Bronisław Komorowski dziękuje wszystkim, którzy poparli jego kandydaturę
Prezydent Bronisław Komorowski podziękował wszystkim, którzy poparli jego kandydaturę w wyborach prezydenckich - ludziom kultury, sportowcom, naukowcom, ale także wszystkim Polakom, z którymi się spotkał w trakcie kampanii.
- Nie jest łatwo po takim maratonie wyborczym wykrzesać z siebie dowcip i gigantyczną energię, ale chcę zaręczyć wszystkim, że bardzo łatwo jest po takim maratonie znaleźć w sobie ogromne pokłady wdzięczności - mówił Komorowski podczas spotkania wyborczego w Warszawie w ostatnim dniu kampanii.
Prezydent dziękował wszystkim, którzy zechcieli wesprzeć jego kandydaturę w wyborach prezydenckich. - Dziękuję Polakom, obywatelom w każdym miejscu, w każdej miejscowości, gdzie byłem i gdzie nie byłem - podkreślił. Podziękował "za obecność na spotkaniach, za dobre gesty i słowa, miłe spojrzenia, uśmiechy". - Paradoksalnie mogę podziękować również tym, którzy przychodzili z protestem, bo siłą rzeczy odgrywali jakąś istotną rolę, pokazując, co może Polsce grozić, jeśli naród uwierzy tego rodzaju osobom - powiedział prezydent.
Dziękował także członkom swojego komitetu honorowego, którzy "zechcieli wspierać go, dając szansę na powoływanie się na ich wielkie sukcesy, które składają się na wielki polski sukces, o którym marzyliśmy i na który cały czas pracujemy". Wymienił m.in. ludzi kultury, sportowców, naukowców i wszystkich, "którzy służąc Polsce zyskali gigantyczną sympatię Polaków, ogromną wdzięczność i podziw".
- Dla mnie jest to dowodem, że idziemy w tą samą stronę i o takiej samej Polsce marzymy. Polsce, która potrafi nie marnować swoich szans, ma odwagę marzyć o wielkości i ma umiejętność realizowania tej wielkości poprzez prace, konkretne działanie, a nie tylko hasła, gesty, wymachiwanie szablą albo sztandarem - mówił Komorowski.
- Dzisiaj polską szablą i sztandarem jest mądra, dobra praca, bo po raz pierwszy od bardzo dawna stoimy przed możliwością, że polska praca przestanie się co pokolenie zaczynać od nowa, będzie się nawarstwiała i zrealizuje się nasze marzenie, by żyć w kraju na tyle normalnym, że praca rodziców będzie cząstką egzystencji ich dzieci, a następne pokolenie nie będzie musiało zaczynać od odbudowywania z ruin - dodał prezydent.
Komorowski wezwał do obrony polskiej dumy z osiągnięć ostatniego 25-lecia. - Bez tej dumy, nie zdołamy udźwignąć ciężarów, jakie będzie niósł nam los - mówił prezydent.
- Musimy obronić polską dumę, polską - wynikającą z dokonań - wiarę, że i resztę ciężarów także udźwigniemy. Nie możemy dać sobie zabrać sensowności polskiej pracy przez całe 25 lat - podkreślił Komorowski.
Jak ocenił, w kampanii wyborczej "w celach czysto politycznych" lansowana była teza, że "trzeba będzie Polskę po 25 latach odbudowywać ze zgliszcz - jakby dopiero przeszedł huragan wojny".
Według niego jest to teza "nieuczciwa, która boli do głębi serca" i jednocześnie niszcząca "polską dumę i polskie prawo do bycia dumnym z siebie samego i ojczyzny".
Tymczasem - jak mówił prezydent - nie chodzi o to, żebyśmy "spoczęli na laurach, byli zadowoleni i uznali, że wszystko jest załatwione". - Ale bez tej dumy i przekonania, że tyle nam się udało - na poziomie każdej gminy, każdego miasta, całego kraju, ale i każdej polskiej rodziny - nie zdołamy udźwignąć kolejnych ciężarów, które nam los będzie niósł - dodał.
Zaznaczył też, że to, co stało się przez ostatnie 25 lat, "wcale nie musiało się zdarzyć". - I za to, że 25 lat wolności dało takie niebywałe osiągnięcia powinniśmy być wdzięczni, kto wierzy - Opatrzności, kto nie - losowi, historii, ale na pewno powinniśmy być wdzięczni sobie nawzajem - dodał.
- Chciałbym, żeby to wybrzmiało na koniec kampanii jako swoiste podsumowanie. Wielkim wyzwaniem dla nas wszystkich jest postawienie na wzmocnienie poczucia Polaków, że uczestniczą we wspólnocie obywateli - powiedział Komorowski na spotkaniu wyborczym w Warszawie.
Jak zaznaczył prezydent, trzeba to robić m.in. przez zmiany ustrojowe, zmiany prawne i praktykę. - Proponowałem i podtrzymuję moją zdecydowaną wolę do wzmocnienia obywatelskiego wymiaru nie tylko współdecydowania o sprawach wspólnoty, ale również współodpowiedzialności - powiedział.
Jako "narodowy problem" określił "deficyt zaufania i szacunku do państwa". - Mamy wielki deficyt w kwestii związanej z szacunkiem do państwa. Tego doświadczyłem w kampanii w wielu miejscach stykając się z zorganizowaną akcją budzenia nienawiści do państwa, także do prezydenta - zaznaczył.
- Być może po wyborach przyjdzie powiedzieć, że odkreślam grubą kreską przeszłość, adresując te same słowa do zupełnie kogo innego. Być może trzeba będzie tak zrobić, aby powiedzieć, że następstwem tego będzie jednak kolejny raz zaproszenie do współpracy, zaproszenie do rozwiązywania trudnych spraw Polski - podkreślił.