Coraz więcej miast w Polsce zakazuje wjazdu na swój teren cyrkom ze zwierzętami. Jak rzeczywiście wygląda tresura zwierząt i w jakich warunkach są przetrzymywane?
• Coraz więcej osób protestuje przeciwko występom zwierząt w cyrkach
• Kolejne miasta mówią "nie" cyrkom ze zwierzętami
• Do grona tych miast dołączyła właśnie Warszawa
• Obrońcy praw zwierząt o treserach: oni znęcają się nad swoimi
podopiecznymi
• Dyrektor Cyrku Zalewski: zwierzęta mają dobre warunki, traktujemy je jak członków rodziny
Już od kilku lat w większości polskich miast występom grup cyrkowych towarzyszą protesty obrońców praw zwierząt. W ostatnich latach przybrały one jednak zdecydowanie na sile, jest o nich coraz głośniej m.in. za sprawą takich osób jak Robert Biedroń. Prezydent Słupska w czerwcu 2015 r. wywołał wielkie poruszenie, gdy oświadczył, że nie wyda zgody, aby na terenie należącym do miasta występował cyrk, w którym występują zwierzęta.
- Tresowanie zwierząt budzi wątpliwości urzędu miejskiego co do przestrzegania praw zwierząt i ich dobrostanu, dlatego też dołączamy do grupy miast wprowadzających nowe standardy w tej kwestii - tak wyjaśniała wtedy decyzję Biedronia Karolina Chalecka ze słupskiego magistratu.
Coraz więcej miast nie chce u siebie cyrków ze zwierzętami
Inicjatywę "Cyrk bez zwierząt" zapoczątkowała fundacja Viva! Jej akcję na Facebooku popiera już blisko 28 tysięcy osób. Przedstawiciele fundacji przekonują, że zwierzęta w trakcie tresury są poddawane okrutnym torturom. Na stronie internetowej www.cyrkbezzwierzat.wordpress.com można przeczytać m.in., że "treserzy zmuszają zwierzęta do nienaturalnych zachowań i poddaństwa za pomocą haków, elektrycznych pałek czy pejczy, narażając ich zdrowie, a nawet życie". Skąd wiadomo o takich praktykach?
- Informacje o tym, jak traktuje się zwierzęta w cyrkach, czerpiemy m.in. z faktów ujawnionych po śledztwach m.in. w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Tamtejszym aktywistom udało się zatrudnić w cyrkach i zobaczyć od środka, jak wygląda obchodzenie się ze zwierzętami, w jakich warunkach są przechowywane itd. - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Cezary Wyszyński z fundacji Viva!. - W Internecie także można zobaczyć wiele filmów, na których widać, w jakich warunkach są trzymane i przewożone zwierzęta - dodaje.
Właściciele cyrków stanowczo zaprzeczają, aby tresura polegała na znęcaniu się nad zwierzętami.
- Nasze zwierzęta traktujemy jak członków rodziny. Przecież one dorastają razem z naszymi dziećmi, więc jak moglibyśmy się nad nimi znęcać? - pyta retorycznie Ewa Zalewska, dyrektor Cyrku Zalewski, w którym na arenie występują m.in. słonie, wielbłądy, konie, czy tygrysy. - Poza tym, gdyby zwierzęta były bite, byłoby to widać na ich ciele, a przecież muszą się pięknie prezentować podczas występu i ufać opiekunowi. A jak zwierzę ma zaufać człowiekowi, który się nad nim znęca? - dodaje.
Jak wygląda tresura?
Jak zatem udaje się wytresować słonie, tygrysy, albo wielbłądy, aby w trakcie występu posłusznie wykonywały polecenia tresera? Zdaniem Ewy Zalewskiej wszystko zaczyna się od zdobycia zaufania poprzez głaskanie, przytulanie. Przypomina, że większość zwierząt wychowuje się w cyrku od chwili narodzin. Wszystkie pochodzą z własnej hodowli lub są kupowane z innych cyrków lub ogrodów zoologicznych. Gdy są już zbyt stare, by móc dalej występować, cyrk zapewnia im "emeryturę", czyli pobyt w warszawskiej bazie cyrku, gdzie dożywają swoich ostatnich dni.
- W procesie samej tresury wykorzystuje się natomiast nie kary, lecz nagrody, którymi są smakołyki - wyjaśnia dyrektor cyrku.
- Znęcanie się nad zwierzętami to nie tylko zadawanie im bólu jakimś narzędziem, ale też głodzenie, aby zmusić je do wykonywania poleceń w zamian za jedzenie - odpiera takie argumenty Cezary Wyszyński.
Bicie zwierząt w trakcie tresury trudno udowodnić, bo ciężko kogoś przyłapać na gorącym uczynku, dlatego obrońcy praw zwierząt zwracają także uwagę na ich zdaniem fatalne warunki transportowania i przetrzymywania zwierząt, które wraz z całym zespołem cyrkowym w okresie wiosenno-letnim są często w bardzo długiej trasie od jednego miasta do drugiego.
Ewa Zalewska przekonuje, że cyrk zapewnia swoim zwierzętom najwyższe standardy, często o wiele lepsze niż mają ich opiekunowie czy inni artyści należący do zespołu cyrku.
- W ich wozach jest oświetlenie, klimatyzacja, stały dostęp do wody, a nawet kamery, przez które kierowca widzi, czy w trakcie podróży nie dzieje się nic złego - mówi dyrektor cyrku Zalewski. - Z kolei w trakcie postoju zapewniamy im jak najlepsze warunki do wypoczynku. Mają swoje wybiegi, chociaż np. wielbłądy poruszają się swobodnie po całym terenie, jaki zajmujemy w danym miejscu - dodaje.
Jak wygląda kontrola weterynaryjna w cyrku?
Warunki przetrzymywania zwierzaków w cyrkach precyzuje ustawa o ochronie praw zwierząt. Jej przepisy zabraniają m.in. narażania ich na cierpienie. W trakcie tresury nie można zadawać im bólu. Trzeba im też zapewnić warunki odpowiednie dla życia danych gatunków. Kontrolami zajmują się powiatowi lekarze weterynarii właściwi dla miejsca, gdzie zatrzymuje się cyrk.
W pierwszej kolejności sprawdzana jest dokumentacja - wykaz wszystkich zwierząt, certyfikaty czy paszporty wymagane dla poszczególnych gatunków. Zwierzęta muszą też mieć zapewnioną opiekę weterynaryjną.
- Sprawdzamy, czy nie wykazują objawów chorobowych, czy nie mają na ciele śladów bicia i niewłaściwego poskramiania - wyjaśnia Wirtualnej Polsce Mateusz Haberko z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Poznaniu. - Sprawdzane są też warunki, w jakich zwierzęta są utrzymywane, czy mają zapewniony dostęp do wody, paszy, swobody ruchów i schronienia przed niedogodnym warunkami atmosferycznymi. Powyższe warunki określa właściwe rozporządzenie ministra środowiska. Precyzuje ono, czy konkretny gatunek powinien być utrzymywane w kojcu, klatce czy na wybiegu o odpowiedniej powierzchni. Istnieją też gatunki, które wymagają np. dostęp do zbiornika z wodą - dodaje.
Czy małpa paradująca w sukience to zachowanie zgodne z naturą?
Najwięcej wątpliwości budzi punkt ustawy zakazujący "zmuszania zwierząt do wykonywania czynności, które powodują ból lub są sprzeczne z ich naturą". Trudno za naturalne zachowanie uznać małpę paradującą w sukience czy fokę unoszącą piłkę na nosie, a to przecież popisowe numery wielu występów cyrkowych. Tymczasem, jak się okazuje, kontrola powiatowych inspektorów weterynaryjnych nie przewiduje obejrzenia występów zwierząt.
- Nie oglądamy pokazów zwierząt na arenie, ponieważ scenariusz występu każdego zwierzęcia zatwierdza wcześniej Główny Lekarz Weterynarii w Warszawie na dany sezon działalności cyrku. W takim scenariuszu opisuje się czynności wykonywane przez dane zwierzę, czas trwania występu i dane opiekuna - wyjaśnia Mateusz Haberko. - Kontrolę występów przeprowadzamy w momencie dotarcia do nas sygnałów od widzów, że zwierzęta mogą doznawać bólu lub cierpienia w trakcie pokazu - dodaje.
Jeśli chodzi o sam przepis zakazujący zmuszania zwierząt do wykonywania czynności sprzecznych z ich naturą, to nasz rozmówca wyjaśnia, że można ten zapis różnie interpretować.
- Traktowanie wykonywania określonych pozycji lub zabawa piłką jako nienaturalne dla gatunku byłoby sporym nadużyciem - mówi Haberko.
Według obrońców praw zwierząt takie występy nie mają żadnych walorów edukacyjnych, a wręcz przeciwnie - dzieciom, które pierwszy raz widzą na żywo słonia czy tygrysa, przekazują skrzywiony obraz natury tych zwierząt.
- Naszym zdaniem złe jest w ogóle wykorzystywanie zwierząt do rozrywki, bo to zmuszanie ich do zachowywanie się wbrew swojej naturze, co powoduje u nich stres - mówi Cezary Wyszyński.
Chcą zakazać występów zwierząt w cyrkach w całej Polsce
Protestujący przeciwko wykorzystywaniu zwierząt w cyrku wystosowali petycję do polskich parlamentarzystów, domagając się ustawowego zakazu wykorzystywania zwierząt w całej Polsce. Podobne przepisy obowiązują już np. w Holandii i Austrii. W treści petycji napisano m.in.:
"Sprzeciwiamy się przedmiotowemu traktowaniu zwierząt w cyrkach i podobnych miejscach, gdzie zwierzęta są wykorzystywane dla potrzeb ludzkiej rozrywki. Zmuszanie zwierząt do pracy niezgodnej z ich naturą, uważamy za etycznie naganne. Ponadto, pokazy cyrkowe z wykorzystaniem zwierząt są pozbawione walorów edukacyjnych i potencjalnie szkodliwe dla rozwoju dzieci, co potwierdził Komitet Psychologii Polskiej Akademii Nauk w marcu 2015 roku" - czytamy w petycji, którą poparło już blisko 10 tys. osób.
A czy cyrk bez zwierząt jest możliwy? Na świecie jest wiele grup cyrkowych, których największą atrakcją są np. trzymające w napięciu popisy akrobatów.
- W Polsce nie wydaje się to możliwe. Zdecydowana większość widzów przyciągają właśnie występy z udziałem zwierząt. Gdy ich zabraknie, cyrk upadnie - uważa Ewa Zalewska.
Chociaż protesty obrońców praw zwierząt uderzają w wizerunek cyrku jako rozrywki dla całej rodziny, Ewa Zalewska zapewnia, że nie odbiera im to widzów i w dalszym ciągu popisy słoni czy fok przyciągają na widownie tłumy.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .