góry(strona 4/29)

Ponad 20 lat temu, 28 stycznia 2003 roku, Tatry były świadkiem potężnej lawiny śnieżnej, która schodziła ze zbocza Rysów. W wyniku tego zdarzenia grupa licealistów z Tychów została porwana przez lawinę. Niestety, dziewięciu uczestników wycieczki zginęło, jedynie jedna osoba przeżyła tę tragiczną sytuację.

Minęły prawie dwa tygodnie, od kiedy ruszyły poszukiwania aktora Juliana Sandsa, który zaginął w kalifornijskich górach. Przez ten czas ekipie ratunkowej nie udało się trafić na żaden ślad mężczyzny, nie licząc jego samochodu, zaparkowanego w pobliżu miejsca zgłoszenia zaginięcia. Akcja poszukiwawcza nie została jednak przerwana.

Ponad siedem godzin trwała nocna akcja ratunkowa GOPR po dwóch turystów, którzy utknęli w rejonie Złomistego Wierchu w Beskidzie Sądeckim. Mężczyźni byli "wyczerpani i zmarznięci", "nie mogli kontynuować wycieczki".

Trwają poszukiwania brytyjskiego aktora, Juliana Sandsa, który zaginął w rejonie Mt. Baldy w górach San Gabriel w Kalifornii. Mężczyzna udał się w ten rejon mimo ostrzeżeń przed wyjątkowo trudnymi warunkami.

W Tatrach typowo zimowa sceneria, a śniegu ciągle przybywa. Na Kasprowym Wierchu leży już 106 cm białego puchu. Śnieg jest także w Zakopanem. Aktualnie w Tatrach obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego.

W Tatrach panują obecnie trudne warunki pogodowe. W piątek wieczorem na Rysach doszło do tragicznego zdarzenia. W wyniku upadku z wysokości zmarła 21-letnia turystka. Towarzyszyła jej koleżanka, która była świadkiem wypadku i również potrzebowała pomocy ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Karkonoskie pogotowie górskie musiało przewieźć ze szczytu Śnieżki w dół trzech turystów w wieku około 25 lat, przemokniętych i wycieńczonych chłodem. Jeden z turystów wybrał się na najwyższą górę Czech w samych szortach.

Turysta z New Hampshire zmarł w sobotę rano po tym, jak spadł ze szczytu góry, robiąc zdjęcia okolicy z żoną. Przetransportowanie ciała na parking przed szlakiem zajęło wiele godzin. Urzędnicy państwowi nie ujawnili od razu nazwiska ofiary i współmałżonki.

W Tatrach - w rejonie Doliny Kondratowej oraz Szpiglasowej Przełęczy, zeszły lawiny śnieżne. Zginęła jedna osoba. Ratownicy TOPR ruszyli na pomoc jeszcze dwóm innych turystom. Pogoda nie pozwalała na użycie śmigłowca.

W sobotę przed południem na szlaku w rejonie szczytu Potrójna w Beskidzie Małym znaleziono dwie osoby w stanie hipotermii. Straż Pożarna potwierdziła, że życia kobiety nie udało się uratować. Mężczyzna został przewieziony do szpitala.

Na Kamczatce zaczął wybuchać wulkan Kluczewska Sopka, to najwyższy szczyt na półwyspie w azjatyckiej części Rosji. Oprócz tego obudził się też nieodległy wulkan Szywiełucz.

To nie koniec tragicznych informacji z Tatr. W sobotę zginął kolejny turysta. 36-latek zmarł w Dolinie Furkotnej po słowackiej stronie. Tym razem nie doszło jednak do upadku z dużej wysokości.

Piątek był tragicznym dniem w Tatrach. Doszło tam do dwóch śmiertelnych wypadków. Jeden miał miejsce na terenie Polski, drugi po słowackiej stronie. Zginął turysta porwany przez lawinę oraz 52-latek ze Słowacji, który poślizgnął się na szlaku.

Na szczytach Tatr spadł się śnieg. Na Kasprowym Wierchu było 12 centymetrów białego puchu, ale synoptycy zapowiadają następne opady. W wysokich partiach gór możliwe są zamiecie śnieżne.

Dwóch turystów z Polski zostało porażonych piorunem w Tatrach Słowackich. Jeden z nich zginął na miejscu, drugi mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Popradzie.

Naczelnik bieszczadzkiej grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Krzysztof Szczurek przekazał, że najczęstszym powodem urazów w górach jest nieodpowiednie obuwie. Ratownik przytoczył kuriozalne sytuacje, gdy turyści wybierali się w góry w sandałach albo w szpilkach.

Lekarzom z zakopiańskiego szpitala nie udało się uratować turysty, którego raził piorun na Giewoncie. Przyczyną śmierci było najprawdopodobniej bezpośrednie rażenie - przekazali tatrzańscy ratownicy. W górach upał jest równie groźny jak burze - przestrzega TOPR.

12 osób z Polski wraz z dwoma islandzkimi przewodnikami wyruszyło na najwyższy szczyt Islandii Hvannadalshnjúkur. Grupa wyszła na szlak o 3 w nocy w czwartek. W piątek po południu byli już na podejściu, kiedy uległ awarii ich sprzęt GPS. Trudne warunki oraz słaba widoczność zmusiły ich do wezwania pomocy.

Po małego niedźwiadka wyszła z gawry niedźwiedzica. Losami tego malucha interesowała się cała Polska. Okazuje się, że zwierzę jest już bezpieczne.