Trwa ładowanie...

"Element gry psychologicznej". Uderzenie odwetowe dopiero przed nami?

Piątek był kolejnym dniem, kiedy sytuacja na Bliskim Wschodzie sięgała zenitu. Eksperci, z którymi rozmawiała WP, mówią, że atak Izraela nie ma charakteru odwetu. - Nie można wykluczyć, że atak stanowił element gry psychologicznej, a w następnych dniach i tygodniach Izrael będzie prowadził kolejne ataki - mówi Tomasz Rydelek.

Izraelska Żelazna Kopuła wystrzeliwuje rakiety w celu przechwycenia uderzenia z Libanu (zdjęcie ilustracyjne)Izraelska Żelazna Kopuła wystrzeliwuje rakiety w celu przechwycenia uderzenia z Libanu (zdjęcie ilustracyjne)Źródło: East News, fot: Ayal Margolin/JINI
d1xvzo6
d1xvzo6

Nad ranem w piątek w Iranie pojawiły się doniesienia o eksplozjach. Izraelskie media poinformowały o przeprowadzeniu ataku, z kolei irański urzędnik w rozmowie z agencją Reutera odrzucił te tezy. Przyznał jednak, że do wybuchów doszło w wyniku pracy obrony przeciwlotniczej, która była wycelowana w "podejrzane obiekty" w rejonie Isfahanu.

W Isfahanie znajduje się główna baza lotnicza irańskiej armii, a także obiekty powiązane z jej programem nuklearnym. Hossein Dalirian, rzecznik irańskiego cywilnego programu kosmicznego, napisał na platformie X, że zestrzelono kilka małych dronów typu quadrocopter.

Jak podała irańska telewizja państwowa, obiekty nuklearne w prowincji Isfahan pozostały nienaruszone. - W wyniku nocnego ataku nie wyrządzono żadnych szkód - powiedział w państwowej telewizji dowódca irańskiej armii Siavosh Mihandoust.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ważne głosowanie w USA. "Zmieniono taktykę"

Izraelskie wojsko jeszcze nie odniosło się do sprawy ataku. Biuro premiera nie potwierdziło, że Izrael stoi za atakami. Natomiast władze irańskie bagatelizują izraelski odwet, nazywając go bardziej "infiltracją niż atakiem".

d1xvzo6

"The Jerusalem Post" donosi, że Izrael wysłał "jasny sygnał" do Iranu, uderzając "tuż obok" obiektu nuklearnego w Isfahanie, co oznacza, że ​​"tym razem zdecydowaliśmy się nie uderzać w wasze obiekty nuklearne, ale mogliśmy i byłoby gorzej".

"To nie był atak odwetowy"

O ocenę działań Iranu poprosiliśmy eksperta ds. Iranu Łukasza Przybyszewskiego, prezesa Abhaseed Foundation Fund. - To w ogóle nie był atak odwetowy. Były to raczej akcje sabotażowo-zwiadowcze - mówi.

W jego opinii na pewno mamy do czynienia z pewnego rodzaju "wojną psychologiczną" i z budowaniem atmosfery napięcia. - Generalnie rzecz biorąc, nie ma tutaj żadnych przesłanek ku temu, aby stwierdzić, że to jest ten właśnie odwet, który Izrael zapowiadał - zaznacza.

- Podobno wczoraj strona izraelska miała poinformować Stany Zjednoczone, że w ciągu 24 do 48 godzin taki atak miałby został przeprowadzony. Czyli znowu czeka nas prawdopodobnie weekend pełen wrażeń - dodaje.

d1xvzo6

Ekspert odnosi się do reakcji Iranu na tę sytuację. Jak zaznacza, "Iran chciał pokazywać teraz, że chce deeskalować sytuację, że chce pokazać siebie jako stronę, która wskazała się być rozsądkiem, umiarem". - W związku z tym, gdyby doszło do ataku, mieliby idealne powody, idealne argumenty, żeby wskazać, że to Izrael jest tym, który zwariował w regionie, a nie oni - dodaje rozmówca Wirtualnej Polski.

"Nie można wykluczyć, że atak stanowił element gry"

- Pojawiające się informacje sugerują, że atak na Isfahan i Tabriz faktycznie mógł stanowić izraelski odwet za ostatni irański atak, finalną izraelską odpowiedź, która kończy obecną rundę napięć - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Rydelek z bloga Puls Lewantu, ekspert ds. Bliskiego Wschodu.

- Jednak z drugiej strony nie można wykluczyć, że atak stanowił element gry psychologicznej, którą Izrael prowadzi wobec Iranu, a w następnych dniach i tygodniach Izrael będzie prowadził kolejne ataki. Pytanie, o jakiej skali - zaznacza.

"Atak miał wymiar głównie symboliczny"

Czy wzrost napięcia na linii Izrael-Iran może eskalować i doprowadzić do rozlania się konfliktu na Bliskim Wschodzie? - Jeśli atak na Isfahan i Tabriz jest już "finalną odpowiedzią" Izraela, to istnieje duża szansa na deeskalację - ocenia Rydelek.

d1xvzo6

- Atak miał wymiar głównie symboliczny i był bardzo małej skali. Wstępne informacje sugerują, że quadrocoptery nie wyrządziły większych szkód. Irańscy politycy i wojskowi komentują sprawę z dużym dystansem i nie oskarżają Izraela, że to on stoi za atakiem - dodaje.

Jak podkreśla, "zamiast tego Irańczycy wysuwają oskarżenia m.in. wobec grup kurdyjskich, operujących z terytorium Iraku". - Warto jednak pamiętać, że nawet jeśli między Izraelem a Iranem nastąpi teraz deeskalacja, to nadal region znajduje się w bardzo niebezpiecznym czasie - zaznacza.

Wylicza, że "Izrael nadal prowadzi działania zbrojne w Strefie Gazy, cały czas dochodzi również do potyczek z Hezbollahem na granicy izraelsko-libańskiej, a Huti atakują statki handlowe". - Jeden kryzys może szybko zostać zastąpiony przez kolejny. Większa regionalna deeskalacja może nastąpić dopiero po zakończeniu izraelskiej operacji w Strefie Gazy, jednak do tego jeszcze długa droga - podkreśla.

"USA nie mają kontroli nad sposobem i charakterem odpowiedzi"

Czy USA są w stanie jakkolwiek wpłynąć na Izrael w tym temacie? - Tak, ale tylko do pewnego stopnia - ocenia Rydelek. Jak przypomina, Stany Zjednoczone są głównym partnerem wojskowym Izraela i wspierają go dyplomatycznie, m.in. w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

d1xvzo6

- To kluczowe zwłaszcza teraz, gdy krytyka międzynarodowa Izraela (w związku z sytuacją w Strefie Gazy) cały czas rośnie. Irański atak na Izrael i skala zaangażowania Ameryki oraz krajów arabskiej w obronę izraelskiego nieba, pokazują że Izrael musi uwzględniać, że jeśli będzie eskalował sytuację i sprowokuje Iran do kolejnego ataku, to Ameryka i kraje arabskie mogą nie stanąćpo jego stronie tak stanowczo jak w nocy z 13 na 14 kwietnia - mówi ekspert.

- Izrael zdaje sobie sprawę z tego, że za kilka miesięcy w USA odbędą się wybory, a w tej sytuacji prezydent Joe Biden może nie podjąć wobec Izraela znaczących kroków wobec. To kluczowe w zakresie operacji w Rafah, której USA się sprzeciwia, a Izrael przedstawia ją jako bitwę, która oddziela go od ostatecznego zwycięstwa w Strefie Gazy - podkreśla ekspert.

Dodaje, że "ofensywa na Rafah i ryzyko eskalacji Izrael-Iran to system naczyń połączonych". - Należy bowiem zakładać, że gdy tylko ofensywa na Rafah się rozpocznie, to Iran - poprzez bojówki z Osi Oporu - zintensyfikuje działania wobec Izraela i napięcie w regionie znowu wzrośnie - mówi.

d1xvzo6

Przybyszewski ocenia z kolei, że USA nie mają kontroli nad sposobem i charakterem odpowiedzi Izraela. - Oczywiście Izrael nie będzie chciał wykonać takiego ataku, który by wpędził region w wojnę. Dopóki to jest taki pojedynek dwóch sił - Izraela i Iranu - na pewną odległość, to jest bezpiecznie - zaznacza ekspert.

"Wszystko jest teraz w rękach Amerykanów"

O opinię z perspektywy wojskowego spojrzenia na sytuację na Bliskim Wschodzie zapytaliśmy gen. Waldemara Skrzypczaka, byłego szefa Wojsk Lądowych w Polsce. - Wszystko jest teraz w rękach Izraela, a może nawet i bardziej w rękach Amerykanów - mówi.

d1xvzo6

W jego ocenie, jeśli zdecydowaliby się oni w zaangażowanie się w wojnę na Bliskim Wschodzie, "to się przerodzi w wojnę". - Nie taką pełnoskalową, jak ma to miejsce w Ukrainie, ale będą miały miejsce okresowe wymiany ciosów, które będą paraliżować tamten region strachem - dodaje.

- Te uderzenia będą epizodyczne, co jakiś czas, w różnej skali. To będzie tak, że raz zrobi to Iran, raz to zrobią Izraelczycy i tak będą się bawili w wymianę ciosów. Taki będzie charakter tej wojny, tak sądzę - ocenia.

Jego zdaniem "Amerykanie nie powinni wyrazić zgody Izraelowi na jakiekolwiek działania" wobec Iranu. - Irańczycy zdali sobie z tego sprawę, że nie mają potencjału, którym mogliby zagrozić Izraelowi. Ich ostatnia ofensywa to była kompromitacja, oni nie są w stanie zagrozić. Dałbym sobie z Irańczykami spokój, poszedłbym w kierunku zażegnania tego konfliktu na drodze dyplomatycznej, wystudził nastroje - dodaje.

"Jeżeli Iran cokolwiek robi, to robi tak, jak chce Putin"

Gen. Skrzypczak zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. - Zaangażowanie się Amerykanów w tamtym regionie, utrzymanie dużych sił amerykańskich, to jest woda na młyn Rosji. Rosja by bardzo chciała, żeby Amerykanie skupili swoją uwagę na Izraelu, a odstąpili od Ukrainy. Jeżeli Iran cokolwiek robi, to robi tak, jak chce Putin - ocenia.

- Przez to Amerykanie pozwolą Ukrainie tę wojnę przegrać. Zapomnieli, że to za ich sprawą, wszyscy włączyliśmy się w pomoc Ukrainie. To oni to wsparcie zbudowali, a teraz się z niego wycofują, poświęcając Ukrainę - dodaje.

Były dowódca Wojsk Lądowych w Polsce podkreśla, że w związku z takim rozwojem sytuacji "Putin jest bardzo szczęśliwy". - To pokaże światu jeszcze raz, że kraje demokratyczne są słabiutkie względem krajów autokratycznych, bo przegrywają z nimi wszędzie. Niesamowita tragedia - zaznacza ekspert.

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1xvzo6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Paweł Kapusta - Redaktor naczelny WP
Paweł KapustaRedaktor Naczelny WP
d1xvzo6
Więcej tematów