"Jesienią zawsze zaczyna się szkoła, a w knajpach zaczyna się picie" - śpiewał onegdaj zespół T.Love w jednym ze swoich najsłynniejszych protest-songów. Piosenka opowiadała o Warszawie, lecz ja coraz częściej przywołuję ją w pamięci, wędrując ulicami Dublina. Widać tu bowiem dwie tendencje, których od jakiegoś czasu się nie widziało: młódź w jednobarwnych sweterkach, nieprzejezdne ulice w rejonie szkół, coraz pełniejsze knajpy i coraz więcej nagrzanych tubylców. Ludzie chyba zatęsknili do normalności - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Piotr Czerwiński.