Dziadek Władysława Kosinaka-Kamysza był postrachem wsi. Mieszkańcy do dziś go pamiętają

We wzruszającym wpisie z okazji Dnia Dziadka Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL i kandydat na prezydenta, wspomniał na Facebooku o swoich rodzinnych korzeniach. Opublikował zdjęcie dziadków, którzy mieszkali w niewielkiej wsi na Podkarpaciu.

Dziadek Władysława Kosinaka-Kamysza był postrachem wsi. Mieszkańcy do dziś go pamiętają
Źródło zdjęć: © East News | Grzegorz Ksel/REPORTER
Tomasz Molga

Jak się okazuje szef partii ludowej Władysław Kosiniak-Kamysz nie wywodzi z rodziny o tradycjach chłopskich, ale raczej stomatologicznych. Jego dziadkowie od strony matki, którzy wprawdzie mieszkali we wsi Sietesz woj. podkarpackie, zajmowali się leczeniem zębów.

Dodajmy, że dentystką była również matka polityka. Z kolei obecna żona prowadzi praktykę stomatologiczną w Warszawie. Pisaliśmy o niej, że będzie wspierać męża w kampanii wyborczej.

Dziadek Florian wyrywał zęby

Nieoczekiwanie na wspomnienie o dziadkach polityka zareagowało kilku mieszkańców wsi Sietesz, Łapiąc się za szczękę i przypominając sobie traumatyczne chwile. Babcia polityka Maria pracowała w ośrodku zdrowia, przychodziła do szkoły w Sieteszy i sprawdzała stan uzębienia. Najbardziej zaniedbanych i cierpiących uczniów kierowała do swojego gabinetu.

- Szczególnie pamiętam dziadka Florka, który był technikiem dentystycznym. Kiedy trafiał się poważny problem, sprawnie wyrywał zęby - potwierdza w rozmowie z WP pan Józef z Sieteszy. - Oczywiście, jak to często bywa, wiejski dentysta był postrachem wsi. Gabinet mieścił się w ich domu. Wiele osób przychodziło do pana Florka "po zęby", czyli w sprawie protez - dodaje.

Rozmówca WP dodaje, że dziadkowie Władysława Kosiniaka-Kamysza nie byli rolnikami. - Można powiedzieć, że mieszkali na wsi. Nie mieli jednak maszyn ani konia, najwyżej ze dwie świnie, hektarów może ze trzy - wspomina. Pamięta też małego Władka, który odwiedzał wieś podczas wakacji.

Władysław Kosiniak-Kamysz w wyborach prezydenckich

Władysław Kosiniak-Kamysz kilkakrotnie wspominał, że choć jest szefem partii ludowców, to nie ma korzeni chłopskich. Dziadkowie od strony ojca, również mieszkali na wsi, ale syna Andrzeja wychowali na lekarza. W przeciwieństwie do innych liderów środowisk rolniczych 39-letni polityk nie posiada też gospodarstwa rolnego. Jak tłumaczył, wcale mu to nie przeszkadza. - Moim marzeniem jest, aby PSL nie był partią ludowa w rozumieniu powszechną - deklarował w jednym z wywiadów.

Niedawno opisywaliśmy szczególną rolę, jaką Władysław Kosiniak-Kamysz odgrywa w wyborach prezydenckich 2020. Okazuje się, że jego spore szanse w starciu Andrzejem Dudą wynikają stąd, że jest "kandydatem drugiego wyboru". Oznacza to, że część wyborców jest w stanie na niego zagłosować, gdy w pierwszej turze odpadnie ich kandydat.

Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski
Komentarze (94)