PolskaAfera hejterska w Elblągu. Kandydat powiadomił policję

Afera hejterska w Elblągu. Kandydat powiadomił policję

Kandydaci na prezydenta Elbląga twierdzą, że część sympatyków ich rywali w internecie prowadzi na nich zmasowany hejt. Sprawa jest poważna, bo zahacza o groźby śmierci i podszywanie się pod inną osobę. Bada ją już policja.

Michał Missan (z lewej) i Andrzej Śliwka
Michał Missan (z lewej) i Andrzej Śliwka
Źródło zdjęć: © Facebook | Facebook

14.04.2024 | aktual.: 14.04.2024 18:47

Zaczęło się jeszcze w marcu, gdy czterech kandydatów zarzuciło piątemu, Michałowi Missanowi z KO, że jest zamieszany w hejtowanie ich oraz prowadzenie brudnej gry politycznej.

"Apelujemy do prezydenta Witolda Wróblewskiego i popieranego przez niego kandydata na prezydenta - Michała Missana o uczciwą, kulturalną kampanię wyborczą, a także o nieinspirowanie swoich współpracowników do hejtu i polityki oszczerstw. Potępiamy działania podjęte przez panów zaplecze polityczne, które prowadzi brudną kampanię pomawiającą pozostałych kandydatów" - wspólnie apelowali w marcu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Missan szybko się do tego odniósł w swoim oświadczeniu: "To jest manipulacja polityczna, a w takiej specjalizuje się PiS. Jest to tym bardziej przykre, że osoby niezwiązane dotąd z PiS, dały się wciągnąć w tę nieczystą grę. Zachęcam wszystkich do uczciwej rywalizacji".

W podobny sposób do zarzutów odniósł się Wróblewski, który sam zrezygnował z ubiegania się o reelekcję i wystartował w wyborach do sejmiku (ale się tam ostatecznie nie dostał).

Filmik z komentarzami hejterów

Na tym sprawa się jednak nie skończyła. Potem okazało się bowiem, że ktoś założył na Facebooku fałszywe konto na imię i nazwisko Andrzej Śliwki z PiS. Wysyłał nawet z niego wulgarne wiadomości. Kandydat zgłosił sprawę policji i Facebookowi, który po kilku dniach usunął profil.

"Jak widać, można mieć serduszka w klapie, a być zwyczajnym hejterem! Ale ja się nie dam" - napisał Śliwka dzień przed ciszą wyborczą, poprzedzającą pierwszą turę wyborów.

Nagrał też film, na którym przeczytał część z hejterskich komentarzy pod swoim adresem. Zrobił to bez zadęcia, podchodząc do sprawy z humorem.

Działacz PiS wszedł do drugiej tury, zdobył 35 proc. głosów, ale musiał uznać wyższość Michała Missana, który dostał aż 44 proc. Dodatkowo jego KO zdobyła samodzielną większość w radzie. W wyborczej dogrywce obaj mają szansę na zwycięstwo.

Ten drugi rozważa jednak, czy również nie skierować sprawy do śledczych, ponieważ na niego też wylano wiadro internetowych pomyj.

Śliwka: Czemu nie rozmawiamy o komunikacji?

W rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Śliwka potwierdza, że złożył stosowne zawiadomienia na policję w związku z podszywaniem się pod niego w sieci. Jego zdaniem tegoroczna kampania samorządowa w Elblągu jest brutalniejsza niż parlamentarna z ubiegłego roku. Jak mówi, w ostatnich tygodniach pojawiały się wiadomości i komentarze, w których grożono w sieci jego rodzinie. Po mieście krążyła też ulotka, która przedstawiała nieprawdziwe informacje na jego temat.

Kandydat PiS uważa, że ataki na niego mogą być inspirowane, ponieważ pochodzą najczęściej z profili osób, które opowiadają się za KO. Z jego informacji wynika, że autorem kłamliwej ulotki jest sympatyk kontrkandydata. Jego zdaniem na pewnym etapie kampania i dyskusje z nią związane powędrowały nie w tym kierunku, w którym powinny.

- Jestem związany z Elblągiem od wielu lat, to tu chodziłem do ogólniaka, tu wiele lat pracowałem i mieszkałem. Kocham to miasto i wiąże z nim swoją przyszłość. A teraz wyciąga mi się, że się tu nie urodziłem. Robią to sympatycy mojego kontrkandydata. Czemu nie rozmawiamy o komunikacji miejskiej, edukacji czy remontach dziurawych dróg i chodników? - dziwi się poseł Śliwka.

I dodaje: - Komentarze, które przeczytałem w tym filmie, były najbardziej delikatne. Dostaję dużo gorsze, również od sympatyków mojego kontrkandydata. Ja sam staram się natomiast nie odwoływać do negatywnych uczuć. Nawet jeżeli punktuję mojego kontrkandydata, to robię to z humorem. Nie chcę robić tego wulgarnie, ani żeby druga strona była przedmiotem ataków. Tak samo nie wyciągam nikomu jakichś historii z życiorysu, oskarżając go o coś, co zrobił ktoś inny.

Missan: Diabeł ornat ubrał

- Dla mnie ta sprawa zaczęła się od tego, że czterej moi kontrkandydaci złożyli wspólne oświadczenie, że są hejtowi i oskarżyli o ten hejt mnie oraz ustępującego prezydenta Elbląga - zaznacza Michał Missan. - Oczywiście szybko to zdementowaliśmy swoimi oświadczeniami.

Kandydat PO uważa, że w tej kampanii w Elblągu najwięcej hejtu wylewa się właśnie na niego. Jest wyzywany m.in. w mediach społecznościowych oraz w komentarzach pod artykułami na portalach informacyjnych. On również ma swoje podejrzenia dotyczące tej kwestii. Jego zdaniem liczba nienawistnych wpisów wskazuje, że może to być zorganizowana akcja.

- W mojej ocenie ten hejt nie jest przypadkowy, rozchodzi się na zasadzie ogólnopolskiej, politycznej polaryzacji - stwierdza. - Oskarżenia pod moim adresem mogę więc skomentować słowami: diabeł ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni. Nie podoba mi się, że zostaliśmy wskazani jako KO, że założyliśmy fałszywy profil pana Śliwki. Dlatego rozważam złożenie pozwu w trybie wyborczym. Na razie tego nie zrobiliśmy, szkoda nam czasu w kampanii, ale jeśli znowu zostaniemy w ten sposób pomówieni, to się nie zawahamy.

- W kontekście hejtu ta kampania jest bardziej agresywna od poprzednich - nadmienia Missan w rozmowie z WP. - Ale przyznam, że kiedy pięć lat temu startowałem na prezydenta, to nie miałem większych szans na wygraną i nie byłem tak mocno atakowany, więc może moje porównanie nie jest miarodajne. Dziś mam duże szanse na zwycięstwo i być może z tego bierze się ten zmasowany atak.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (272)