Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC),
najsilniejsze ugrupowanie rebelianckie tego kraju, uwolniły w
sobotę 62 policjantów i żołnierzy, przetrzymywanych w dżungli od
trzech lat.
Lewicowi partyzanci z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) przeprowadzili akcję odbicia członków swojego ugrupowania z więzienia w Bogocie. Nie wiadomo, ilu skazanych uciekło - poinformowano w poniedziałek.
24 osoby zostały zamordowane w jednej z kolumbijskich wiosek na północy kraju. Zabito ich za pomocą maczet, większości odcięto głowy - powiedział Sigilfredo Senior Sotomayor, burmistrz pobliskiego miasta Tierralta.
W stolicy Kolumbii, Bogocie, policja rozbroiła samochód-pułapkę, w którym znaleziono 250 kg materiałów wybuchowych. Władze twierdzą, że gdyby doszło do eksplozji, byłby to największy zamach terrorystyczny w historii tego kraju.
Prawicowe "szwadrony śmierci" porwały w Kolumbii ponad 200 pracowników plantacji palmy olejowej - podano w czwartek nad ranem w Bogocie. Wcześniej informowano, że uprowadzono jedynie 150 osób.
Władze kolumbijskie poinformowały o aresztowaniu brazylijskiego "lorda kokainowego". Oprócz handlu narkotykami jest on także oskarżany o finansowanie działalności komunistycznych partyzantów z FARC.
Grupa 92 pracowników amerykańskiego koncernu naftowego "Oxy", porwanych w poniedziałek w nocy w Kolumbii przez partyzantów z Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN), po kilku godzinach odzyskała wolność - poinformowała agencja France Presse .
30 rebeliantów z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) zginęło w wyniku ataku lotniczego sił rządowych. Rebelianci usiłowali zająć jedną z wiosek w dżungli.
Kolumbijski rząd i partyzanci z Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN) ogłosili w poniedziałek, że zdecydowali się wznowić rozmowy pokojowe - poinformowała hiszpańska agencja EFE.