Chojnice: pożar w hospicjum. Relacja ocalałej
Chojnice. Zginęły cztery osoby, ocalało 20 podopiecznych hospicjum dotkniętego pożarem. Przeżyła między innymi 77-letnia pani Cecylia. - Mnie na rękach wyniósł policjant. To było przerażające - relacjonuje.
Ludzi trzeba było ewakuować na łóżkach - mówili w rozmowie z WP przedstawiciele służb. Tak relacjonowali akcję ratowania podopiecznych hospicjum w Chojnicach, w którym wybuchł pożar.
Zginęły cztery osoby, aż 20 udało się uratować. Jedną z nich jest pani Cecylia. 77-latka w rozmowie z "Faktem" mówiła o "bardzo dużym dymie". - Mnie na rękach wyniósł policjant, a potem trafiłam do szpitala. To było przerażające - podkreśliła.
Mieszkańcy Chojnic są wstrząśnięci. - Konieczne jest dokładne śledztwo w tej sprawie, które wyjaśni dlaczego aż cztery osoby straciły życie. Aż trudno w to uwierzyć, to się nie mieści w głowie - powiedział jeden z nich. Kolejna dodaje: - Jestem zdruzgotana. Wieści o tej tragedii dotarły do mnie z samego rana i pogrążyły w głębokim żalu.
Zobacz też: Dramatyczna akcja w hospicjum w Chojnicach. "Ewakuowano ludzi na łóżkach"
Wszczęto śledztwo w sprawie. Okazuje się, że drzwi prowadzące na zewnątrz były zamknięte. Co więcej, w hospicjum nie było też czujników dymu.
Chojnice - co się stało?
Przypomnijmy, że pożar w hospicjum w Chojnicach wybuchł w poniedziałek. Straż pożarna otrzymała zgłoszenie po godzinie 3 nad ranem.
Zwołano sztab kryzysowy. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mogło dojść do zaprószenia ognia.
Źródło: "Fakt"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl