ŚwiatAleksander Smolar: eurowybory odbywają się w kluczowym dla UE momencie

Aleksander Smolar: eurowybory odbywają się w kluczowym dla UE momencie

Wyzwania i zagrożenia związane z bezpieczeństwem w Europie, ściślejszym integrowaniem się państw strefy euro i nasilaniem się ruchów radykalnych sprawiają, że według politologa Aleksandra Smolara tegoroczne eurowybory mogą i powinny odegrać ważną rolę.

22.05.2014 | aktual.: 22.05.2014 09:13

- Na pewno znajdujemy się w pewnym momencie kluczowym historii UE, a niewykluczone również w historii Europy, w momencie, który jest ważny również dla Polski. Czy z tego wynika, że te wybory odegrają istotną rolę - tego jeszcze nie wiemy - powiedział Smolar.

Według niego pierwszym z powodów, dla których eurowybory mogą i powinny odegrać ważną rolę, są wyzwania dotyczące bezpieczeństwa w Europie. - Sam nasz głos nie jest wystarczająco silny, żeby zapobiec ewentualnie niebezpieczeństwom, które mogą się pojawić na naszej wschodniej granicy - powiedział politolog. Na Ukrainie - dodał - to niebezpieczeństwo już teraz przybiera konkretny kształt zagrożenia dla istnienia tego kraju.

Drugi powód to - według niego - fakt, że w wyniku kryzysu coraz częściej mówi się, iż Unia musi się przekształcać, "żeby przetrwać, nie mówiąc o tym, żeby odgrywać istotną rolę". - Ale w tej chwili te przekształcenia idą w kierunku zacieśnienia procesów integracyjnych w ramach strefy euro, co stanowi pewne zagrożenie również dla nas, bo Polska nie jest jeszcze gotowa, aby tam się znaleźć i jest niebezpieczeństwo, że znajdziemy się w zewnętrznym kręgu UE - powiedział Smolar.

Na uwagę, że polscy politycy, m.in. premier Donald Tusk, podnoszą potrzebę jedności UE, ale kryzysy: gospodarczy i ukraiński pokazują, że jedność ta pozostaje często w sferze naszych oczekiwań, a nie w sferze interesów poszczególnych państw, Smolar odpowiedział, że proces integracji UE jest długi, a "rozbieżności interesów narodowych to jest obiektywny fakt".

- Jeżeli mówimy dziś o Ukrainie, to oczywiście zupełnie inaczej odbierają dramatyzm, wagę, problem zagrożenia Ukrainy kraje, które z tym państwem sąsiadują, jak Polska, a zupełnie inaczej tak odległe jak Portugalia, której mieszkańcy, w zdecydowanej większości, mieliby trudności z ulokowaniem Ukrainy. To jest rzecz naturalna - powiedział.

Zaznaczył, że również Polska zabiega w UE o swój interes. -Większość krajów UE jest za zaostrzeniem norm ekologicznych, a Polska ze względu na to, że węgiel odgrywa istotną rolę w naszym zaopatrzeniu energetycznym, jest przeciwna temu i próbuje zablokować ten proces - to jest związane z konkretnymi interesami - powiedział Smolar.

Zwrócił przy tym uwagę na "zderzenie poczucia tego co dobre dla całej Europy z konkretnym interesem polityków, którzy są wybierani przez swoich wyborców, których interesy są specyficzne". Politycy - mówił były premier Luksemburga Jean-Claude Juncker - wiedzą, co zrobić dla Europy, ale "nie wiedzą jak wygrać potem wybory", bowiem są wybierani przez konkretnych wyborców w swoim kraju i muszą liczyć się z ich interesami. - A te interesy krótkookresowe i długookresowa wizja Europy często pozostają w sprzeczności - zaznaczył Smolar.

Wagę obecnych eurowyborów podnosi też - jego zdaniem - fakt wzrostu wpływów partii populistycznych i ruchów radykalnych. - To jest zjawisko szersze, wykraczające daleko poza Polskę; niewątpliwie zjawisko niepokojące - podkreślił. W tym kontekście zwrócił uwagę na francuski Front Narodowy, brytyjską UKIP, węgierski Jobbik, a w Polsce m.in. Ruch Narodowy. Według niego w Parlamencie Europejskim pojawi się duża grupa europosłów wrogo nastawionych do UE.

- Nie wiadomo, czy oni są w stanie się porozumieć, bo partie nacjonalistyczne mają to do siebie, że są zakorzenione w pewnych siłach społecznych w ramach krajów i trudno im jest porozumiewać się właśnie dlatego, że są nacjonalistyczne, lokalne, często niezdolne do porozumienia się z podobnymi formacjami w innych krajach. Ale pewne formacje skrajnie prawicowe na pewno zdołają się porozumieć - przewiduje politolog.

Źródeł narastania radykalizmu Smolar upatruje przede wszystkim w kryzysie ekonomicznym. Ludzie - podkreślił - tracili poczucie stabilności, a pogorszenie wyników gospodarczych, wzrost bezrobocia, niepokojące wiadomości dochodzące z innych krajów wpływały na radykalizację nastrojów społecznych.

Jest tu też szerzej problem pokoleniowy, bo - jak mówił - najwyższą cenę za kryzys gospodarczy płacą młodzi ludzie - wskaźniki bezrobocia wśród młodzieży są obecnie w wielu krajach znacznie wyższe niż przeciętna narodowa bezrobocia. - Dziś poczucie degradacji wśród ludzi młodszych, którzy nie mogą mieć nadziei na to nawet, żeby ich poziom życia dorównywał temu, co znali ich rodzice, to jest oczywiście istotny czynnik radykalizacji. Często obciąża się winą klasę polityczną, wszędzie jest wzrost nieufności wobec polityków i wobec Europy - powiedział Smolar.

Według niego w Polsce przyczyn radykalizacji należy upatrywać dodatkowo w kryzysie największej partii prawicowej, tzn. PiS. Dodał, że rozczarowana starymi partiami młodzież szuka alternatywy wśród innych - w pewnym momencie była to partia Janusza Palikota, obecnie być może taką rolę spełnia Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego. - Dzisiaj jest powrót pewnego zainteresowania językiem często brutalnym, nonkonformistycznym Korwin-Mikkego. To typowa partia protestu - młodzi ludzie mogą na nią zagłosować, żeby zaprotestować przeciw partiom głównego nurtu, przeciw "systemowi" - ocenił.

Wspólnym mianownikiem ruchów radykalnych w różnych europejskich państwach jest według Smolara "nostalgia i wiara, że my jako naród jesteśmy samotni w obliczu tych wszystkich problemów dzisiejszego świata i sami powinniśmy się przeciw nim bronić". Jest to więc - zaznaczył - ruch wsteczny, utopijny w swojej wierze powrotu do ram czysto narodowych, ruch podszyty głębokim strachem.

- Poprzednim razem, kiedy miał miejsce bardziej jeszcze dramatyczny wielki kryzys lat 30., mieliśmy do czynienia ze znacznie bardziej niebezpieczną erupcją partii nazistowskich i faszystowskich, z drugiej - z partiami komunistycznymi. To z czym mamy do czynienia dzisiaj wyrażą w znacznie słabszej, mniej niebezpiecznej formie podobne do ówczesnych reakcje. Na szczęście demokracje są obecnie bez porównania silniejsze niż w latach 30. - powiedział Smolar.

Jak zaznaczył, przynajmniej część Polaków zaniepokojona jest kryzysem ukraińskim czy radykalizacją nastrojów, ale "równocześnie Bruksela i Europa wydają się czymś tak odległym, że trudno ludziom dostrzec związek między nią a ich własną sytuacją i zmobilizować ich do wyborów". Dlatego politolog nie spodziewa się, by frekwencja w tegorocznych wyborach była wyższa niż w poprzednich i - według niego - będzie się kształtować w granicach 25 proc.

Jednak - jak mówił - niski poziom uczestnictwa w wyborach europejskich jest charakterystyczny nie tylko dla Polski. Dzieje się tak - choć zazwyczaj na wyższym poziomie - wszędzie w Europie.

Jednym ze źródeł problemów Europy - podkreślił - jest to, że Unia była projektem elit i trudno ciągle przejść jej od wymiaru elitarnego do popularnego. - Zwłaszcza, że im mniejsza wspólnota, tym lepiej funkcjonuje demokracja. W granicach gminy wszyscy znają kandydatów i mogą dokonać kompetentnego wyboru. Im wyżej - już na poziomie państwa - tym trudniej - mówił.

Zdaniem Smolara ciągle stoi przed nami zadanie znalezienia odpowiedniej formuły dla funkcjonowania demokracji na poziomie całej Unii.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)