Jeden strzelec kładzie "trupem" dwie drużyny komandosów. Żołnierze chcą wykasowania filmu z ćwiczeń
Miał być profesjonalny "Helikopter w ogniu", a przez pomyłkę dowódców wyszła masakra jak w "Szeregowcu Ryanie". Na poligonie w Drawsku doszło do pomyłki w scenariuszu ćwiczeń. Jeden żołnierz z karabinem maszynowym "zestrzelił" śmigłowiec i "zabił" 24 kolegów.
- Kto to wymyślił, lądować tuż pod lufą karabinu maszynowego PK. Przecież widać, że dwie drużyny chłopaków poszłyby do piachu - mówi WP kawalerzysta z Tomaszowa. Dodaje, że wszystko działo się podczas pokazu dla VIP-ów. Miało być głośno, dużo ognia z luf, a potem brawa. - MON czy dowództwo powinni to skasować z oficjalnego konta. Film nas ośmiesza. Podczas normalnych ćwiczeń nikt się tak nie popisuje - ocenia.
Nie tylko jego zdaniem umieszczony w serwisie YouTube.com film z tzw. combat kamery na ćwiczeniach Anakonda naraża na szwank profesjonalizm żołnierzy 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Choć od samego ćwiczenia minęło już kilka lat, wideo co chwila odżywa w internecie i jest komentowane na forach miłośników broni i wojska. Pod względem szyderstw i ironicznych komentarzy ma szansę przebić inną kultową scenę - kłótnię o wgnieciony błotnik czołgu pt. "Kto kierowcą k... był? Andrzeju nie denerwuj się".
Helikopter w ogniu
Podczas ćwiczeń na Drawsku Pomorskim w ramach pokazu dla VIP-ów kawalerzyści dostali rozkaz zaatakowania budynku nazywanego "Mogadisz". Według scenariusza trwała w nim narada rebeliantów. Ponad 20 żołnierzy atakuje budynek z zewnątrz. Desant wysadzony na dachu ma porwać przywódców bandytów. Założenia przypominały sceny ze słynnego filmu "Helikopter w ogniu".
Jednak coś poszło nie tak. Na filmie widzimy jak strzelec czający się w oknie, wyposażony w kilka taśm nabojów i karabin maszynowy PK, spokojnie oczekuje na atak. Jest trochę zaskoczony, że dwa śmigłowce transportowe wlatują mu prosto pod lufę. Na mniej niż 100 metrów. W 27 sekundzie filmu ładuje w maszynę całą taśmę nabojów. Ze śmigłowca wyskakują kawalerzyści i padają około 30-40 metrów od okna. Strzelec przeładowuje broń i z bliskiej odległości strzela długimi seriami w nieosłoniętych niczym żołnierzy.
Na pierwszy rzut oka akcja zakończyła się sukcesem i taki też komunikat znalazł się w oficjalnym zakończeniu ćwiczenia. W wojennych warunkach z ostrą amunicją odbyłaby się masakra jak w pierwszych minutach filmu "Szeregowiec Ryan".
Zobacz także Paweł Kukiz: Telewizja Polska przypomina czasy nachalnej propagandy
Takie sceny zdarzają się na pokazach
Niektórym żółnierzom nie podoba się, że nagranie trafiło do sieci jako wizytówka jednostki, odnoszącej sukcesy na prawdziwych bojowych misjach. Poproszeni o komentarz dowódcy jednostki, nie wskazują na filmie ewentualnych błędów, ani też nie chwalą brawurowej obrony Mogadiszu w wykonaniu jednego żołnierza. Otrzymaliśmy wyważony komentarz podporucznika ppor. Bartosza Grzesło, oficera prasowego jednostki.
- Szkolenie żołnierzy 25 Brygady Kawalerii Powietrznej jest procesem ciągłym, polegającym na kształtowaniu indywidualnych umiejętności żołnierzy, wyrabianiu nawyków oraz na zgrywaniu pododdziałów. Ćwiczenia są doskonałą okazją do weryfikacji umiejętności, a także do określenia elementów wymagających dalszego doskonalenia, oraz błędów - odpowiada ppor. Grzesło.
- Ćwiczenia poligonowe są często wydarzeniami cieszącymi się dużym zainteresowaniem mediów. Na tę okoliczność przygotowuje się pewne epizody ćwiczenia celem prezentacji zasad działania konkretnych pododdziałów, podczas których dokonuje się skupienia wielu elementów na ograniczonym terenie - dodaje.
Dowiedzieliśmy się, że takich spontanicznych filmów ma być mniej. Obecnie kawalerzystom podczas ćwiczeń towarzyszy teraz profesjonalny zespół dokumentalistów z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Ci już publikują swoje materiały z większą rozwagą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl