Białoruś krytykuje Condoleezzę Rice
Z ostrą krytyką ze strony przedstawicieli
białoruskich władz spotkały się wypowiedzi sekretarz
stanu USA dotyczące Białorusi.
Condoleezza Rice powiedziała w środę amerykańskiej sieci telewizyjnej CNN w Moskwie, że Białoruś jest "ostatnią dyktaturą w Europie Środkowej" i oznajmiła, że "nadszedł czas zmian" w tym kraju.
Wiceminister spraw zagranicznych Białorusi Wiktar Hajsionak oświadczył w Mińsku, że to "naród Białorusi wybiera władze i sam decyduje o swojej przyszłości i losie, a nie Condoleezza Rice".
Hajsionek zacytował też słowa prezydenta Białorusi Ałaksandra Łukaszenki wypowiedziane we wtorek na forum parlamentu w orędziu do narodu: Nie jesteśmy figurami w czyjejś grze ani pionkami na szachownicy - nawet jeśli jest ona duża.
Agencje cytują wypowiedź szefa senackiej komisji do spraw zagranicznych i bezpieczeństwa narodowego Białorusi Mikoły Czyrhińca, który uważa, że słowa amerykańskiej sekretarz stanu są "wzywaniem do zmiany władzy na Białorusi".
Z kolei zastępca sekretarza wykonawczego Wspólnoty Niepodległych Państw Dźmitry Bułachau powiedział mediom, że oświadczenie Condoleezzy Rice nie odpowiada normom prawa międzynarodowego. Żaden kraj na świecie nie ma prawa narzucać swojej woli innym niezależnym państwom - powiedział Bułachau, który w WNP reprezentuje Białoruś.
Tatiana Pac