Ambasador Ukrainy w MSZ po ataku na konsulat RP
Po ataku na polski konsulat w Łucku do ministerstwa spraw zagranicznych wezwano ambasadora Ukrainy. Andrij Deszczyca przed spotkaniem w MSZ mówił dziennikarzom, że w tej sprawie prowadzone jest śledztwo, a za całą prowokacją prawdopodobnie stoi Rosja.
W środę pół godziny po północy lokalnego czasu (23.30 we wtorek w Polsce) doszło do ostrzału konsulatu RP w Łucku. W tym czasie na terenie konsulatu była jedynie ochrona. W wyniku ataku nikt nie ucierpiał. Według wstępnych ustaleń policji w placówkę strzelano z granatnika przeciwpancernego.
Po tym zdarzeniu do siedziby ministerstwa spraw zagranicznych Polski przy Alei Szucha w Warszawie wezwano ambasadora Ukrainy w Polsce Andrija Deszczycę.
- Jest to atak fizyczny na Konsulat Generalny Polski w Łucku, ale też jest to atak na stosunki polsko-ukraińskie, które rozwijają się bardzo dobrze. Widocznie mało było tych ataków na pomniki. Nie pomogło to pokłócić Ukraińców i Polaków i teraz nowa faza. Faza ataków na konsulaty, na relacje dyplomatyczne - powiedział Deszczyca przed wejściem do gmachu MSZ.
- Jest prowadzone śledztwo, w tej chwili Służba Bezpieczeństwa Ukrainy i policja narodowa prowadzą śledztwo w Łucku. Za tym stoją te strony, które nie są zainteresowane dobrymi relacjami polsko-ukraińskimi. Niewątpliwie jest to Rosja - mówił.
Źródło: WP.pl, PAP