Wrocław. Zapomnieli o dziadku. Zostawili go na parkingu przy autostradzie A4
Czy przy okazji wakacyjnego powrotu można zapomnieć o jednym z członków rodziny? Okazuje się, że tak i wcale nie chodzi o scenariusz filmowy. Jedna z rodzin na wrocławskim odcinku autostrady A4 zostawiła swojego dziadka.
26.08.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:48
Do niecodziennej sytuacji doszło na wrocławskim odcinku autostrady A4. Pewna rodzina ze Śląska wracała z wczasów nad morzem trzema samochodami. W pewnym momencie podjęto decyzję o zrobieniu sobie postoju i zatrzymaniu się na Miejscu Obsługi Podróżnych (MOP).
Każdy z podróżujących wyszedł z samochodu, by wyprostować kości, po czym wczasowicze wsiedli z powrotem do swoich pojazdów i odjechali w kierunku Katowic. Pojawił się tylko jeden problem. Na parkingu pozostał 60-letni mężczyzna, dziadek podróżującej rodziny.
Wrocław. Zapomnieli o dziadku. Zostawili go na autostradzie A4
Rodzina jadąc A4 w kierunku Śląska nie zorientowała się, że dziadek pozostał na parkingu. Tymczasem 60-latek nie miał przy sobie ani telefonu, ani pieniędzy. Nie posiadał nawet portfela czy dokumentów Nie mógł zatem zgłosić, że pozostawiono go na parkingu przy autostradzie.
Mężczyzna prosił napotkane osoby o pomoc, ale nie uzyskał ratunku. Ten jednak nadszedł, bo na parkingu zjawił się patrol wrocławskiej drogówki.
- Policjanci wysłuchali jego opowieści i skontaktowali się z rodziną, będącą w trasie. Funkcjonariusze drogówki wykorzystali do tego media społecznościowe, odnajdując rodzinę i wysyłając do niej wiadomość - informuje sierż. szt. Dariusz Rajski.
- Aż dwie godziny zajęło rodzinie znalezienie dogodnego miejsca do zawrócenia i powrót po zagubionego członka swojej rodziny. W tym czasie policjanci zaopiekowali się mężczyzną, dali mu pić i wprowadzili spokój do stresującej dla niego sytuacji. Po chwili nerwy minęły i 60-latek wspólnie z policjantami drogówki żartował z całego zajścia. Twierdził, że będzie miał teraz świetną historię do opowiadania - dodaje sierż. szt. Rajski.
Sprawa miała szczęśliwy finał. Policjanci przekazali 60-latka rodzinie ze Śląska, po czym wszyscy mogli ruszyć w trasę w kierunku domu. Tym razem w komplecie.