Błyskawiczna akcja, czyli jak państwo złapało emerytkę grożącą Jerzemu Owsiakowi
Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości, wysoko postawieni policjanci idący na zatrzymanie, które się nie powiodło, nalot o 6 rano i błyskawicznie działająca prokurator. Wirtualna Polska pokazuje, jak państwo polskie ujęło 66-letnią kobietę, która napisała na Facebooku szefowi WOŚP "giń człeku".
- Na podstawie kilkudziesięciu dokumentów i rozmów z kilkunastoma osobami pokazujemy, jak wyglądała sprawa, którą zajmowali się najważniejsi politycy w państwie - od chwili umieszczenia wpisu "giń człeku" aż po postawienie zarzutów 66-letniej Izabeli Majewskiej.
- Policja - gdy pytaliśmy ją o sprawę - próbowała wprowadzić opinię publiczną w błąd. Otrzymaliśmy przeprosiny, gdy policjanci zorientowali się, że mamy ich wewnętrzną dokumentację.
- - Ta sprawa to odlot! Prokuratura i policja popłynęli tu w niesłychany sposób - komentuje dr hab. Szymon Tarapata, karnista z UJ i adwokat.
- - Prowadziłem wiele spraw dotyczących gróźb karalnych, ale z takim przypadkiem się nie spotkałem - stwierdza dr Łukasz Chojniak, adwokat.
- Podkreślamy: jako autorzy tekstu wyrażamy sprzeciw wobec każdej formy hejtu i przemocy w przestrzeni publicznej. Artykuł prezentuje działania państwa w szeroko komentowanej sprawie i nie jest próbą obrony jej bohaterki.
Wpis namierzony
12 stycznia 2025 r. pod facebookowym wpisem Jerzego Owsiaka, szefa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, użytkowniczka "Iza Izabela" komentuje: "giń człeku i to jak najszybciej dość okradania dość twego dorabiania się z naiwności Polaków twoje wille za granicą, twoja willa w Polsce twoje dzieci uczą się za granicą i pensje twoje i twojej żony dość rozlicz się i zmień okulary bo takie noszą LGBT" [pisownia oryginalna - red.].
Wpis, dosłownie chwilę później, dostrzegają funkcjonariusze policji z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości. Robią to - jak wynika z notatki powstałej w CBZC - "podczas wykonywania czynności" w zarządzie w Radomiu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miał grozić Owsiakowi przez TV Republika. Kotula: to jest szczujnia
Policja występuje do Mety, operatora Facebooka, o przekazanie danych osoby, która dokonała wpisu. Uzyskuje je. Wtedy występuje do firmy telekomunikacyjnej o kolejne dane. Otrzymuje je. 14 stycznia 2025 r. Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości już wie, że "Iza Izabela" to mieszkająca w Toruniu 66-letnia Izabela Majewska (jej obrońca przekazała, że kobieta zgadza się się na podawanie nazwiska). Udaje się to ustalić dzięki porównaniu zdjęcia umieszczonego przez kobietę na Facebooku z fotografią widoczną w Rejestrze Dowodów Osobistych.
Biuro ocenia, że wpis kobiety to groźba bezprawna - czyli przestępstwo z art. 190 kodeksu karnego ("Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub na szkodę osoby dla niej najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w osobie, do której została skierowana lub której dotyczy, uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3"). Ściganie tego przestępstwa odbywa się na wniosek pokrzywdzonego.
14 stycznia 2025 r. Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości przesyła notatkę do Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód.
Tego samego dnia, czyli 14 stycznia, do CBZC, Zarządu w Warszawie, przychodzi po południu adwokat Jacek Olejarz. Przedkłada wystawione tego samego dnia pełnomocnictwo podpisane przez Jerzego Owsiaka.
Olejarz składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez "Izę Izabelę". Wskazuje, że autorka internetowego postu dopuściła się dwóch przestępstw: groźby karalnej oraz publicznego nawoływania do popełnienia zbrodni, czyli nawołuje internautów do zabicia Jerzego Owsiaka.
Mecenas Olejarz wskazuje, że słowa "Izy Izabeli" wzbudziły w Jerzym Owsiaku "uzasadnioną obawę, że będą spełnione".
To kluczowe w sprawach dotyczących gróźb bezprawnych - orzecznictwo sądowe i doktryna jednoznacznie określają, że przestępstwo jest wtedy, gdy nie tylko pojawia się groźba, lecz także, gdy wywołuje ona realną obawę u adresata, że zostanie spełniona. Wynika to zresztą z samej treści przepisu.
Mecenas podczas zeznań wnosi o odstąpienie od przesłuchania Jerzego Owsiaka. Ten bowiem nie ma nic do dodania ponad to, co mówi jego pełnomocnik.
Zawiadomienie zostaje przyjęte i sprawa błyskawicznie zostaje przekazana do Torunia.
Zastępca komendanta i naczelnik kryminalnych pukają do drzwi
Nadal jest 14 stycznia. Około godz. 19 do mieszkania Izabeli Majewskiej udaje się ekipa z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. Celem jest zatrzymanie kobiety. Skład ekipy: pierwszy zastępca komendanta miejskiego policji w Toruniu nadkom. Arkadiusz Górecki, naczelnik wydziału kryminalnego KMP w Toruniu asp. szt. Cezary Więcławski oraz jeden z funkcjonariuszy wydziału kryminalnego.
Policyjny zespół dociera pod mieszkanie kobiety, puka wielokrotnie do drzwi. Ta jednak nie otwiera. 66-latka "przechytrzyła" policję, po prostu nie było jej w domu.
W notatce sporządzonej przez funkcjonariusza wydziału kryminalnego czytamy: "Na miejscu po wielokrotnym pukaniu do drzwi mieszkania nikt nam nie otworzył, z wnętrza lokalu nie wydobywały się żadne odgłosy mogące świadczyć, że jakaś osoba jest w środku". Zostaje podjęta decyzja: trzeba iść następnego dnia.
15 stycznia, chwilę po godz. 6 rano, do mieszkania Majewskiej przychodzą funkcjonariusze wydziału kryminalnego KMP w Toruniu, tym razem już bez komendanta i naczelnika. Lokatorka jest w mieszkaniu i otwiera.
Dokładnie o godz. 6:25 kobieta zostaje zatrzymana. Policjanci w protokole wpisują, że zatrzymanie jest związane z tym, że "zachodzi obawa matactwa i ukrywania się".
W tym samym protokole funkcjonariusze wpisują: kobieta, emerytka, 66 lat, według oświadczenia jest w grupie ryzyka wylewu i zawału serca, ma zdiagnozowanego raka piersi.
Dochodzi do przeszukań mieszkania oraz Izabeli Majewskiej - "na legitymację", czyli bez zgody sądu, bo sprawa jest niecierpiąca zwłoki. Kobieta samodzielnie wydaje przedmiot, który zdaniem policjantów służył do popełnienia przestępstwa. To smartfon.
Po przejrzeniu galerii zdjęć, SMS-ów, listy połączeń, a także przejrzeniu wykorzystywanych przez kobietę na telefonie aplikacji, udaje się niezbicie wykazać, że "Iza Izabela" to Izabela Majewska. Innym dowodem na to, że ona to ona, jest fakt, że od początku kobieta to przyznaje.
W toku oględzin smartfona wychodzi na jaw, że Majewska częściej komentowała wpisy Jerzego Owsiaka - negatywnie, najczęściej wskazując na potrzebę rozliczenia się przez szefa WOŚP z pieniędzy pochodzących ze zbiórek Orkiestry.
W wydziale dochodzeniowo-śledczym KMP w Toruniu wszczęte zostaje dochodzenie. Błyskawicznie, bo od razu po dowiezieniu kobiety na komendę, zostają jej postawione zarzuty. W ocenie funkcjonariusza Izabela Majewska bezprawnie groziła Jerzemu Owsiakowi, że go pozbawi życia, oraz publicznie namawiała inne osoby do zabicia szefa WOŚP.
Od złożenia zawiadomienia i powzięcia przez toruńskich policjantów oraz prokuraturę informacji do postawienia zarzutów mija więc kilkanaście godzin.
300 zł poręczenia majątkowego i zakaz opuszczania kraju
W protokole przesłuchania podejrzanej czytamy: kobieta, wykształcenie zawodowe, 66 lat, emerytura w wysokości 767 zł netto, mieszkanie 34m2, ciężka choroba, przyjmowane leki na serce. Izabela Majewska wyjaśnia, że napisała do Jerzego Owsiaka "giń człeku", ale to nie oznacza, że chciała go zabić. Po prostu ją Owsiak denerwuje, a ona chciałaby, żeby rozliczył się ze wszystkich faktur, a nie się głupio tłumaczył. Nie miała w ogóle planu – przyrzeka - nic Jerzemu Owsiakowi zrobić.
O godz. 10:35 kończy się przesłuchanie przez policjantów.
Tego samego 15 stycznia sprawą zajmuje się prokuratura. Prokurator Sylwia Czarnecka przystępuje do przesłuchania Izabeli Majewskiej o godz. 11:10.
Majewska wyjaśnia: "To jest dla mnie kpina. To jest nękanie człowieka. Ja nie mam nic przeciwko LGBT, my nawet z mężem mamy takiego znajomego, którego zaprosiliśmy do swojego domu na święta i go ugościliśmy. On nas odwiedza. Ja tylko uważam, że te okulary są brzydkie i powinien je zmienić".
Kobieta przyznaje, że opublikowała wpis. Nie przyznaje się jednak do tego, że groziła Jerzemu Owsiakowi i że nawoływała internautów do tego, by ktoś szefa WOŚP zabił.
Prokurator Czarnecka działa dalej: zatwierdza przeszukania policji "na legitymację", uznając, że trzeba było szybko zabezpieczyć mienie służące do popełnienia przestępstwa. Przeszukanie mieszkania? "Wypadek niecierpiący zwłoki".
Czarnecka wydaje postanowienie o zastosowaniu środków zapobiegawczych. Nakłada na Izabelę Majewską obowiązek stawiania się na komisariacie policji trzy razy w tygodniu, zakazuje jej opuszczania kraju, zobowiązuje do wpłaty 300 zł poręczenia majątkowego, a także zabrania publicznego wypowiadania się o sprawie. Kobieta nie może też zbliżać się do Jerzego Owsiaka.
Prokurator w uzasadnieniu wskazuje, że "nie zachodzi konieczność stosowania surowszego środka zapobiegawczego". Dzięki temu spostrzeżeniu emerytka unika tymczasowego aresztowania.
Izabela Majewska chwilę później udziela wywiadu Telewizji Republika. Zostaje to dostrzeżone przez toruńską policję. W wydziale dochodzeniowo-śledczym KMP powstaje notatka, w której wskazano, że Majewska udzieliła wywiadu mediom. Na dowód funkcjonariusz "wydrukował" YouTube'a, a dokładniej zrzuty ekranu, na których widać kobietę rozmawiającą z pracownikiem TV Republika.
W sprawę włączają się prawnicy związani z Ordo Iuris, którzy zostają obrońcami kobiety. Izabeli Majewskiej grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
Skąd Jerzy Owsiak dowiedział się o wpisie?
- Ta cała sprawa, od samego początku do samego końca, to jakiś żart - uważa dr hab. Szymon Tarapata, karnista z UJ i adwokat. I dodaje, że byłoby to wszystko nawet śmieszne, gdyby nie fakt, że tak naprawdę jest straszne, bo to ośmieszanie polskiego państwa.
- W tej sprawie, przede wszystkim, nie ma ani groźby bezprawnej, ani nawoływania do popełnienia zbrodni. Równie dobrze można by postawić zarzuty komuś, kto po przeczytaniu tego tekstu napisałby w komentarzu "a niech tego prawnika trafi szlag". Groźba karalna musi dotyczyć zapowiedzi popełnienia przestępstwa na szkodę innej osoby. Daleki jestem od twierdzenia, że skierowanie słów "giń człeku" w takim kontekście, jaki miał miejsce w sprawie, było taką zapowiedzią. Trudno też uznać, że autorka wpisu kogoś nakłaniała do popełnienia zbrodni. Kontekst wypowiedzi i okoliczności jej sformułowania absolutnie o tym nie świadczą - zauważa Tarapata.
Zastrzega, że oczywiście nie popiera agresywnych wpisów kierowanych do osób publicznych. Nie zmienia to jednak faktu, że nie każdy agresywny, chamski, a nawet nienawistny wpis, stanowi groźbę bezprawną oraz nawoływanie do popełnienia przestępstwa.
- W całej tej sprawie mam wrażenie, że kilka osób potrzebuje więcej ogłady, wyczucia i – po prostu – dawki zdrowego rozsądku - ironizuje Tarapata. Dorzuca, że najdelikatniej mówiąc, nie jest przekonany, by policja i prokuratura zadziałały tak szybko, gdyby cała sprawa nie była medialna i nie dotyczyła osoby publicznej.
W sprawie pojawia się zresztą kilka pytań.
Podstawowe: czy to pełnomocnik Jerzego Owsiaka powiadomił policję o wpisie Izabeli Majewskiej, czy policja powiadomiła pełnomocnika, aby możliwe było ściganie kobiety?
Adwokat Jacek Olejarz nie chciał z nami rozmawiać - zaznaczył, że ma pełnomocnictwo do składania zawiadomień, a nie do rozmów z mediami. Jerzy Owsiak oraz fundacja nie odpowiedziały na nasze pytania.
Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości przekonuje natomiast, że "powzięło informację o wskazanym przez Panów wpisie od pełnomocnika Jerzego Owsiaka. Pokrzywdzony złożył zawiadomienie o przestępstwie do CBZC".
Szkopuł w tym, że CBZC dowiedziało się o wpisie 12 stycznia, na co jest dowód w postaci notatki policyjnej, a pełnomocnik otrzymał pełnomocnictwo od Jerzego Owsiaka i złożył zawiadomienie 14 stycznia. Jak to więc możliwe, że policja dowiedziała się o sprawie z zawiadomienia? Nikt tego nie wyjaśnia.
Dalej: aby uznać, że ktoś dopuścił się groźby bezprawnej, trzeba ustalić, że adresat czuje się zagrożony. Czy policja i prokuratura mogły to uznać na podstawie deklaracji pełnomocnika Jerzego Owsiaka?
- Nie żartujmy, to wbrew wszelkim zasadom - mówi dr Łukasz Chojniak, adwokat. Twierdzi, że w swojej wieloletniej praktyce nie spotkał się z takim przypadkiem, bo zawsze trzeba, wcześniej bądź później, przesłuchać pokrzywdzonego. Zdaniem Chojniaka przesłuchanie Jerzego Owsiaka było więc niezbędne, by ustalić, czy rzeczywiście czuje się zagrożony i czy obawia się, że Izabela Majewska go zabije. Ale nawet to ostatecznie nie wystarcza do tego, by uznać, że doszło do groźby bezprawnej, bo organ procesowy musi jeszcze ustalić, czy pokrzywdzony mógł obiektywnie czuć się zagrożony.
- Sam fakt bycia ubogim emerytem nie oznacza, że nie można spełnić groźby zabicia innej osoby. Ale także sam fakt napisania bardzo brzydkiej wiadomości na Facebooku nie oznacza, że ktoś powinien odpowiadać z art. 190 par. 1 w zbiegu z art. 255 par. 2 kodeksu karnego. Być może powinien odpowiadać za inny czyn, a być może coś uznać należałoby za zachowanie bardzo brzydkie, ale niepodlegające odpowiedzialności karnej. To właśnie powinno zostać ustalone przez prokuraturę i policję, między innymi na podstawie przesłuchania adresata wiadomości - wskazuje Chojniak.
To zresztą wynika z ukształtowanego od wielu lat orzecznictwa sądowego. Przykładowo w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 5 maja 2022 r. (sygn. II AKa 22/22) sąd stwierdził:
"Nie wystarczy, że pokrzywdzony oświadczy, iż obawiał się spełnienia groźby. Konieczne jest bowiem dokonanie oceny, czy jego przekonanie miało obiektywne podstawy w ustalonych okolicznościach. Obiektywizacja podstawy wymaga zaś oceny w oparciu zarówno o osobowość pokrzywdzonego, jak i okoliczności, które pozwalają stwierdzić, że każdy przeciętny człowiek o podobnej osobowości, cechach psychiki, intelektu co pokrzywdzony, w ustalonych okolicznościach, uwzględniając także wcześniejsze ewentualne relacje pomiędzy oskarżonym a pokrzywdzonym, towarzyszące wypowiedziom zachowania, uznałby groźbę za rzeczywistą i wzbudzającą obawę jej spełnienia".
Policja okłamuje, a potem przeprasza
Dlaczego toruńska policja zdecydowała się wysłać do Izabeli Majewskiej pierwszego zastępcę komendanta miejskiego oraz naczelnika wydziału kryminalnego? Spytaliśmy o to KMP. Najpierw otrzymaliśmy zaprzeczenie. Przekazaliśmy więc funkcjonariuszom notatkę, którą wytworzył ich kolega z komendy. Wtedy dowiedzieliśmy się, że doszło do nieporozumienia, usłyszeliśmy przeprosiny. Jednocześnie policja zapewniła nas, że nie ma nic dziwnego w tym, że pierwszy zastępca komendanta miejskiego i naczelnik wydziału kryminalnego poszli do umieszczającej w Internecie wpisy emerytki, bo niedawno w innej sprawie - człowieka, który chciał popełnić samobójstwo, skacząc z mostu - poszedł zastępca naczelnika.
"Faktem jest, że było to działanie niestandardowe, jednak sytuacja, w której działaliśmy, również była wyjątkowa. Biorąc pod uwagę informacje napływające z kraju, o groźbach kierowanych pod adresem pokrzywdzonego oraz osób związanych z fundacją, a także uzyskanych informacji o możliwości zakłócenia imprez masowych podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, sprawa została potraktowana priorytetowo, a zagrożenie uznano za prawdopodobne" - wyjaśnia oficer prasowa KMP w Toruniu.
Drugi z oficerów prasowych został odsunięty od sprawy - trwają w jego sprawie czynności wyjaśniające mające na celu ustalenie, dlaczego w pierwotnej odpowiedzi zostaliśmy wprowadzeni w błąd.
Wreszcie: dlaczego prokuratura uznała, że postawienie zarzutów Izabeli Majewskiej to była właściwa decyzja, choć nawet nie przesłuchano pokrzywdzonego, oraz jaka była podstawa zastosowania środków zapobiegawczych, w tym zakazu wypowiadania się przez podejrzaną?
Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu, zastrzega, że "postępowanie znajduje się w początkowej fazie, nie zostały w nim zgromadzone wszystkie niezbędne dowody, a dopiero po ich zebraniu, dokonana zostanie ich ocena prawnokarna i podjęta zostanie decyzja o sposobie zakończenia postępowania karnego". Mówiąc prościej, nie wiadomo czy emerytka trafi na ławę oskarżonych, czy ostatecznie prokuratura uzna, że nie groziła Jerzemu Owsiakowi, ani nie namawiała nikogo do tego, by go zabić.
"Prokurator zastosował wobec podejrzanej środki zapobiegawcze – między innymi, na podstawie art. 258 1 pkt 2 i par. 3 Kodeksu postępowania karnego w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania karnego. Zdaniem prokuratora – referenta tej sprawy, niezbędnym było także wydanie zakazu publicznego wypowiadania się przez podejrzaną na okoliczności czynów będących przedmiotem tego postępowania. Nie była więc taką przesłanką obawa ucieczki ze strony podejrzanej, a obawa matactwa oraz obawa popełnienia przestępstwa przeciwko życiu lub zdrowiu" - przekazał nam mailowo prokurator Kukawski.
Policja informuje, że odstąpiła od założenia kajdanek Izabeli Majewskiej ze względu na jej wiek i stan zdrowia.
Paweł Figurski i Patryk Słowik, dziennikarze Wirtualnej Polski
Napisz do autorów: Pawel.Figurski@grupawp.pl, Patryk.Slowik@grupawp.pl