Zaginął kangurek w Świętokrzyskiem. Był cudem uratowany w Australii
Mały kangur zniknął w czwartek rano z działki w Czarnieckiej Górze (woj. świętokrzyskie). Jego właściciel uratował go przed paszczą krokodyla w Australii. Teraz szuka pomocy i oferuje nagrodę za znalezienie zwierzęcia.
Jako pierwszy o zniknięciu kangura napisał portal konecki24.pl.
- To szary kangurek, ma 80 cm wzrostu i niecały rok - powiedział Wirtualnej Polsce jego właściciel, pan Tomasz.
Jak się dowiedzieliśmy, zwierzę było na działce w Czarnieckiej Górze. Nie wiadomo, czy samo uciekło, czy też ktoś próbował je ukraść. - Jak wyszliśmy z domu, furtka była otwarta, a jego nie było - wyjaśnia pan Tomek.
Widziany był w okolicy
Sprawa została zgłoszona na policję. Jak informuje portal konecki24.pl, ostatni raz kangur był widziany w okolicy Koziej Woli w Świętokrzyskiem. Czytelnik portalu przysłał zdjęcie zwierzęcia stojącego przy drodze.
- Funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Końskich bardzo zaangażowali się w pomoc, od razu po zgłoszeniu informowali nas o uzyskanych wieściach na temat kangurka, a także wysłali patrol na miejsce zgłoszone przez jedną z osób. Niestety zwierzaka nie udało się złapać - powiedziała Wirtualnej Polsce pani Patrycja, partnerka pana Tomasza.
Potrzebna pomoc
Właściciele kangurka są zrozpaczeni. Za jego odnalezienie wyznaczyli nagrodę.
- Dostajemy sporo informacji o tym, gdzie przebywa, ale jest bardzo płochliwy, nie da się złapać. To taki rodzaj zwierzątka, które się nigdy nie oswaja. Boi się nawet ptaka. Kiedy jest przestraszony, piszczy jak dziecko - tłumaczą właściciele malucha.
Próbowali skontaktować się z weterynarzem, który pojechałby z nimi w miejsca, gdzie był ostatnio widziany kangur i uśpił zwierzę na czas transportu. Nie znaleźli nikogo takiego w woj. świętokrzyskim. Szukają kogoś, kto im pomoże i podejmie się tego wyzwania.
Cudem uratowany
Historia kangura jest niesamowita. Pan Tomasz pojechał do Australii. Tam zaproponowano turystom zdjęcia z krokodylem. Jak się okazało, przynętą dla gada był mały kangur leżący związany na brzegu rzeki.
Pan Tomasz nie chciał pozwolić na takie okrucieństwo i postanowił wykupić malucha. Został dłużej w Australii i dopiero kilku dniach wrócił z nim do Polski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl