Miałem kiedyś kolegę, Polaka, który po zakończeniu każdego seansu w kinie, odmawiał opuszczenia swojego miejsca dopóki przez ekran nie przeleciały wszystkie napisy końcowe. Skanował je uważnie w celu odnalezienia polskich nazwisk. Dziesięć minut po tym jak wszyscy już wyszli on nadal studiował niekończącą się listę asystentów woźnego, by od czasu do czasu móc triumfalnie zakrzyknąć „Aha! Woźniak! Widzisz? My, Polacy, jesteśmy wszędzie!” W odpowiedzi, widząc nazwisko Denzila Washingtona, krzyknąłem „Aha! Brytyjczyk!”, ale chyba mnie nie zrozumiał. Idąc tym tropem, Brytyjczykami mógłbym nazwać także Neila Armstronga, Louisa Armstronga, Abrahama Lincolna i Jamesa T. Kirka.