Hanna Gronkiewicz-Waltz i Jacek Sasin. Czy dotrzymują wyborczych obietnic?
Politycy wciąż coś obiecują. Zwłaszcza przed wyborami. Ale często, albo zdarza im się zapomnieć o danym słowie, albo się z niego całkowicie wycofują. Przyłapaliśmy na tym kandydatów na prezydenta Warszawy.
W ciągu ostatnich ośmiu lat kadencji Hanna Gronkiewcz-Waltz miała okazję do wielu obietnic. Latami roztaczała przed mieszkańcami stolicy wizje awangardowej metropolii XXI wieku. Zapowiadała remonty dróg, obwodnice, mosty, dwie linie metra, darmowy internet, szybkie tramwaje, stadiony i wiele innych. Część została pospiesznie zrealizowana, goniona przez terminy związane z wyborami samorządowymi, część nadal jest w planach, ale są też takie z których pani prezydent zwinnie się wycofuje.
W programie wyborczym na kadencję 2006-2010 Hanna Gronkiewicz-Waltz obiecała m.in. posypywanie jezdni "naturalnymi substancjami". Opowiadała w tamtym czasie o wymarzonym sposobie, podpatrzonym u naszych skandynawskich sąsiadów, nie usuwania zimą śniegu, tylko posypywania go żwirem, który później zbiera się wiosną. Dosadny zapis w programie „Miasto ze stylem i klimatem”, dokładnie określał zmiany, jakie zamierza wprowadzić pani prezydent. "W okresie zimowym stosować będziemy naturalne substancje zwiększające przyczepność dróg i chodników tak, aby nie szkodziły one obuwiu pieszych i karoseriom samochodów" - mogliśmy przeczytać.
Niestety do tej pory funkcjonuje stary sposób z wykorzystaniem soli. W tym roku na zmiany również nie ma widoków, jak wynika z wypowiedzi Iwony Fryczyńskiej z ZOM na temat stanu gotowości miasta na nadchodzącą zimę. - Była już kontrola i nie mieliśmy zastrzeżeń. Firmy mają zgromadzony zapas soli, sprzęt i stanowisko dyspozytora. To spełnia nasze wymagania - powiedziała.
W tajemniczych okolicznościach zostało zmienione również stanowisko na temat wprowadzenie ograniczenia prędkości w mieście do 30km/h, omawiany przez panią prezydent w poprzednich kadencjach. Teraz natomiast słyszymy: "ograniczenie prędkości w Warszawie do 30 km/godz. jest nierealne, bo wszyscy musieliby płacić mandaty". - Nie proponuję też opłaty za wjazd do centrum. To co jest najważniejsze to budowanie wokół Warszawy i w samej Warszawie systemu parkingów „Parkuj i Jedź” - powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz podczas ostatniej debaty z kontrkandydatem Jackiem Sasinem.
Na temat kolejnych obietnic, najwięcej mogą powiedzieć mieszkańcy okolic kompostowni w Radiowie. W ostatniej rozmowie obiecano im rozwiązanie problemu – zminimalizowanie fetoru wydobywającego się ze śmietniska oraz jego całkowite zamknięcie w ciągu krótkiego czasu. Tym czasem w kilka dni po debacie z panią prezydent, media podały informacje o wygranym przez MPO przetargu na rozbudowę kompostowni w Radiowie. Wygląda na to, że decyzja została zmieniona niestety na niekorzyść okolicznych mieszkańców. Ci jednak szykują kolejne protesty i nie zamierzają się poddać.
Łatwo jednak z obietnic rozliczyć kogoś, kto chociaż miał okazję je zrealizować lub nie. Jednak w przypadku Jacka Sasina, który po raz pierwszy ma szansę zasiąść na prezydenckim fotelu, zweryfikowanie realizacji przedstawianego programu będzie trudne. Dotychczas zarzuca mu się jednak składanie nierealnych obietnic. Chociażby darmowej komunikacji miejskiej.
- Pasażer w Warszawie pokrywa jedną trzecią kosztu. Sasin musiałby znaleźć natychmiast osiemset milionów złotych. Niech powie, skąd je weźmie, bo to jest mniej więcej koszt wszystkich linii tramwajowych - komentowała niedawno Hanna Gronkiewicz-Waltz w wywiadzie dla Radia ZET.
Okazuje się, że Jacek Sasin nie przysłużył się Warszawie również podczas głosowania w ubiegłym roku. Wówczas wstrzymał się od głosu w sejmie nad ustawą, która dawała Warszawie kilkaset milionów złotych wsparcia.
Jednym z głównych problemów Warszawy, podnoszonych również podczas kampanii wyborczej w stolicy, jest kwestia tzw. dekretu Bieruta. - Jacek Sasin, kiedy miał okazję pomóc Warszawie w rozwiązywaniu tego problemu, niestety zawiódł zaufanie Polaków - nie pomógł Warszawie, pokazał, że ma w nosie problemy Warszawy - ocenił poseł PO, Marcin Kierwiński.
O tym, co było prawdziwym zamierzeniem kandydata, a co zwykłą kiełbasą wyborczą, zweryfikuje czas i przede wszystkim niedzielny wybór mieszkańców Warszawy, kto będzie reprezentował ich miasto.