"Jarosławowi Kaczyńskiemu poluzowano gorset"
Powódź nie zatopiła rządu Donalda Tuska. Pokazują to wyniki ostatniego sondażu Wirtualnej Polski. W porównaniu z poprzednim badaniem (z 25 maja br.) zmiany są niewielkie. Pozytywnie ocenia tę ekipę 35% badanych (o 1 punkt procentowy więcej), negatywnie 60% (o 1 punkt procentowy mniej). Wyniki samego premiera też niewiele się zmieniły – 47% ocen pozytywnych (2 punkty procentowe mniej), 37% negatywnych (o 2 punkty procentowe więcej). Nuda, Panie, nuda. A przecież mieliśmy w tym czasie wydarzenia niezwykle istotne: zalane wodą liczne miejscowości i ujawnienie zapisów czarnych skrzynek samolotu Tu–154, który przed dwoma miesiącami pod Smoleńskiem uległ katastrofie - pisze w komentarzu dla Wirtualnej Polski publicysta Wiesław Dębski.
11.06.2010 | aktual.: 08.07.2010 11:10
W obu przypadkach rządowi stawiano wysokie wymagania, podpowiadając nowelizację budżetu, ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, wystąpienie do Rosji o przekazanie Polsce śledztwa smoleńskiego. Wszystkie te podpowiedzi potraktowane zostały z dużą dozą obojętności. Wydawałoby się więc, że jest tego wystarczająco dużo, by spowodować, że notowania premiera i jego gabinetu polecą na łeb, na szyję. Polacy jednak pozostają przy swoich ocenach. Zobaczymy oczywiście, jak długo jeszcze. Wszak przez nasz kraj przetacza się druga fala powodziowa, nie wyklucza się trzeciej. A prezydencka kampania wyborcza wchodzi w swoją decydującą fazę. Wszystko może się więc zmienić, choć nie sądzę, by były to zmiany radykalne.
W tej sytuacji ciekawsze wydają się notowania partyjne. Prawo i Sprawiedliwość w trzecim już kolejnym badaniu Wirtualnej Polski osiąga podobne poparcie. Tym razem otrzymało 28% (o 1 punkt procentowy mniej niż w poprzednim sondażu). Wydaje się, że partia ta wycisnęła wszystko co się dało z cudownej przemiany jej lidera. Notowania podskoczyły i… zatrzymały się w strefie stanów średnich. Zauważono to chyba w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego. W ostatnich dniach widać bowiem, że kandydatowi poluzowano jego wyborczy gorset i pozwolono, by pohulał nieco w dawnym stylu. Stąd zapewne jego słowa o rządzie, którego działania w czasie powodzi przypominają zabawę chłopców z zapałkami. Albo rzucona mimochodem uwaga, że rząd nie potrafił zapobiec już jednej tragedii (smoleńskiej?).
Przyznać trzeba, że obecny Jarosław Kaczyński jest bardziej naturalny i zbliżony do tego, jaki pamiętamy sprzed 10 kwietnia. Oczywiście najnowszy retusz prezesa ma jeden cel: nie tracąc zwolenników, którzy ulegli czarowi nowej jego twarzy, jednocześnie zmobilizować tych, dla których najważniejsze jest upokorzenie Platformy. Za wcześnie jednak wyrokować, jakie przyniesie to korzyści sondażowe – i samemu kandydatowi, i kierowanej przez niego partii.
PiS-owi więc stoi, za to Platformie spada. Obecny jej wynik (39%) jest gorszy o 4 punkty procentowe od uzyskanego w badaniu z 25 maja. To niewątpliwie efekt mniejszego niż należało oczekiwać zaangażowania partii w kampanię prezydencką Bronisława Komorowskiego. W rezultacie obserwujemy nie bój o głosy wyborców, lecz zwykłe flaki z olejem. Ani sam kandydat, ani jego partyjni koledzy nie mogą się zdecydować, jak się w kampanii zachować. Spokojnie, bez wycieczek pod adresem rywali, czy może jednak dodać do tego nieco pieprzu. Sam Bronek, nawet z jego życiorysem i wielodzietną rodziną, to trochę za mało, by PO mogła być pewna wyborczego sukcesu. Tym bardziej, ze główny konkurent, zmienia – jak napisałem wyżej – swoją taktykę. PO znów została z tyłu. Z tyłu też zostaje w sprawie przedwyborczych debat - to PiS narzuca tu swoją narrację. A Platforma zachowuje się jak dziecko, popełniając błąd za błędem. Takim jest niewątpliwie upieranie się przy starciu dwóch głównych kandydatów (debatę wszystkich dopuszczając z
łaski, ot tak na odczepnego). Albo odrzucając w ogóle potrzebę rozmowy, bo – jak mówiła Julia Pitera – przestańmy udawać, że nie znamy kandydatów (!?). Żałosne jest, że debaty unika partia mająca w nazwie dumne słowo: OBYWATELSKA.
Skoro PO traci aż cztery punkty procentowe a PiS jeden, to gdzie owo poparcie uciekło? Wystarczy spojrzeć nieco niżej. Trzy punkty zyskał SLD (8%). Być może tam lepiej czują czego oczekują wyborcy…
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski