Afera taśmowa w PO. Zebrał się zarząd krajowy
Nieprawidłowości przy wyborach szefów regionalnych władz partyjnych na Dolnym Śląsku i w Lubuskiem - to główne tematy posiedzenia zarządu PO, które rozpoczęło się w kancelarii premiera. Wśród możliwych scenariuszy wymienia się między innymi powtórzenie wyborów kierownictwa dolnośląskich struktur PO, a nawet ich rozwiązanie i wprowadzenie komisarza.
30.10.2013 | aktual.: 30.10.2013 20:55
To nagranie pogrąży PO? Posłuchaj całej rozmowy
Jak informuje TVN24 na zarządzie ma paść propozycja rozwiązania struktur na Dolnym Śląsku. W regionie miałby być ustanowiony zarząd komisaryczny. Z kolei Bogdan Zdrojewski, gość programu "Fakty po faktach" w TVN24 mówił, wyszedłszy na chwilę z KPRM, że według jego przewidywań, zarząd uzna, że wybory były przeprowadzone prawidłowo, a nieprawidłowości dotyczyły wydarzeń towarzyszących zjazdowi. Nie wykluczył, że dolnośląskimi strukturami PO przez pewien czas może kierować komisarz. Z informacji, zdobytych nieoficjalnie przez TVN24 wynika, że mógłby nim zostać właśnie Bogdan Zdrojewski albo były wiceminister zdrowia Jakub Szulc.
W Biurze Krajowym partii jest już wniosek o powtórzenie zjazdu wyborczego dolnośląskiej Platformy. To, co wczoraj sugerował przewodniczący klubu parlamentarnego PO Rafał Grupiński, wcielił w życie poseł z Dolnego Śląska, stronnik Schetyny - Jakub Szulc. Ma to związek z poniedziałkowymi doniesieniami "Newsweeka". Tygodnik ujawnił nagranie rozmowy posła Norberta Wojnarowskiego z delegatem na zjazd dolnośląskiej PO. Poseł Wojnarowski proponował delegatowi na zjazd Edwardowi Klimce posadę za głos oddany na Jacka Protasiewicza.
Według informacji PAP za unieważnieniem zjazdu na Dolnym Śląsku opowiada się jedna trzecia członków zarządu (uważanych w większości za zwolenników Grzegorza Schetyny)
, ale sytuacja może się zmienić, bo do tej pory głosu nie zabrał premier Donald Tusk. Zarząd liczy 26 osób, ale sekretarz generalny i skarbnik zasiadają w nim bez prawa głosu.
Rozmówcy PAP z władz partii podkreślają, że powtórzenie zjazdu sprzyjałoby Schetynie, a osłabiłoby Protasiewicza i "oznaczało pośrednio przyznanie się do winy".
Powodów do powtórzenia zjazdu nie widzi Protasiewicz, który jako strona sporu ma wziąć udział w środowym posiedzeniu zarządu. Szef łódzkiej PO Andrzej Biernat twierdzi, że cała sprawa to "prowokacja". Wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk powiedział w środę, że nie ma wrażenia, aby zdarzyło się coś, co miało wpływ na wynik zjazdu na Dolnym Śląsku. - Wszystko wskazuje na to, że jeden obóz, obóz przegranych, nie potrafi pogodzić się z porażką- stwierdził Grabarczyk.
Ciąg dalszy afery
Dziś dalszy ciąg dalszy afery taśmowej w Platformie Obywatelskiej. Światło dzienne ujrzały kolejne nagrania dotyczące wyborów na Dolnym Śląsku. Opublikował je "Newsweek". Ich bohaterami są tym razem: poseł Michał Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski, którzy namawiają stronnika Grzegorza Schetyny do głosowania na Jacka Protasiewicza. W zamian sugerują, że działacz Platformy - Paweł Frost - mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek.
Rafał Grupiński będzie wnioskował o zawieszenie w prawach członka klubu PO zarówno Wojarowskiego, jak i Jarosa. Może to oznaczać kłopoty podczas głosowań ważnych dla rządu projektów ustaw, o ile zawieszeni posłowie nie będą głosowali razem z klubem PO. Ale - jak zwraca uwagę Rafał Grupiński - politycy mają obowiązek głosowania razem z klubem także w czasie zawieszenia.
Wcześniej rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że jeśli sytuacja w PO zostanie "na tyle rozhuśtana, że rząd, zamiast dalej koncentrować się na Polsce, będzie musiał się zajmować sytuacją wewnątrz partii, to naturalną konsekwencją są wcześniejsze wybory". - Zrobimy wszystko, żeby tego uniknąć - zadeklarował rzecznik.
Źródło: TVN24,PAP,IAR,WP.PL