Zuzanna Kurtyka: materiały wybuchowe na tupolewie to dowód na zamach

Kurtyka przyznaje, że "jest zszokowana" doniesieniami "Rzeczpospolitej" o śladach materiałów wybuchowych na wraku Tu-154, a przede wszystkim tym, że te informacje najpierw dotarły do dziennikarzy. Przypomniała także, że wciąż nie udało się jej uzyskać pełnej dokumentacji po postępowaniu sekcyjnym męża. - Jak to państwo działa?! O co tu chodzi? I teraz dowiaduję się, że znaleziono materiały wybuchowe. Jestem w szoku, ale jestem w szoku już od dawna, więc to chyba tylko pogłębienie tego stanu - mówi wdowa po prezesie IPN.

Kurtyka zastrzega, że nie przyjmuje tłumaczenia, że trotyl pochodził z czasów II wojny światowej. - Skoro mój mąż był kombatantem, to na jego ciele mógł być trotyl, prawda? Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Według mnie, znalezienie materiałów wybuchowych to nie jest już jakaś tam spekulacja, jest w końcu twardy dowód, że doszło do zamachu - uważa. Podkreśla także, że - po tych doniesieniach - oczekuje zdecydowanego stanowiska od prokuratury.