Złodziej groził kobiecie bronią. Ukradł puszkę napoju za 2 zł
"Ręce do góry, to napad" - takie słowa usłyszała pracownica jednego z gdańskich sklepów. 22-letni mężczyzna mierzył do kobiety z pistoletu, by po chwili ukraść... puszkę napoju gazowanego o wartości 2 zł.
13.11.2014 16:29
Policjanci z komisariatu w Gdańsku Wrzeszczu odebrali dramatycznie brzmiącego zgłoszenie. W jednym ze sklepów mężczyzna miał dokonać rozboju na pracownicy sklepu. Trzymając rękę na spuście, sprawca wszedł do lokalu i zabrał puszkę napoju gazowanego o wartości 2 zł, po chwili uciekł.
Śledczy, którzy przyjechali na miejsce zgłoszenia przejrzeli nagrania z monitoringu i ustalili rysopis sprawcy. Poszukiwania nie trwały długo, ponieważ już po kilkunastu minutach patrol zauważył na jednej z sąsiadujących ulic człowieka uderzająco podobnego do podejrzanego.
22-letni mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Funkcjonariuszom udało się ustalić, że działał w pojedynkę. Odnaleziono przy nim atrapę pistoletu Walther, która została zabezpieczona i dołączona do materiałów dowodowych. Pozwoliło to na przedstawienie zatrzymanemu zarzutu rozboju. Sprawca został już przesłuchany przez prokuratora, a Sąd zdecydował o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci trzymiesięcznego aresztu tymczasowego.
- Zatrzymany mężczyzna jest już znany policji. Na początku października śledczy przedstawili mu zarzuty kradzieży dziewięciu rowerów. Prawo przewiduje za rozbój karę do 12 la pozbawienia wolności - powiedziała Aleksandra Siewert z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Jak widać wizja spędzenia kilkunastu lat w więzieniu nie odstraszyła sprawcy. Według policyjnych statystyk liczba rozbojów wzrasta przed świętami, gdy ludzie noszą przy sobie większą ilość gotówki.
To kolejny tego typu przypadek w ciągu ostatnich sześciu miesięcy w Trójmieście. Pod koniec maja do kościoła św. Polikarpa w Osowej wbiegł uzbrojony nastolatek z bronią. 14-letni chłopak wymachiwał pistoletem i krzyczał, że wszystkich pozabija. Zgromadzeni wierni byli przerażeni. Wówczas okazało się, że karabin był atrapą, a sprawca chciał zaimponować kolegom.