Franky Zapata i jego flyboard nad kanałem La Manche. Historyczny lot przerwany
Wynalazca Franky Zapata spadł do morza podczas próby przelotu na zbudowanym przez siebie flyboardzie nad kanałem La Manche. 40-latek nie zdołał wylądować na platformie w połowie drogi, aby zatankować.
25.07.2019 | aktual.: 25.03.2022 12:16
Początkowo Franky Zapata miał wystartować z Sangatte niedaleko Calais (w północno-wschodniej Francji) o godz. 6 polskiego czasu, ale z powodu pogody wylot przesunięto najpierw na godz. 8, a później na 9.
Ostatecznie Zapata wyruszył o godz. 9:06. Jego start obserwowały tłumy.
Po kilku minutach pojawiły się nieoficjalne doniesienia, że 40-latek nie utrzymał się w powietrzu i spadł do wody. Chwilę później ekipa Francuza potwierdziła zakończenie lotu w połowie zaplanowanej trasy (po ok. 18 km).
Śmiałkowi nic się nie stało - podaje France24. - Tuż po upadku na powierzchnię wydobyli go płetwonurkowie - powiedziała dziennikarzom żona Zapaty.
Lądowanie francuski wynalazca (a także były mistrz świata w pływaniu na skuterach wodnych) planował po 20 minutach na plaży lub na klifie w rejonie St. Margarets Bay (okolice Dover).
Po drodze miał wylądować na małej platformie, aby zatankować, bo 35 litrów paliwa lotniczego w plecaku miało nie wystarczyć na cały lot.
"Nie trafił w platformę"
Wypadek miał miejsce właśnie podczas próby tankowania. Francuz wpadł do wody tuż obok niewielkiej platformy, osadzonej na łodzi.
Stało się tak, choć manewr tankowania - jak zaznaczył przedstawiciel zespołu Zapaty - ćwiczono dziesiątki razy. Fale na kanale La Manche okazały się jednak zbyt wysokie.
- Cóż, to ogromne rozczarowanie. Zabrakło dosłownie kilku centymetrów... Nie chodziło o wiatr, ale o silne falowanie - powiedział członek zespołu 40-latka w rozmowie z telewizją BFM.
Przeczytaj także: Flyboard spadł do wody. Ekspert: "to było do przewidzenia"
36-kilometrowy odcinek Flyboard Air miał pokonać ze średnią prędkością 140 km/h. Zapata miał lecieć nie wyżej niż 15-20 m nad powierzchnią wody - przypomina AFP.
Współpracownicy Zapaty zapowiedzieli konferencję prasową wczesnym popołudniem, po tym jak 40-latek wróci na wybrzeże Francji. Możliwe, że wynalazca ogłosi nowy termin lotu do Wielkiej Brytanii.
Sprawę wyjaśnia również administracja morska.
Już wcześniej francuska prefektura morska dla kanału La Manche i Morza Północnego wydała "nieprzychylną opinię" ws. lotu 40-latka, wskazując na duży ruch statków w Cieśninie Kaletańskiej.
Zgoda tylko na jedno tankowanie
To dlatego nie było zgody na dwa lądowania na tankowanie, a tylko na jedno. - To utrudnia sprawę - komentował wtedy Zapata.
Jego przelot obserowali eksperci z ośrodka monitorowania i ratownictwa CROSS.
Wyczyn Francuza miał być formą uczczenia 110. rocznicy pierwszego lotu samolotem nad kanałem między Wielką Brytanią a kontynentem. Dokonał tego Louis Bleriot 25 lipca 1909 r.
"Latający żołnierz"
O wynalazku Zapaty zrobiło się głośno po tym, jak wystąpił jako "latający żołnierz" podczas parady wojskowej nad Paryżem z okazji francuskiego święta narodowego. Urządzenie może latać z prędkością nawet 200 km/h, ale Francuz wciąż udoskonala swój wynalazek.
- To jak szaleństwo. Czujesz, że całe ciało płynie. Czujesz, jak strumienie powietrza opływają ci ręce i nogi - tak Zapata opisuje wrażenia z lotu swoim pojazdem.
Przeczytaj także: Stworzył latającą deskorolkę. Teraz ma pomysł na latający samochód
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl