Czarnek atakuje szkoły w Warszawie. Stanowcza reakcja wiceprezydent: "Minister chce powrotu do PRL"
Minister edukacji Przemysław Czarnek uderzył w Poznań i Warszawę. Stwierdził, że to w tych właśnie miastach dochodzi do "demoralizacji" i "indoktrynacji" dzieci, a one same masowo przez to unikają lekcji religii. Jego opinie spotkały się ze zdecydowaną reakcją przedstawicieli władz Warszawy. - To minister Czarnek chce zideologizować polską szkołę i zrobić z niej szkołę partyjną - mówi Wirtualnej Polsce wiceprezydent Warszawy ds. edukacji Renata Kaznowska.
- Chcemy wzmocnić głos rodziców w ten sposób, że oprócz opinii musi być wyraźna zgoda rady rodziców i kuratora, który ma na odpowiedni czas przed wejściem organizacji pozarządowej do szkoły otrzymać treść tego, co będzie wykładane w tej szkole - stwierdził minister edukacji Przemysław Czarnek. Jak przekonywał, kurator ma "sprzeciwić się ewentualnej demoralizacji lub indoktrynacji dzieci, bo takie rzeczy zdarzają się w wielkich miastach, takich jak Poznań czy Warszawa".
Czarnek ponadto stwierdził w medialnych wypowiedziach, że problem z brakiem uczniów na lekcji religii dotyczy "tylko Warszawy i Poznania" (to nieprawda, o czym świadczą dostępne publicznie statystyki GUS, które przytaczamy w dalszej części tekstu).
Wiceprezydent Warszawy: Czarnek chce szkoły politycznej
O teorie ministra zapytaliśmy oficjalnie przedstawicielkę Urzędu Miasta St. Warszawa, wiceprezydent ds. edukacji Renatę Kaznowską. Zastępczyni prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego w rozmowie z Wirtualną Polską punktuje Przemysława Czarnka.
- Przepisy, które obecnie obowiązują, dają olbrzymie uprawnienia rodzicom, jeśli chodzi o decydowanie o zajęciach dodatkowych, również z udziałem organizacji pozarządowych. Żadne zajęcia dodatkowe nie mogą dziś odbyć się w szkole, jeśli nie ma na to zgody rodziców. I, co oczywiste, żadne zajęcia dodatkowe nie są zajęciami obowiązkowymi - tłumaczy Renata Kaznowska w rozmowie z WP.
- Uczeń, jeśli nie ma ochoty brać udziału w zajęciach dodatkowych, i jeśli nie ma zgody jego rodziców, po prostu w tych zajęciach nie uczestniczy. Minister Czarnek zatem całkowicie mija się z prawdą, stawiając nieuprawnione tezy. Ale rozumiem, że robi to celowo po to, aby podkreślić, że należy jego zdaniem oddać rządowym kuratorom prawo do decydowania, jakie zajęcia będą mogły się w szkołach odbywać, a jakie nie - dodaje wiceprezydent Warszawy.
Kaznowska uważa, że to "bardzo niebezpieczny trend". - Minister Czarnek chce zamienić szkołę w szkołę ideologii, w szkołę polityczną, a wręcz partyjną. Chce, by to kurator, a nie rodzice, decydowali za dzieci. Rodzice mają być, w założeniu ministra Czarnka, pozbawieni możliwości decydowania o tym, jakie zajęcia dodatkowe będą mogły odbywać się w szkołach - przekonuje wiceprezydent Warszawy.
I tłumaczy na przykładach: - Jeśli rodzice będą chcieli dodatkowych zajęć dla uczniów z ochrony klimatu, praw człowieka, wiedzy o Konstytucji, prawa europejskiego, to te zajęcia się nie odbędą, jeśli kurator nie wyrazi zgody. Tego chce właśnie minister Czarnek. Odebrania uprawnień rodzicom do decydowania.
Renata Kaznowska uważa, że wiele wypowiedzi ministra edukacji ma znamiona "prowokacji". - Mam poczucie, że on to robi z uśmiechem na twarzy, dla zabawy, a tu nie ma przestrzeni do zabawy. Mówimy o przyszłości naszych dzieci, o edukacji naszych dzieci. Dzisiaj polska szkoła jest szkołą włączającą, demokratyczną, w której partycypują rodzice, uczniowie, nauczyciele, samorządy. Jeśli minister Czarnek wprowadzi zapowiadane przez siebie zmiany, to o takiej szkole będziemy mogli zapomnieć. Wrócimy do szkoły rodem z PRL-u - podkreśla wiceprezydent Warszawy.
Problemy z religią w całej Polsce
Renata Kaznowska zaprzecza też, jakoby problem z frekwencją na lekcjach religii widoczny był - jak twierdzi minister Czarnek - wyłącznie w dużych miastach.
- Problem wypisywania dzieci z lekcji religii widoczny jest w całej Polsce. Nie tylko w Warszawie i Poznaniu, jak twierdzi pan minister. Młodzież rezygnuje z tych lekcji, ale dotyczy to większości miejscowości. To proces, który trwa w całym kraju. I pan minister powinien zastanowić się, dlaczego tak się dzieje. Wprowadzeniem obligatoryjnego nakazu uczęszczania na religię problemu się nie rozwiąże. Nie da się młodzieży do czegokolwiek przymusić. Minister Czarnek przymusem nie osiągnie niczego - mówi WP wiceprezydent Warszawy ds. edukacji.
Z danych GUS z 2020 roku wynika, że w roku szkolnym 2019/2020 na lekcję religii nie chodziło 12,4 proc. uczniów w całej Polsce. Najczęściej z zajęć tych rezygnowała młodzież z techników, liceów i szkół branżowych - w takich placówkach na religię nie chodzi już co czwarty uczeń. Największy odsetek osób wypisanych z religii odnotowano jednak nie w Poznaniu i Warszawie, jak mówił Przemysław Czarnek.
Oto listach dziesięciu regionów, w których największy odsetek uczniów nie chodzi na religię:
- diecezja warmińska - 30 proc. uczniów;
- diecezja warszawska - 24 proc. uczniów;
- diecezja łódzka - 23,8 proc. uczniów;
- diecezja szczecińsko-kamieńska - 20,5 proc. uczniów;
- diecezja poznańska - 19,7 proc. uczniów;
- diecezja gliwicka - 19,2 proc. uczniów;
- diecezja sosnowiecka - 19,2 proc. uczniów;
- diecezja warszawsko-praska - 17,2 proc. uczniów;
- diecezja świdnicka - 16,5 proc. uczniów;
- diecezja gnieźnieńska - 16,5 proc. uczniów.