borys budka(strona 3/28)

W poniedziałek zmarł 8-letni Kamilek z Częstochowy. Lekarze ponad miesiąc walczyli o jego życie po tym, jak trafił do szpitala z ciężkimi obrażeniami. O usiłowanie zabójstwa podejrzany jest jego 27-letni ojczym. W programie "Tłit" Wirtualnej Polski odniósł się do tej bulwersującej sprawy Borys Budka, przewodniczący klubu parlamentarnego KO. - Mam nadzieję, że sąd oceni surowo sprawcę i wyda najsurowszy możliwy wyrok - stwierdził polityk. Ocenił, że instytucje państwa, które powinny chronić dzieci, nie zadziałały prawidłowo. - Nie ma systemu, który pomagałaby wyciągać ludzi z patologii. Prokuratura powinna zbadać, jak doszło w tej sprawie do zaniedbań - mówił polityk. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro sugerował w swoim wpisie na Twitterze poświęconym tragicznej śmierci 8-latka, że w tej sprawie powinna być orzeczona kara śmierci. - To jest wyjątkowo perfidne, jeśli ktoś w takiej sytuacji wykorzystuje to do takich celów. Przypomnę, że nie ma możliwości wprowadzenia w Polsce kary śmierci, ponieważ jesteśmy w europejskim systemie - ocenił polityk.

W dniach 13-14 maja w Warszawie odbędzie się konwencja PiS, na której mają być ogłoszone pierwsze przedwyborcze propozycje partii. W programie "Tłit" Wirtualnej Polski przewodniczący klubu parlamentarnego KO Borys Budka podzielił się "przeciekami" na temat wydarzenia. Chwalił się, że trafił do niego SMS działaczy PiS, w którym skrótowo opisano program konwencji. - Jarosław Kaczyński ma przemawiać dwa razy - i w sobotę, i w niedzielę. Szczegółów tam nie ma - zdradził Budka. Polityk KO twierdzi jednak, że działacze PiS mają problem z wynajmem przestrzeni na konwencję. - Nie chcą robić wydarzenia tam, gdzie organizował konwencję Ziobro i jego Suwerenna Polska. To są takie "zabawy w piaskownicy" - zdradził Budka. Zapytany o to, skąd ma SMS działaczy PiS, poseł opozycji odpowiedział enigmatycznie, że "zawsze ktoś prześle dalej". - Tak to bywa - dodał.

W najnowszym rankingu zaufania do polityków, opublikowanym przez Onet, prezydent Andrzej Duda wyprzedza Rafała Trzaskowskiego, a Jarosław Kaczyński Donald Tuska. - Zniknął Kaczyński, ale dwa razy się odezwie i ranking się zmieni - komentował wyniki zakłopotany szef klubu parlamentarnego KO Borys Budka, goszcząc w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Próbował bagatelizować ich znacznie, nazywając je "wypadkiem przy pracy" i argumentując, że pierwsze miejsce prezydenta w rankingu zaufania "jest akurat w Polsce normalne". Polityk PO zapewnił, że nie uważa tych wyników za zły prognostyk przed jesiennymi wyborami. Wskazywał, że według ostatnich kalkulacji "Rzeczpospolitej" ugrupowania demokratycznej opozycji mogą liczyć na 240 mandatów w Sejmie.

Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla PAP uznał, że Julia Przyłębska dalej stoi na czele Trybunału Konstytucyjnego, co nie podoba się części sędziów TK. - Ja bym jeszcze chciał, żeby Kaczyński sprawił, że za chwilę nad Warszawą będzie świecić słońce, gdy będę biegać. Zachowuje się dokładnie tak, jak dyktatorzy w państwach totalitarnych - komentował w programie "Tłit" Borys Budka z Platformy Obywatelskiej. - To nie on jest sądem, choć wrzucił tam ludzi, którzy mu podlegają. Jak ktoś zaczął się wychylać, to Kaczyński chętnie napisałby wyrok. Ta wypowiedź pokazuje istotę pisowskiego państwa. Oni nie chcą Trybunału Konstytucyjnego. Oni chcą przedłużenia władzy Nowogrodzkiej. Julia Przyłębska nie jest prezesem TK, bo jej kadencja się skończyła. Koniec, kropka. To desperacja. To sygnał dla wahających się "sędziów", ale to też pokazuje stan umysłu Kaczyńskiego - dodał.

Według "Gazety Wyborczej" Prawo i Sprawiedliwość chce waloryzacji świadczenia 500 plus. Ma to być reakcja na propozycję "babciowego". - W przeciwieństwie do programu 500 plus, który jest programem czysto socjalnym, nasza oferta kompleksowo pomaga rozwiązać problem powrotu matek na rynek pracy - komentował w programie "Tłit" wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka. - My musimy doceniać ludzi ciężko pracujących. Mówimy o wsparciu kobiet i osób opiekujących się dziećmi, by praca w Polsce się opłacała. PiS tę pracę odkłada na plan dalszy. To dużo lepszy program (niż 500 plus - red.), bo jest celowany. PO pokazuje bardzo dobry kompleksowy program, nie zajmujemy się wrzutkami PiS-u - dodał.

W programie "Tłit" Wirtualnej Polski przewodniczący klubu parlamentarnego KO Borys Budka został zapytany m.in. o to, czy Donald Tusk, jako kandydat na premiera, zostanie wymieniony na Rafała Trzaskowskiego. Polityk jeszcze przed odpowiedzią uśmiechnął się, po czym stwierdził, że jest to "rzecz naprawdę niebywała, że w demokracji parlamentarnej, przy jasnych zasadach, wciąż mówimy o bajkach, czy biblijnych przypowieściach". - Partia, która wygrywa wybory, wskazuje swojego kandydata. Ja chcę wrócić do normalności, kiedy lider partii jest premierem, a nie osoba: tak jak pan Morawiecki czy pani Szydło, która może z dnia na dzień być zmieniona i nie ma żadnej mocy politycznej - wskazał rozmówca Michała Wróblewskiego. - Polska potrzebuje silnego premiera - powiedział Borys Budka i dodał, że po wygranych wyborach KO w porozumieniu z partnerami wskaże kandydata na premiera. - Dla mnie to oczywiste, że jest to lider wygrywającej partii - dodał poseł. Borys Budka odniósł się także do słów Szymona Hołowni, który komentował doniesienia o wyborze Rafała Trzaskowskiego na kandydata na premiera. - To ja się mogę zastanawiać, czy Michał Kobosko będzie kandydatem na premiera partii Szymona Hołowni - odpowiedział Budka. - Ja lubię Szymona i nie chciałbym się wyzłośliwiać - zaznaczył gość WP. - Ja też mogę powiedzieć, że słyszałem, że w związku z tym, że spadli poniżej progu (w sondażach - przyp. red.), to partia Szymona Hołowni chce wybrać Michała Koboskę jako frontmena, ponieważ to zużyte ogniwo, jakim staje się Hołownia, musi zostać wymienione. To są bzdury - kontynuował polityk. - To jest też marzenie tych, którzy przegrali z Rafałem Trzaskowskim w prezydenckim wyścigu, aby umieścić go w roli premiera, a potem mieć otwarte wejście do kampanii - wskazał. Budka wyraził nadzieję, że obecny włodarz Warszawy będzie wciąż najlepszym kandydatem opozycji na prezydenta w kolejnych wyborach.

Małgorzata Rozenek-Majdan, która obecnie jest jedną z prowadzących śniadaniowy program stacji TVN, miała otrzymać od szefa PO Donalda Tuska "zielone światło" ws. startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego - donoszą serwisy śledzące życie gwiazd telewizji. Pogłoski te nasiliły się po tym, gdy Rozenek-Majdan włączyła się w akcję zbiórki podpisów pod obywatelskim projektem ustawy ws. dofinansowania przez państwo zapłodnienia in vitro, sygnowanym przez PO. - Mamy już ponad 100 tys. podpisów, ale zbieramy dalej - powiedział w programie "Tłit" WP Borys Budka. Szef klubu parlamentarnego KO zaprzeczył, aby były prowadzone rozmowy o miejscu na liście wyborczej dla celebrytki. Zaznaczył jednak, że każda współpraca polityczna z ludźmi o podobnych poglądach zawsze jest w Platformie brana pod uwagę. - Być może pani Małgorzata zaangażuje się w inne projekty. Nasze drzwi i nasze listy są otwarte - podkreślił Budka.

Poseł KO Dariusz Rosati przekazał we wtorek przed południem, że ma COVID-19. Mimo to, tego samego dnia zjawił się na wieczornych głosowaniach w Sejmie. Na posła spadła fala krytyki. O zachowanie polityka zapytaliśmy jego partyjnego kolegę Borysa Budkę. - Od 28 marca zgodnie z nowymi wytycznymi ministra zdrowia COVID-19 po prostu nie ma. Ktokolwiek byłby chory jest traktowany jak przeziębiony. Pan poseł ubrał maseczkę i przyszedł w miejsce pracy, bo pani marszałek nie zezwala na zdalne głosowanie. Gdyby nie przyszedł, dzisiaj miałbym pytanie, dlaczego nie było go na tak ważnym głosowaniu - powiedział w programie "Tłit" WP wiceprzewodniczący PO. Podkreślił, że Rosati "założył maseczkę i tak jak każdy w Polsce stawił się w pracy". - A zdrowy rozsądek? Panie pośle, pan chyba żartuje? - zareagował prowadzący program Patryk Michalski. - Poseł przyszedł, zagłosował w ostatniej ławce i poszedł do domu. Nie ma niestety żadnej regulacji, która zezwalałby na to, żeby nie stawił się na głosowaniu - przekonywał dalej Borys Budka.