Grzegorz Schetyna w "Sueddeutsche Zeitung": UE musi mieć nowe sankcje dla Rosji
Unia Europejska powinna mieć w zanadrzu nowe sankcje wobec Rosji - przekonuje w rozmowie z niemieckim dziennikiem "Sueddeutsche Zeitung" minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Szef polskiej dyplomacji wzywa Niemcy do większej aktywności w Europie i ostrzega, że nie można dopuścić do konfliktu NATO-Rosją, ponieważ rozpętałoby to trzecią wojnę światową.
"Trzeba nadal konsekwentnie wdrażać sankcje. Ponieważ Rosja nadal wspiera dostawami (separatystów) w Ługańsku i Doniecku, musimy przygotować listę nowych sankcji. Już teraz trzeba rozmawiać o tym, co zrobimy, gdyby Rosja dokonała kolejnego aktu agresji, na przykład wobec miasta portowego Mariupol" - powiedział polski minister spraw zagranicznych. Jego zdaniem w takim przypadku trzeba będzie "zastosować natychmiast nowe sankcje, a nie dopiero zastanawiać się nad nimi".
W wywiadzie dla "SZ" Schetyna opowiedział się za bardziej aktywną rolą Niemiec. "Mówiąc otwarcie i jasno: chcemy i oczekujemy, że Niemcy bardziej zaangażują się w Europie i na świecie" - zaznaczył. Za pożądane uznał ożywienie trójstronnej współpracy polsko-niemiecko-francuskiej w ramach Trójkąta Weimarskiego. Jak przypomniał, zarówno premier Ewa Kopacz jak i on złożyli "nieprzypadkowo" pierwsze wizyty zagraniczne w Berlinie i Paryżu.
Schetyna ostrzegł, że Zachód nie może uznać aneksji Krymu, gdyż w przeciwnym razie Rosja postąpi tak samo z Ługańskiem i Donieckiem we wschodniej Ukrainie. Wolny świat dysponuje jego zdaniem obecnie tylko dwoma instrumentami, aby powstrzymać Rosję - "twardymi, bolesnymi sankcjami gospodarczymi oraz niską ceną ropy naftowej na poziomie 80 dolarów za baryłkę lub nawet poniżej".
Szef polskiej dyplomacji ocenił, że rosyjska agresja przeciwko Ukrainie cofnęła Europę do lat 60. Wskazał na trudności z uzgodnieniem wspólnego stanowiska wobec Moskwy w gronie 28 krajów UE ze względu na różnice stanowisk. "Część krajów UE najchętniej wróciłaby do 'business as usual', natomiast Łotwa i Estonia obawiają się jutra" - wskazał. Jego zdaniem uzgodnienie wspólnego stanowiska wobec Moskwy i nazwanie po imieniu rosyjskiej agresji jest dla UE wielkim wyzwaniem.
Schetyna podkreślił znaczenie dla Polski wspólnej europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony. Fakt, że sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg z pierwszą wizytą przyjechał do Polski, ma zdaniem polskiego ministra wielkie symboliczne znaczenie.
Pytany przez "SZ" o wysuwany przez Radosława Sikorskiego postulat rozlokowania w Polsce brygad NATO, odparł, że jego poprzednik miał na myśli "symbol współpracy z NATO".
NATO musi udowodnić, że chce i jest w stanie przeciwstawić się presji ze strony Rosji". Schetyna wyjaśnił, że chodzi przede wszystkim o realizację ustaleń ze szczytu Sojuszu w Newport - wyższe wydatki na obronność i finansowanie wspólnych projektów obronnych. "Jeżeli (te zadania) zostaną zrealizowane, to kwestia przyjazdu do Polski kilku brygad stanie się sprawą drugorzędną" - powiedział szef MSZ.
Zdaniem Schetyny Rosja tęskni za czasami, gdy była mocarstwem światowym. Po rozpadzie ZSRR i przyjęciu do NATO byłych republik radzieckich Rosja "czuje się politycznie upokorzona". "Chce teraz pokazać, że znów jest mocarstwem" - powiedział szef polskiego MSZ.
Pytany zaś o to, czy powinno się dostarczać broń Ukrainie, Schetyna odpowiedział, że nie ma embarga na takie dostawy. Jednocześnie podkreślił, że nie można dopuścić do konfliktu militarnego między NATO a Rosją, bo to rozpętałoby trzecią wojnę światową.