O 17:00 na placu świętego Piotra miała odbyć się środowa audiencja generalna. Godzina 17:17. Przy drugim okrążeniu placu rozległy się strzały do Jana Pawła II. Mehmet Ali Agca, zawodowy zabójca, strzelił z pistoletu, raniąc papieża w brzuch, prawy łokieć i palec wskazujący.
- To był szok i zaskoczenie - mówi kardynał Stanisław Dziwisz. Metropolita krakowski, osobisty sekretarz Jana Pawła II przyznaje, że do Watykanu docierały sygnały o możliwym zagrożeniu dla papieża, lecz nikt nie brał ich poważnie. - Jan Paweł II nawoływał do pojednania i miłości. Nikt nie wierzył, że może do czegoś takiego dojść - dodaje kardynał Dziwisz.
Już w pierwszym publicznym przemówieniu od zamachu Jan Paweł II przebaczył Ali Agcy. 9 maja Katowicki Instytut Pamięci Narodowej umorzył trwające osiem lat śledztwo w sprawie zamachu na papieża. IPN ustalił, że w ataku Turkowi pomagali Bułgarzy. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie o inspiratorów zamachu.
Krzysztof Gołębiowski z Katolickiej Agencji Informacyjnej uważa, że prawdopodobnie zamach zleciły służby specjalne. Być może jednak to nie były służby bułgarskie. Jego zdaniem prawdy nie poznamy nawet w ciągu najbliższych 10 lat. - Może za pół wieku, kiedy wśród żywych nie będzie świadków tamtych wydarzeń. Choć trzeba jeszcze brać pod uwagę możliwość zniszczenia dokumentów - dodaje Gołębiowski.
Sam Jan Paweł II był przekonany, że ocalenie zawdzięczał wstawiennictwu Matki Bożej Fatimskiej. Powiedział: "Jedna ręka strzelała, a Inna kierowała kulę".