Zeznawał pierwszy świadek ws. tragicznej lawiny
Prokuratura Rejonowa w Zakopanem przesłuchała pierwszego świadka w śledztwie dotyczącym tragicznej w skutkach lawiny pod Rysami w Tatrach. W piątek zeznania złożył ratownik dyżurny ze schroniska w Morskim Oku.
TOPR-owiec prowadził dyżur ratowniczy w rejonie Morskiego Oka w Tatrach w dniach poprzedzających tragiczną lawinę, która we wtorek - jak wszystko na to wskazuje - pochłonęła siedem ofiar śmiertelnych. Według zastępcy prokuratora rejonowego, Stanisława Staszela, ratownik był przesłuchiwany w związku z jego wcześniejszą wypowiedzią dla mediów, w której ujawnił, że rozmawiał z opiekunem feralnej wycieczki przed tragedią.
Prokurator nie chciał zdradzić szczegółów przesłuchania ratownika. W czwartek TOPR-owiec powiedział zakopiańskim dziennikarzom, że opiekun wycieczki zdawał sobie sprawę, iż z tak liczną grupą nie powinien wychodzić na Rysy bez kwalifikowanego przewodnika tatrzańskiego. _ "W piątek albo w sobotę opiekun powiedział mi, że wybiera się z młodzieżą na Rysy. Spytałem go, czy wie, że każda grupa zorganizowana powyżej 10 osób musi mieć przewodnika. Odpowiedział, że będzie chodził z grupami co najwyżej 10-osobowymi"_ - relacjonował ratownik Władysław Cywiński. Tragiczna w skutkach wycieczka składała się w sumie z 13 osób - 11 licealistów i 2 opiekunów.
Prokurator Staszel powiedział, że kolejni świadkowie z Zakopanego będą przesłuchiwani od poniedziałku. Będą to m.in. przedstawiciele Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz Tatrzańskiego Parku Narodowego. Członkowie wycieczki, którzy powrócili już do Tychów, będą przesłuchiwani najwcześniej pod koniec przyszłego tygodnia. W związku z tragiczną w skutkach lawiną zakopiańska prokuratura prowadzi śledztwo "w sprawie nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób".(ck)