Sąd nakazał bankowi zwrot pieniędzy klientowi klubu nocnego
Sąd nakazał bankowi zwrot 137 tys. zł Norwegowi, który w lipcu ubiegłego roku bawił się w sopockim Cocomo. Polska prokuratura musiała z braku dowodów umorzyć śledztwo w tej sprawie. Znana sieć klubów przestała istnieć we wrześniu ubiegłego roku.
28.07.2015 12:08
Thorleif R. przyjechał do Sopotu w połowie lipca ubiegłego roku. Wieczorem poszedł do „Cocomo”, gdzie wypił trzy piwa. Następnych kilku godzin nie pamięta. Przez ten czas dokonał 11 transakcji na łączną kwotę 137 tys. zł. W ten sposób miał kupić najdroższe drinki i pokazy striptizerek. Sam o sprawie dowiedział się następnego dnia rano, gdy otrzymał sms ze swojego banku.
- Niestety, gdy R. się do nas zgłosił minęła już doba, co uniemożliwiło wiele czynności, ale policja z ostrożności pobrała krew oraz mocz i przekazała do badań toksykologicznych. Te niestety, prawdopodobnie dlatego, że zostały wykonane zbyt późno, niczego nie wykazały - mówi Anna Piórkowska z Prokuratury Rejonowej w Sopocie.
Śledczy zabezpieczyli również nagrania monitoringu. Widać na nich jak barman, zasłonięty kontuarem wykonuje gest podobny do dodawania czegoś do zamówionego piwa. Obsługa klubu nie potwierdziła tej wersji wydarzeń, a upływ czasu nie pozwolił na zebranie dostatecznego materiału dowodowego. Dlatego śledztwo umorzono.
Po zakończeniu dochodzenia Norweg wystąpił do swego banku z wnioskiem o rekompensatę. Ten jednak odmówił, tłumacząc, że to klient powinien zadbać o bezpieczeństwo karty płatniczej. Ostatecznie sprawa trafiła do sądu w Kristiansand. Tamtejszy sąd przychylił się do stanowiska pokrzywdzonego i uznał, że jego zeznania są "prawdopodobne w świetle zgromadzonych w sprawie dowodów". I nakazał bankowi zapłatę ponad 114 tys. koron.
Sopocki magistrat po kilku podobnych historiach podjął próbę usunięcia niechcianego lokalu. Z pozwem w imieniu miasta wystąpił Roman Nowosielski, znany trójmiejski adwokat. W piśmie procesowym podkreślono praktykowanie nieuczciwej konkurencji oraz wielokrotne naruszenia dobrego imienia miasta. Jednak sąd odrzucił pozew.
Właściciel sieci klubów w efekcie działań sopockich urzędników podjął decyzję o, jak się we wrześniu wydawało, ich zamknięciu. Po kilku dniach okazało się, że to tylko zmiana nazwy. Zazwyczaj takie posunięcia robi się, aby zmienić wizerunek firmy.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .