joanna lichocka(strona 3/9)

Polska nie skorzystała z niemieckiej oferty pomocy w walce z pandemią koronawirusa. Jakie jest aktualne zdanie MSZ w tej sprawie? - Potrzebujemy wsparcia personelu medycznego i lekarzy, którzy wyjechali z kraju w ostatnich latach i nie leczą polskich pacjentów. Nasze ewentualne oczekiwanie ze strony niemieckiej dotyczy wydelegowania cześć pracowników. Bylibyśmy wielce zobowiązani, ale na razie nie ma odpowiedzi - komentuje Marcin Przydacz. Jego słowa pokrywają się z wcześniejszą wypowiedzią Joanny Lichockiej. Wiceszef MSZ na taką uwagę powiedział, że nie chodzi jedynie o polskich lekarzy. - Obiektywnie w polskim systemie ochrony zdrowia liczba lekarzy jest niewystarczająca i są wakaty. Jeśli jest jakakolwiek oferta pomocy ze strony niemieckiej, to jest to przestrzeń, w której moglibyśmy otrzymać taką ofertę - doprecyzowuje polityk.

- Ta sytuacja pokazuje po raz kolejny to, o co widzimy od pięciu lat: jeśli jesteś z PiS-u, jesteś z tej ferajny, to wolno ci wszystko. Wolno ci pokazywać środkowy palec, wolno ci uderzyć, wolno ci stosować przemoc, wolno ci wyzywać, ubliżać, obrażać, bo władza centralna, jak w Orwellu, cię uniewinni - tak Bartosz Arłukowicz, poseł KO, odniósł się w programie "Tłit" do informacji o uchyleniu w czwartek przez Prezydium Sejmu nagany dla posłanki PiS Joanny Lichockiej. - Wszyscy pokłonimy się z wyrazem szacunku i dobrych emocji w stronę posłanki Lichockiej, tak bardzo skrzywdzonej przez polski parlamentaryzm, przez polskie posłanki i posłów, że musiała sobie tak nerwowo środkowym palcem przecierać oko, że uraziła uczucia nas wszystkich. Pani Lichocka jest znana z języka, najdelikatniej mówiąc, mało delikatnego, w związku z tym, jeżeli poczuła się urażona przez polski Sejm, to jestem głęboko przekonany, że panowie posłowie i panie posłanki pochylą głęboko głowę w ubolewaniu nad swoim własnym zachowaniem - dodał Bartosz Arłukowicz.

Joanna Lichocka wraca na stanowisko wiceszefowej sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. W rozmowie z reporterem Wirtualnej Polski Klaudiuszem Michalcem nie kryła radości. - To odwołanie było z powodów technicznych. Dwóch posłów miało kłopot z oddaniem głosów - dodała Lichocka. Posłanka podkreśliła, że widzi w tym tylko przypadek, a nie "pstryczek" ze strony Prawa i Sprawiedliwości. - Moi koledzy rozumieją tę sytuację i potrafili mnie obronić - tłumaczyła. W rozmowie z WP posłanka przekonywała, że posłowie PO posłużyli się zmanipulowaną stopklatką, na której widać było, jakoby rzekomo miała pokazywać wulgarny gest. - Ja tego nie zrobiłam - zapewniła. Odmiennego zdania jest Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy, zdaniem której posłanka Lichocka "nie ma honoru". - Mogła honorowo zrezygnować z funkcji za to, co zrobiła kilka miesięcy temu. Chamskie zachowania to codzienność w polskim Sejmie - stwierdziła posłanka Lewicy.

W Sejmie zwołano specjalne posiedzenie, w którym uczestniczył prezydent Andrzej Duda. Rząd przedstawił na nim informacje o podjętych działaniach w związku z koronawirusem. Po przemówieniach ministrów głos zabierali przedstawiciele klubów parlamentarnych. Niestety w tym czasie głównie ławy poselskie PiS świeciły pustkami. Większość polityków partii rządzącej nie chciała wysłuchać tego, co ma do powiedzenia opozycja. – Widowiskowa propaganda i ta nienawiść, pogarda, no to trudno tego słuchać – stwierdził Tadeusz Cymański z klubu PiS. Innego zdania jest opozycja. – To jest innego rodzaju gest Joanny Lichockiej – mówił Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu. Więcej w materiale wideo.

Jarosław Kaczyński stwierdził na antenie Polskiego Radia, że każdy poza Andrzejem Dudą będzie "prezydentem-psujem". Radosław Fogiel tłumaczy, że rywale obecnego prezydenta jako głowa państwa "dla zasady" blokowaliby dobre ustawy zgłaszane przez PiS.