Zawarte latem porozumienie między światowymi mocarstwami a Iranem ws. programu nuklearnego tego kraju wielu przyjęło jako sukces. Zachód od dawna bowiem bał się atomowych ambicji Teheranu, które mogłyby napędzić wyścig zbrojeń na Bliskim Wschodzie. Jeśli jednak Irańczycy żywili nadzieje, że negocjacje były pierwszym krokiem na otwarcie się na Zachód, kolejne wystąpienia ajatollaha Alego Chameneiego pokazały, jak bardzo byli w błędzie. Dla zwolenników ajatollaha USA to nadal "wielki Szatan". A amerykański magazyn "Foreign Policy" ocenia wprost: nadciąga kontrrewolucja Chameneiego.