Polska"Durnia mamy za prezydenta" nie obraża prezydenta

"Durnia mamy za prezydenta" nie obraża prezydenta

Nie doszło do znieważenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez Lecha Wałęsę, który mówił w programie TV na żywo "durnia mamy za prezydenta" - uznała warszawska prokuratura okręgowa i umorzyła śledztwo, które dotyczyło również wpisu na blogu byłego prezydenta oraz słów Stefana Niesiołowskiego. Ówczesny senator PO powiedział o prezydencie "mały, zakompleksiony człowiek". Decyzja o umorzeniu jest nieprawomocna. Prezydent Kaczyński może się od niej odwołać.

"Durnia mamy za prezydenta" nie obraża prezydenta
Źródło zdjęć: © PAP

06.03.2008 | aktual.: 06.03.2008 13:26

16 lutego 2007 w TVN 24 Lech Wałęsa powiedział, że ujawniony decyzją prezydenta raport z weryfikacji WSI jest głupi i w ogóle nie uwzględnia tamtych czasów. Raport wskazywał m.in., że Wałęsa ponosi szczególną odpowiedzialność za nieprawidłowości w WSI. Na stwierdzenie dziennikarki, że właśnie wykrzyczał swój żal do prezydenta L. Kaczyńskiego, Wałęsa odparł: Bo tego durnia mamy za prezydenta.

Po tych słowach do prokuratur w kraju dotarły liczne zawiadomienia od osób prywatnych, a także od posłów PiS Jolanty Szczypińskiej i Karola Karskiego. Sprawa ostatecznie z Gdańska trafiła do Warszawy.

Wałęsa za nie przepraszał. Jeśli ktokolwiek z rodaków poczuł się nimi urażony - mówił. Jak dodał, przeprasza za siebie i za polityków, którzy do takich stwierdzeń czasem zmuszają.

Rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska poinformowała, że śledztwo umorzono 27 lutego. W tym samym postępowaniu badano też wpis na blogu Wałęsy. Były prezydent w czerwcu zeszłego roku ostro zareagował na wywiad prezydenta Kaczyńskiego dla francuskiej TV, gdzie L. Kaczyński mówił, że Aleksander Kwaśniewski był dla polskiej demokracji mniejszym zagrożeniem niż Wałęsa. "Jedno tu tylko słowo pasuje: s...syn" - napisał Wałęsa dodając, że od tej chwili nie będzie bronił za granicą rządzącej wówczas ekipy braci Kaczyńskich, co wcześniej czynił.

Przestępstwo zagrożone karą trzech lat więzienia

Przepis art. 135 Kodeksu karnego mówi, że "kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Jest to przestępstwo ścigane z urzędu. W podobnych śledztwach - nie jest ich w Polsce wiele - prokuratury często zasięgają opinii biegłych językoznawców, którzy oceniają, czy dane słowo w określonym kontekście można uznać za zniewagę.

Doktryna prawa karnego mówi, że zniewagą jest naruszenie czyjejś godności. O ile zniesławieniem jest pomówienie kogoś o popełnienie określonych, niechlubnych czynów, to zniewaga ma na celu jedynie poniżenie go w oczach opinii publicznej.

Hubert H., polski kartofel i największy nierób

Najgłośniejsza tego typu sprawa dotyczyła Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i premierze. W grudniu 2006 Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną.

W grudniu 2007 r. prokuratura - wobec braku dowodów przestępstwa - umorzyła śledztwo w sprawie artykułu w niemieckim "Die Tageszeitung" o tytule "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem", opublikowanym na tydzień przed spotkaniem prezydenta Kaczyńskiego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem w Weimarze. Jak twierdziły niektóre polskie i niemieckie media, satyryczny artykuł zawierał obraźliwe treści i był przyczyną odwołania przez polskiego prezydenta udziału w spotkaniu w Weimarze.

Za znieważenie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przez nazwanie go największym nierobem w Polsce w styczniu 2002 r. lider Samoobrony Andrzej Lepper został skazany na karę grzywny przez sąd w Gdańsku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)