Z nożem do parlamentu nie wejdą, choć to ich tradycja
Kanadyjska wielokulturowość nie oznacza akceptacji dla wszystkich obyczajów imigrantów. Deputowani Quebecu przyjęli w minioną wniosek zabraniający sikhom wnoszenia rytualnych noży do budynku parlamentu tej prowincji.
Zaledwie miesiąc temu rozpoczęła się gorąca dyskusja w sprawie prawa sikhów do noszenia rytualnych noży (kirpan). Dla sikhów nóż ten jest obowiązkową częścią męskiego stroju, a konstytucyjne prawo noszenia go, także w szkołach, co potwierdził sąd w 2006 r.
W parlamencie francuskojęzycznej prowincji Quebec omawiano ostatnio tzw. Ustawę 94, czyli rządowy projekt ustawy określającej granice zachowywania imigracyjnych obyczajów i wprowadzającej m.in. zakaz korzystania z usług agend rządowych dla kobiet zasłaniających twarz.
Mieli przemówić, ale nie weszli
W debacie miało uczestniczyć kilku sikhów, którzy w imię tolerancji dla różnych obyczajów mieli wypowiedzieć się przeciwko zakazowi zasłaniania twarzy. Ponieważ do parlamentu w Quebecu nie wolno wnosić broni, sikhów poproszono o pozostawienie noży przy wejściu. Sikhowie odmówili i nie zostali wpuszczeni na obrady.
Ten tradycyjny nóż to broń nie tylko z punktu widzenia strażników parlamentu. Ustawa 94 jeszcze nie weszła w życie, ale deputowani do frankofońskiego parlamentu postanowili nie czekać dłużej i w minioną środę parlament prowincji jednogłośnie poparł wniosek deputowanej Louise Beaudoin z Partii Quebecu. Poparcia dla zakazu wnoszenia rytualnych noży do budynków parlamentu udzielili nawet rządzący w Quebecu liberałowie, choć partia ta wspiera wielokulturowość Kanady.
Wielokulturowa Kanada, a Quebec?
Jak można przeczytać we wniosku, zakaz wnoszenia noży oznacza "zastosowanie zasady neutralności państwa". Beaudoin powtórzyła w parlamencie swoją wcześniejszą wypowiedź, że "jeśli wielokulturowość jest wartością kanadyjską, to nie jest to wartość Quebecu". Dziennikarze gazety "Le Devoir" przypomnieli, że deputowana odwołała się do wypowiedzi m.in. niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, która przyznała, że wielokulturowość jako polityka się nie sprawdza.
Kanada uznaje wielokulturowość za swoją oficjalną politykę od 1971 r. Była pierwszym krajem na świecie, który przyjął takie zasady i wpisał je do obowiązującego prawa.
Zbuntowana prowincja
Frankofoński Quebec jest wiecznie "zbuntowaną" prowincją Kanady, ale debata w sprawie określenia granic tego, co Kanadyjczycy są w stanie zaakceptować z obyczajów przywożonych co roku przez ponad 200 tys. imigrantów, w bardziej lub mniej wyrazisty sposób toczy się wszędzie.
Badania wskazują, że Ustawę 94 popiera w Quebecu 95% ankietowanych, a w anglojęzycznych prowincjach - 75%. Można to traktować jako sygnał, że otwarte społeczeństwo Kanady nie chce zaakceptować - w imię tolerancji właśnie - obyczajów, które np. pozwalają na gorsze traktowanie kobiet.
Z Toronto Anna Lach