Policjanci przyjechali na miejsce po telefonie sąsiadów, którzy słyszeli głośną awanturę za ścianą. W tym samym momencie w domu pojawiła się babcia 7-latka. Chłopiec po nią zadzwonił i prosił, aby przyjechała, bo jak mówił "mama chyba zwariowała". Funkcjonariusze nie mogli porozumieć się z kobietą i jej konkubentem, oboje byli poranieni, zostali przewiezieni do szpitala. Dzieckiem zajęła się babcia.
- Wyjaśniamy tę sytuację, czekamy na wyniki badań toksykologicznych, bo na razie nie wiadomo, pod wpływem jakich środków byli dorośli - poinformował Sebastian Cistowski ze słupskiej policji. Nieoficjalnie śledczy podejrzewają dopalacze. Sprawą zajmie się również sąd rodzinny, który zdecyduje, czy matka nadal będzie mogła zajmować się 7-latkiem.
To już kolejny przypadek nadużycia środków psychoaktywnych, po których dorośli stracili kontrolę i kontakt z rzeczywistością. W zachodniopomorskim Choszcznie policja odebrała telefon z prośbą o wyważenie drzwi, bo 24-letnia kobieta nie mogła nad sobą zapanować i mówiła policjantom, że eksploduje jej mózg.