Zbadali szczątki ryb z Odry. Niestety może być gorzej
Naukowcy Instytutu Rybactwa Śródlądowego, którzy na miejscu badają skutki katastrofy ekologicznej w Odrze, spodziewają się wtórnego zatrucia jej wód. Wywołają je gnijące w wodach szczątki ryb, zalegające na dnie. - Ten proces doprowadzi do przyduchy, pojawienia się sinic oraz całej masy różnych śmiercionośnych bakterii. Przed nami kolosalne zadanie ratowania rzeki, bo skażenie będzie się szerzyć tygodniami - mówi WP prof. Piotr Parasiewicz.
17.08.2022 | aktual.: 17.08.2022 07:12
- Zebrano już 200 ton śniętych ryb, ale to tylko ułamek masy, bo jej część zalega na dnie. Gnije i rozpada się. Wiąże się z tym kolejne poważne zagrożenie dla Odry. Spodziewamy się wtórnego zatrucia jej wód. Bakterie, jakie wówczas się pojawią, mogą zagrozić kąpieliskom nad Bałtykiem - mówi Wirtualnej Polsce prof. Piotr Parasiewicz z Instytutu Rybactwa Śródlądowego im. Stanisława Sakowicza w Olsztynie.
Zespół naukowców IRS pracował w Słubicach, Gostchorzu, a we wtorek był w okolicach Zalewu Szczecińskiego. Brał udział w pracach regionalnych sztabów zarządzania kryzysowego i dokumentował straty w ekosystemie Odry.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Są wyniki badań martwych ryb. Trzeba szukać chemii
Prof. Piotr Parasiewicz odniósł się do możliwej przyczyny katastrofy ekologicznej w Odrze. - Rozwikłanie zagadki jest coraz bliżej. W tej chwili odławiamy ryby w stanie agonalnym i ich badania mówią nam więcej o przyczynach. Na podstawie sekcji ryb jednoznacznie można stwierdzić, że zjawisko wywołała chemiczna toksyna wprowadzona do wód. Śnięcia nie wywołały naturalne zagrożenia jak zakwity glonów i niski stan wód - ocenia naukowiec IRS.
Gdzie to się stało? - Trzeba szukać. Odra jest rzeką przemysłową i z tym wiąże się główne ryzyko. Szukanie winowajcy to już w większym stopniu zadanie dla służb ochrony środowiska. My jako naukowcy staramy się ratować Odrę przed kolejnymi zagrożeniami, patrzymy do przodu - mówi prof. Piotr Parasiewicz.
Minister klimatu Anna Moskwa poinformowała we wtorek, że w Odrze występuje w dalszym ciągu wysoki stopień zasolenia. Wysoki poziom natlenienia wody wyklucza hipotezę, że ryby zabiła przyducha i zakwit glonów.
- Najważniejsze zadanie to wyłowić przy pomocy różnych zapór jak najwięcej martwych ryb. Wymarły zarówno duże okazy 20-letnich sumów, jak i ławice narybku. Jest to przygnębiające. Ludzie pracujący nad rzeką, wracają do domu przesiąknięci zapachem padliny - relacjonuje.
Zagłada Odry. Kiedy rzeka wróci do dawnego stanu?
Rozmówca Wirtualnej Polski przypomina, że w 2009 roku podobna katastrofa wydarzyła się na rzekach Bug oraz Liwiec, jednak wówczas wyłowiono 100 ton ryb. Przyczyną była przyducha wywołana ulewnymi opadami deszczu i spłynięciem zanieczyszczeń organicznych z terenów użytkowanych rolniczo (ustalenia GIOŚ).
- Śniętych ryb w Odrze będzie więcej niż 200 ton, co oznacza, że skala katastrofy jest ogromna, największa, o jakiej słyszałem. Między innymi wyginęła hodowla jesiotra, którym miała być zarybiana rzeka. Nie wszystko umarło. W kilku miejscach odkryliśmy tzw. refugia, w których ryby jednak przeżyły - dodaje rozmówca. Ocenia, że odbudowa środowiska naturalnego rzeki to proces, który może potrwać kilkanaście lat.
Pytany o zapobieganie podobnym katastrofom w przyszłości odparł, że każdy zakład przemysłowy, zrzucający wodę do Odry, powinien być objęty monitoringiem. - Katastrofa ujawniła słabości monitoringu jakości wód i tu konieczne są inwestycje. To tragedia, że dzwonki alarmowe rozległy się tak późno. Dopiero śnięte ryby i alarm podniesiony przez wędkarzy były pierwszymi symptomami, że dzieje się coś złego w wodzie. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej o skażeniu, moglibyśmy ograniczyć skutki. Ale cóż, teraz jest to gdybanie - podsumowuje prof. Parasiewicz.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski