Bałtyckie zagrożenie. Kreml węszy u sąsiadów
Odkąd Bałtyk stał się morzem wewnętrznym NATO, zaczęły pojawiać się głosy, że wszelkie niebezpieczeństwo zniknęło a rosyjską flotę zablokują sami Szwedzi i Finowie. Nic bardziej mylnego.
07.04.2024 | aktual.: 07.04.2024 12:30
Po dołączeniu do NATO Szwecji i Finlandii dziewięć spośród dziesięciu państw leżących nad Bałtykiem należy do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jednak Szwedzi, Finowie i Łotysze ostrzegają, że nie można lekceważyć rosyjskiej Floty Bałtyckiej, która regularnie ćwiczy i z którą co jakiś czas mają do czynienia.
Zobacz także
Kreml ma długą tradycję węszenia u szwedzkich wybrzeży. W październiku 1981 r. okręt podwodny typu Whiskey, S-363, wszedł na skały przy wysepce Torhamnaskär, co przeszło do historii jako "Whiskey on the rock". W październiku 2014 r. szwedzkie szkiery nawiedził rosyjski miniaturowy okręt podwodny, prawdopodobnie typu Tryton-NN, który służy do operacji dywersyjnych i wsparcia wojsk specjalnych. Jednostka pozostawiła po sobie długi ślad na dnie, kiedy wbiła się w mieliznę. W 2017 r. rosyjski okręt podwodny uderzył w dno u wejścia do portu w Gävle. A to tylko incydenty ujawnione ze względu na wypadki. Ile Szwedzi nie ujawnili? Nie wiadomo, część zdarzeń pozostaje niejawna.
Rosjanie obecnie posiadają w składzie Floty Bałtyckiej jedynie okręt podwodny "Dmitrow" projektu 877E, który jest rówieśnikiem polskiego "Orła". Z tą jednak różnicą, że przechodził modernizację, która podniosła jego zdolności bojowe. Chwilowo na Bałtyku pojawiły się "Noworossijsk" i "Krasnodar", które formalnie należą do Floty Czarnomorskiej, ale nie mogą wrócić na Morze Czarne. Prócz nich na Bałtyku przechodzą próby morskie okręty budowane w Petersburgu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie wzmacniają flotę
Rosjanie od dawna zwracają uwagę, że należy wzmocnić własne siły podwodne na Bałtyku. Komandor rez. Wasylij Dandykin, który analizował sytuację na Bałtyku po dołączeniu Szwecji i Finlandii dla dziennika "Izwiestia" zaznaczył, że "w strefie Morza Bałtyckiego znajduje się ponad 30 okrętów podwodnych. Sytuacja nie jest łatwa".
Trzy lata wcześniej "Izwiestia" informowała, że "Ministerstwo Obrony FR wzmocni Flotę Bałtycką najnowszymi okrętami podwodnymi z silnikiem Diesla projektu 0636.3": "Pierwszym z tej serii będzie okręt podwodny "Pietrozawodsk". W przyszłości w ten rejon powinno zostać wysłanych jeszcze kilka okrętów tego projektu. Zdaniem ekspertów, doskonale nadają się one do Bałtyku i będą skutecznym środkiem odstraszania agresji na Rosję".
Faktycznie docelowo na Bałtyku mają się znaleźć cztery, a może nawet sześć okrętów podwodnych. Flota Bałtycka wedle pierwotnych planów miała otrzymać nowe okręty, jako ostatnia, jednak coraz częściej pojawiają się głosy, że ze względu na dołączenie Szwecji i Finlandii do NATO, awansowała ona w hierarchii. Pierwszy nowy okręt typu Łada "Welikije Łuki" ma wejść do służby z końcem tego roku.
Szef działu operacyjnego 1 Flotylli Okrętów Podwodnych Szwecji kmdr por. Erik Ahlqvis w rozmowie z PAP przestrzegł, że Rosjanie odrobili lekcję, wyciągnęli wnioski: - Mają nowoczesną technologię i zaawansowane systemy. Dlatego my, jako członkowie NATO, też musimy stale się rozwijać i na bieżąco monitorować ich działania.
Wiedzę Szwedów doceniają sojusznicy, którzy też często mają do czynienia z rosyjskimi okrętami. - Szwedzi są mistrzami we wszystkim, co dzieje się na dnie morskim i pod wodą - powiedział w rozmowie z telewizją ERR komandor Juri Saska, dowódca estońskiej marynarki wojennej.
Szwedzkie siły
Sami Szwedzi posiadają cztery okręty podwodne. Dwa najstarsze mają zostać zastąpione przez nowe jednostki typu A26. Sztokholm planuje również zastąpienie niewielkich korwet okrętami, które będą mogły prowadzić działania w trudnych bałtyckich warunkach atmosferycznych. Dlatego wycofali się z pomysłu budowy korwet typu Visby II, a planują budowę większych jednostek, rozmiarami zbliżonych do fregaty, które będą miały nie tylko silne systemy przeciwlotnicze, ale także rozbudowane systemy zwalczania okrętów podwodnych.
Jednostki tych gabarytów, uzupełnione przez śmigłowce i własne okręty podwodne będą mogły skutecznie sparaliżować rosyjską flotę podwodną. Tą drogą idą kolejne państwa. Finowie planują latach 2023-2025 wcielić cztery korwety wielozadaniowe typu Pohjanmaa, które mają zastąpić osiem mniejszych okrętów rakietowych. Choć nazwali je korwetami, gabarytami bliżej im do fregat. Niemcy w zeszłym roku rozpoczęli budowę pierwszej z fregat wielozadaniowych typu F126 i okrętów podwodnych typu 212CD.
Polska w powijakach
Podobną drogą zaczęła kroczyć Polska. W styczniu 2024 r. położono stępkę pod pierwszą z fregat w programie Miecznik, przyszłego ORP "Wicher". Dotarły także śmigłowce AW101. Te jednak są w niespotykanej na świecie wersji, która łączy zadania zwalczania okrętów podwodnych z zadaniami ratunkowymi. Póki nie zostaną rozdzielone śmigłowce, nie będą mogły w pełni wykorzystać swoich możliwości.
W powijakach są programy Kondor, w ramach którego mają być kupione pokładowe śmigłowce ZOP, które mają zastąpić wiekowe śmigłowce Kaman SH-2G Super Seasprite i program Orka. Jednak następców ORP "Orzeł" nadal nie widać.
Zobacz także
Na razie można się jedynie cieszyć, że Rosjanie mają na Bałtyku tak mało okrętów podwodnych, ponieważ Marynarka Wojenna RP niemal nie posiada środków, które mogłyby się im przeciwstawić. Pierwszy Miecznik pojawi się dopiero za sześć lat. Pod warunkiem, że nie będzie opóźnień. Budowa okrętu podwodnego wraz z negocjacjami i oczekiwaniem w kolejce może zająć nawet 10 lat. Na razie są cztery śmigłowce, wiekowa korweta ZOP ORP "Kaszub" i stare fregaty typu Oliver Hazard Perry.
Trzeba zatem trzymać kciuki, żeby Rosjanie nie skończyli modernizacji floty wcześniej niż Polska. Duża rola w tym polityków, którzy muszą zachować ciągłość finansowania programów zbrojeniowych ponad wszelkimi podziałami politycznymi.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski