ŚwiatDziałania Georgette Mosbacher to "samowolka"? Dyplomaci rozwiewają wątpliwości

Działania Georgette Mosbacher to "samowolka"? Dyplomaci rozwiewają wątpliwości

Dosadna krytyka ze strony ambasador Georgette Mosbacher nie jest wynikiem jej własnej inicjatywy. Musiała mieć zgodę od swoich szefów w Departamencie Stanu - mówią WP dwaj byli amerykańscy dyplomaci.

Działania Georgette Mosbacher to "samowolka"? Dyplomaci rozwiewają wątpliwości
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz/ PAP
Oskar Górzyński

27.11.2018 | aktual.: 27.11.2018 21:46

Najpierw na spotkaniu w Sejmie ostrzegała, że Kongres USA "nie będzie tolerował" zagrożenia dla wolności mediów w Polsce. Potem w liście do premiera potępiła "zdumiewające" i "osłupiające" zachowania polityków PiS względem dziennikarzy TVN. W tak otwarty i zdecydowany sposób nie mówił jeszcze żaden przedstawiciel Stanów Zjednoczonych w Polsce. Wypowiedzi wywołały wzburzenie wśród polityków partii rządzącej i ich zwolenników. Część polityków PiS zdawała się sugerować, że działania ambasador były jej prywatną inicjatywą nieuzgodnioną. Jak np. europoseł Ryszard Legutko z PiS, który w rozmowie z WP stwierdził, że co prawda nie ma na ten temat informacji, ale ambasador jest "niedoświadczona" i "niezręczna", a "prezydent Trump raczej takimi sprawami się nie zajmuje".

Wszystko ustalane z górą

Zapytani przez WP byli amerykańscy dyplomaci malują jednak całkiem inny obraz sytuacji.

- Owszem, jeśli chodzi o styl, nowa ambasador jest zupełnie inna niż ambasador Jones. Jest bardziej bezpośrednia i energetyczna. To możliwe, że sama wyszła z inicjatywą napisania listu, ale w tak poważnych sprawach nie ma możliwości, by robiła to samowolnie. Nie napisała listu sama, a jego treść przed wysłaniem sprawdza jeszcze "góra", czyli Departament Stanu - mówi WP były dyplomata do niedawna zajmujący wysokie stanowisko w ambasadzie USA w Warszawie.

Podobny obraz maluje inny rozmówca WP, z ponad dziesięcioletnim stażem w Departamencie Stanu, w tym jako dyplomata w Warszawie.

- Pani Mosbacher od dawna ma do czynienia z zawodnikami wagi ciężkiej i bardzo jasno przedstawiła swoją wizję tego, czym są amerykańskie wartości, czym zaskoczyła PiS. Mimo to, nie potrafię sobie wyobrazić ambasadora, który mówi to, co ona powiedziała bez zielonego światła ze strony Departamentu Stanu. Tym bardziej, że mówi się, że jest pod pieczą sekretarza Pompeo - mówi były dyplomata. Przyznaje jednak, że w całej rozgrywce prawdopodobnie nie bierze udziału Trump, a resort dyplomacji działa w dużej mierze samodzielnie "do czasu, kiedy Trump nie zainteresuje się poszczególnymi kontrowersjami".

Interes bierze górę

Dyplomata przyznaje, że interwencje Mosbacher wynikają nie tylko z wrażliwości na wolność mediów - choć ta ma znaczenie - ale też z dbałości o interes amerykańskiej korporacji Discovery Inc., właściciela stacji TVN.

- Discovery od dawna prowadzi dyskusje z Departamentem Stanu na temat swoich obaw co do Polski. Ambasada już w przeszłości zwracała na to uwagę w swoich dorocznych raportach nt. praw człowieka, a jej działania zakulisowe były w tej materii coraz silniejsze - wyjaśnia nasz rozmówca.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (46)