PolskaZnęcał się nad zwierzętami, a wciąż jest na wolności

Znęcał się nad zwierzętami, a wciąż jest na wolności

Skazany w marcu przez Sąd Okręgowy w Kielcach na karę roku pozbawienia wolności bez zawieszenia za znęcanie się nad 26 końmi obywatel brytyjski Stephen James Drew wciąż przebywa na wolności. Jest poszukiwany przez policję.

08.02.2011 | aktual.: 08.02.2011 17:14

Sąd Rejonowy w Końskich w woj. świętokrzyskim w styczniu 2009 r. skazał Drewa za znęcanie się nad stadem koni poprzez okrutne metody hodowli na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. Od wyroku odwołali się oskarżony i jego adwokat, oraz obrońcy praw zwierząt. Sąd Okręgowy w Kielcach 31 marca 2010 r. uznał apelację Komitetu Pomocy dla Zwierząt w Tychach za zasadną i zmienił wyrok koneckiego sądu, uchylając warunkowe zawieszenie kary.

Był to jeden z pierwszych w Polsce wyrok bezwzględnego więzienia za znęcanie się nad zwierzętami.

Jak poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach Marcin Chałoński, skazany miał się stawić w zakładzie karnym 14 czerwca, ale tego nie zrobił. Poszukuje go policja. W grudniu wydano za nim list gończy. Jeśli policja uzyska wiarygodną informację, że Drew przebywa na terenie innego kraju, wtedy sąd uruchomi międzynarodową procedurę zmierzającą do zatrzymania go w tym kraju.

Zdaniem Dominika Nawy z Komitetu Pomocy dla Zwierząt, Drew kpi sobie z wymiaru sprawiedliwości. Nie wykonał także orzeczenia sądu, który w innym postępowaniu - w związku z pomówieniami pod adresem obrońców zwierząt - nakazał mu zamieszczenie na internetowym forum przeprosin. - Wychodzi na to, że jak ktoś mieszka za granicą, to jest bezkarny - uważa Nawa.

W styczniu 2011 roku Sąd Najwyższy oddalił kasację złożoną przez obrońcę Drewa, jako oczywiście bezzasadną.

Przewodnicząca składu orzekającego SO w Kielcach Alina Bojara mówiła w uzasadnieniu orzeczenia z marca 2010, że oskarżony zapomniał, iż zwierzę, jako istota czująca, nie jest rzeczą. Zaniechał podstawowych obowiązków hodowcy: karmienia i pojenia zwierząt. Było to celowe działanie ukierunkowane na wyhodowanie wytrzymałej i odpornej rasy koni. Działał z premedytacją, w sposób konsekwentny i zdeterminowany, nawet, kiedy zwierzęta szukały wody i pożywienia na łąkach zalewanych ściekami komunalnymi i kiedy zaczęły padać.

W tym samym procesie współoskarżoną Drewa była mieszkanka Krakowa Ewa Katarzyna Kozik. Sąd pierwszej instancji skazał ją na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Jej sprawę sąd drugiej instancji skierował do ponownego rozpatrzenia.

Sąd Rejonowy w Końskich w styczniu 2009 r. uznał oboje oskarżonych za winnych tego, że od stycznia do marca 2006 w Kornicy koło Końskich przez stosowanie okrutnych metod hodowli znęcali się nad 26 końmi. Sąd ustalił, że oskarżony nie gromadził zapasów pokarmu dla zwierząt, uznając, że powinna im wystarczyć trawa wygrzebywana spod śniegu. Sąd ten zastosował wobec Drew zakaz prowadzenia działalności związanej z hodowlą koni przez okres pięciu lat, a wobec Kozik - przez trzy lata, zgodził się też na publikację nazwisk oskarżonych

Zimą ludzie proponowali Drew zboże i siano, ale utrzymywał on, że zwierzęta same powinny się wyżywić. Świadkowie informowali również o stanie koni oskarżoną kobietę. Temperatury tej zimy były bardzo niskie, w styczniu nocą sięgały nawet minus 25 stopni. Konie nie miały dostępu do wody. W okresie lutego i marca konie padały. Kiedy społeczny inspektor opieki nad zwierzętami Karina Schwerzler w połowie marca odebrała zwierzęta właścicielowi, ze stada 26 koni na terenie łąk było tylko 15. Los siedmiu koni jest znany - sześć padło z powodu niedożywienia i złej kondycji, a jeden z powodu ciężkiego porodu. Według sądu nie można ustalić przyczyn śmierci pozostałych zwierząt, gdyż nie zrobiono sekcji zwłok, ale przypuszczalnie było to również wygłodzenie.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (1)