- Żeby w Polsce metrykalnie skorygować płeć, trzeba pozwać rodziców. Córka stanęła przed sądem i musiała na głos wypowiedzieć swoje stare imię. Zrobiła to szeptem. Sąd poprosił, aby powiedziała głośniej. I w tym momencie się rozpadła. Zaczęła płakać. I cały ten sztuczny koncept podzielenia nas wziął w łeb. Bo widząc, jak Wiktoria płacze, poleciałem do niej i ją objąłem. Nie była w stanie nic mówić. Tak się zaczęło, a potem było tylko gorzej - mówi w rozmowie z WP dziennikarz TVN24 Piotr Jacoń, autor książki "My, Trans".