Wyrok Trybunału nie zmniejszy liczby aborcji? "Istnieje pewna furtka"
Choć Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z 22 października zaostrzył prawo aborcyjne w Polsce, eliminując przesłankę związaną z wadami płodu - w konsekwencji ich liczba nie musi się drastycznie zmniejszyć. Wszystko ze względu na "furtkę" umożliwiającą przeprowadzenie zabiegu w przypadku zagrożenia zdrowia kobiety. A zdrowie to również stan psychiczny.
Po opublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego 27 stycznia, Polska stała się formalnie jednym z najbardziej restrykcyjnych aborcyjnie krajów na świecie. Z istniejących do tej pory trzech przesłanek umożliwiających legalną terminację ciąży, wykreślono argumentację embriopatologiczną, odwołującą się do ciężkiej lub nieodwracalnej wady płody. W roku 2019 z 1110 wykonanych zabiegów, aż 97 proc. dotyczyło właśnie tego punktu.
Dwa pozostałe scenariusze legalnej aborcji, bez zmian, umożliwiają przerwanie ciąży ze względu na uzasadnione podejrzenie, że powstała ona w wyniku czynu zabronionego (np. gwałtu albo kazirodztwa) oraz gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety. W tej sytuacji wiek płodu nie wpływa na podejmowaną decyzję, można jej dokonać w dowolnym miesiącu.
I właśnie ten przypadek, bez względu na uzasadnienie do wyroku Trybunału - może być od dzisiaj interpretowany w znacznie szerszym, niż do tej pory zakresie. Paradoksalnie, choć intencją ponad 100 posłów kierujących swoje pytanie do TK było zaostrzenie prawa aborcyjnego, w praktyce zmienić się może niewiele. Dlaczego?
Wyrok TK ws. aborcji. Eliza Rutynowska: to torturowanie kobiet
Otóż przesłanka związana ze zdrowiem kobiety odnosi się nie tylko do jej stanu fizycznego, ale również psychicznego. Urodzenie dziecka z poważnymi wadami genetycznymi może się w prosty sposób przełożyć na depresję poporodową bądź występowanie myśli samobójczych. Kobieta narażona na samoistne poronienie lub życie wiele miesięcy ze świadomością poważnego uszkodzenia płodu - w naturalny sposób narażona jest na szereg czynników, które w dramatyczny sposób pogarszają jej zdrowie psychiczne.
Dodatkowo - częsta w przypadku trudnych ciąż operacja cesarskiego cięcia, wyłącza równocześnie rodzinę na przynajmniej kilkanaście miesięcy z kolejnej próby poczęcia dziecka.
- Czy możemy terminować ciążę dlatego, że matka przedstawi zasadne zalecenia i konsultacje od lekarzy specjalistów z dziedziny psychiatrii, psychologii, że dalsze prowadzenie takiej ciąży będzie graniczyło z możliwością prób samobójczych tej matki? To jest pewna furtka - wyjaśnia ginekolog-położnik dr Jacek Tulimowski w rozmowie z WP abcZdrowie. Jak dodaje "kobieta, wiedząc, że dziecko urodzi się martwe, że nie możne mu pomóc, musi je nosić przez 9 miesięcy" - a sama ta świadomość jest niezwykle obciążająca psychicznie.
Co w tej sprawie kluczowe, na podobną interpretację przepisów zwrócono uwagę również w opiniach znajdujących się w uzasadnieniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego, które zostały opublikowane wraz z wyrokiem 27 stycznia. Jego interpretacja brzmi następująco: "Jeżeli zaś świadomość upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu miałaby prowadzić do istotnego zakłócenia zdrowia psychicznego, to zastosowanie powinna znaleźć przesłanka przerwania ciąży określona w art. 4a ust. 1 pkt 1". Ten ustęp odnosi się do przesłanki mówiącej o zagrożeniu życia i zdrowia kobiety. W uzasadnieniu podano wyraźnie, że jest to stanowisko Prokuratora Generalnego, czyli Zbigniewa Ziobry.
Zatem zgodnie z obowiązującym prawem, gdy mówimy o "istotnym zakłóceniu zdrowia psychicznego", wystarczy jedna opinia lekarza zewnętrznego, innego niż dokonującego zabiegu. W związku z tym do tej pory praktycznie niewykorzystywana "furtka" w przepisach, może zastąpić przesłankę embriopatologiczną, usuniętą przez Trybunał Konstytucyjny. Już dzisiaj w Europie, np. w Hiszpanii i Niemczech, dochodzi do podobnych przypadków. Czy Polska będzie następna? Niewątpliwie potrzebna jest nowelizacja i wyraźne doprecyzowanie istniejącego prawa.
Marcin Makowski dla WP Wiadomości