiego. Specjalnie na sześć godzin zamknięto korytarz. Rozprawa, w której uczestniczył była też zamknięta dla dziennikarzy, miała charakter niejawny.
Okazuje się jednak, że to nie powód, by blokować część wnętrza budynku. Tego zdania są sami sędziowie. - Odbieramy to jako rodzaj czołobitności. Kierownictwo sądu chciało się przypodobać partii rządzącej i pokazać, że jedni politycy są traktowani szczególnie, a inni nie. Ale przecież ludzie widzą takie nierówne traktowanie i dawanie dziwnych przywilejów - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" jeden z sędziów. Inny zwrócił uwagę, że korytarze są zamykane, jeśli w sądzie pojawiają się najgroźniejsi przestępcy albo sprawy są rozpatrywane z elementem informacji tajnych i poufnych.
- Te z wyłączeniem jawności są inną kategorią i one są po prostu niejawne dla publiczności na sali rozpraw. (...) Nigdy nie zdarzyło się zabezpieczać stref politykom, chyba poza obradami komisji Amber Gold z uwagi na zainteresowanie mediów i konieczność transportu oskarżonego Marcina P. - tłumaczył sędzia.
"Dla zapewnienia bezpieczeństwa i porządku w budynku Sądu" - to z kolei powód szczególnego potraktowania Kaczyńskiego według prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Joanny Bitner. - Wódź stawił się do swojego sądu - mówił ironicznie w programie WP "Tłit" poseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl