To była trudna interwencja policjantów z Wieruszowa (woj. łódzkie). Silny opór 21-latka, którego policjanci próbowali zatrzymać w związku z podejrzeniem o posiadanie znacznych ilości narkotyków wymagał użycia paralizatora. Na nagraniu, które pojawiło się w internecie widać, że w wyniku użycia tasera prawdopodobnie ucierpiał także jeden z funkcjonariuszy.
Policja z Pruszkowa zatrzymała niebezpiecznego mężczyznę. Przed godz. 17 w trakcie ucieczki przed mundurowymi upadł na ziemię i zaczął się trząść. Świadek, który wysłał nam zdjęcia z interwencji na dziejesie.wp.pl, wziął to za użycie paralizatora.
Do tragedii doszło w Przecławiu. 30-latek zmarł po tym, jak podczas interwencji funkcjonariusze użyli wobec niego tasera. Kontrolę w sprawie zlecił szef MSWiA. Prokuratura umorzyła postępowanie nie dopatrując się "czynu zabronionego".
Do tragedii doszło w Przecławiu w województwie Zachodniopomorskim. Mężczyzna zmarł po tym, jak policjanci użyli wobec niego paralizatora. Minister Joachim Brudziński już zlecił przeprowadzenie kontroli.
Czterej policjanci z wrocławskiej komendy stracili pracę w związku z postępowaniem ws. śmierci Igora Stachowiaka. Byli już funkcjonariusze przebywali w pomieszczeniach, gdzie przesłuchiwano i rażono prądem zatrzymanego mężczyznę.
Użycie tasera wobec Roberta Dziekańskiego dwa lata temu na lotnisku w Vancouver było "przedwczesne i nieadekwatne" - powiedział w Vancouver Paul Kennedy, szef niezależnej komisji, która sporządziła raport w sprawie działania czterech oficerów policji.
Adwokat firmy Taser International, produkującej używane przez policję w wielu krajach paralizatory (tasery) utrzymywał we wtorek, że użycie tej broni nie było powodem zgonu w 2007 r. na lotnisku w Vancouver (Kolumbia Brytyjska) polskiego imigranta Roberta Dziekańskiego.
Kanadyjska Królewska Policja Konna (RCMP) będzie używała paralizatorów tylko w ostateczności - dowiedział się portal tvp.info. Nowe zasady użycia paralizatorów to efekt wprowadzenia zaleceń tzw. komisji Braidwooda, która badała sprawę śmierci Roberta Dziekańskiego.
Z zeznań pracowników lotniska w Vancouver wynika, że Robert Dziekański, Polak, który zginął od porażenia paralizatorem, nie zachowywał się agresywnie - dowiedział się "Wprost". Kanadyjscy pogranicznicy opublikowali raport w tej sprawie.