Hai Shaulian był znany z działań przeciwko szczepieniom na COVID. Jak informuje na swojej stronie "Jerusalem Post", mężczyzna zmarł w poniedziałek rano w szpitalu w Holon. Przyczyną było zakażenie koronawirusem.
Shaulian wzywał wcześniej w mediach społecznościowych swoich zwolenników, by nie szczepili się przeciwko COVID. Przekonywał, że pandemii w ogóle nie ma, a szczepionki są niebezpieczne.
Gdy zachorował na COVID, Shaulian opublikował w internecie nagranie ze szpitala. Powiedział w nim, że jest podłączony do aparatu tlenowego, bez którego się dusi. "Jeśli go zdejmę i przejdę trzy metry - mdleję. Ciężko kaszlę i bardzo się duszę" - mówił.
Działacz antyszczepionkowy tłumaczył swój stan tym, co się działo na posterunku policji. Skarżył się bowiem, że gdy został aresztowany na jednej z demonstracji, policjanci położyli mu nogi na szyi. Był też zdania, że jerozolimska policja próbowała go otruć.
"Nigdy dotąd tak się nie czułem" - mówił. Przekonywał także, że przez cały tydzień dawał radę to przetrwać, ale tego dnia nie mógł już oddychać i został przewieziony do szpitala. "Jeśli coś mi się stanie - wiedz, że to zamach" - zakończył.
